Proces centralizacji państwa wpływa coraz mocniej na kondycję finansową lokalnej Polski, czego odbiciem jest także nasz ranking Skarbnik Samorządu

Tegoroczne debaty gdyńskiego kongresu były zdominowane przez kwestie finansów samorządów. Przedstawiciele rządu podkreślali, iż pracują usilnie nad rozwiązaniem najbardziej palących problemów budżetów lokalnych. Ze strony samorządowej była wyraźna znacząca rezerwa wobec deklaracji polityków, a zamiast światełka w tunelu widzą oni raczej światła nadjeżdżającej z dużą prędkością lokomotywy.

Trwający przez ostatnie lata proces stopniowej centralizacji państwa przybiera coraz wyraźniejsze kształty. Rysuje się on coraz dokładniej w kondycji finansowej lokalnej Polski, czego odbiciem jest także nasz ranking Skarbnik Samorządu. Co prawda wciąż widoczne są rosnące budżety gmin, miast i powiatów, ale jednocześnie, po raz pierwszy od początku naszego badania, znacząco zmniejszyły się najistotniejsze wskaźniki finansowe – poziom dochodów własnych oraz nadwyżki operacyjnej, która uległa zmniejszeniu o 7 proc. w stosunku do roku ubiegłego. Jest to oczywiście wartość uśredniona dla wszystkich uczestników rankingu i nie oddaje w pełni sytuacji w poszczególnych obszarach polskiego samorządu.

Bez wątpienia wprowadzone przez rząd zmiany dotyczące udziału JST w PIT najmocniej uderzyły w samorządy miejskie, ale także gminy, powiaty i województwa odczuwają efekty Polskiego Ładu. Jak wskazywał w swojej analizie Związek Miast Polskich, skumulowany dla lat 2019–2023 efekt rządowych zmian spowodował ubytek w samorządowych budżetach w wysokości aż 42,7 mld zł! Jednocześnie wyraźnie wzrosło uzależnienie finansowe samorządów od transferów pochodzących z budżetu państwa w postaci subwencji i dotacji. Oznacza to, iż samorządom istotnie zostały ograniczone możliwości kształtowania własnej i samodzielnej polityki rozwojowej, a w połączeniu z galopującą inflacją i brakiem dostępnych funduszy europejskich zostało zahamowanych wiele procesów inwestycyjnych.

Rosnące koszty mediów, energii, usług, ale i presja płacowa ze strony pracowników samorządowych, spowodowały, iż istotna część zaplanowanych przez samorządy działań rozwojowych została odłożona na lepsze czasy. Przykładem może być niezwykle popularna jeszcze kilka lat temu idea tworzenia inteligentnych miast, wdrażania nowoczesnych rozwiązań technologicznych i nowatorskich polityk publicznych. Dziś coraz częściej zamiast marzyć o smart city, burmistrzowie i prezydenci miast muszą myśleć, jak finansowo mogą w ogóle przetrwać ich cities.

Na drugim biegunie znajdują się gminy wiejskie i samorządy powiatowe, których samodzielność budżetowa od wielu lat była niezwykle ograniczona. Wysokie dochody z tytułu udziału w sPIT i CIT były zarezerwowane dla metropolii i grupy ich obwarzanków, a te położone z dala od wielkich miast były często zdane na trwanie w pogłębiającym się kryzysie demograficznym, gospodarczym i funkcjonalnym. Prostota i łatwość w sięganiu po środki z uruchomionych w ostatnich latach funduszy rządowych pozwoliła wielu mniejszym samorządom na realizację inwestycji, które przez długi okres stanowiły wyłącznie obiekt ich marzeń. Umożliwiły także zaspokojenie wielu elementarnych potrzeb infrastrukturalnych ich mieszkańców. Należy zwrócić uwagę, że – tak oczywiste dla mieszkańców średnich i dużych miast źródło finansowania rozwoju – fundusze europejskie były często poza zasięgiem mniejszych ośrodków samorządowych.

Obecny rząd podkreśla swoje przywiązanie do równomiernego rozwoju kraju, a podejmowane przez niego działania uzasadnia chęcią wyrównania szans „Polski lokalnej” w stosunku do wielkich metropolii. Nie mam żadnych wątpliwości, że samorządy wiejskie, polskie miasteczka i niewielkie powiaty potrzebują mechanizmów wsparcia i narzędzi do zaspokojenia potrzeb infrastrukturalnych i funkcjonalnych ich mieszkańców. Jednak wprowadzanie takich rozwiązań nie może sprowadzać się do ograniczenia możliwości kreowania rozwoju miast. Bowiem efektem tych zmian nie tyle będzie polityczne utarcie nosa prezydentom wielkich metropolii, ile będzie skazywać na funkcjonalne dryfowanie ponad 300 ośrodków powiatowych, za co ostateczną cenę zapłaci większość mieszkańców naszego kraju.

Dlatego niezbędna jest rzetelna, oparta na racjonalnych argumentach i pozbawiona politycznych emocji debata o modelu finansowania polskich samorządów. Wiele jej elementów poruszono w tej i poprzednich edycjach Kongresu Perły Samorządu. Mam nadzieję, że jak najszybciej doczekamy się jej legislacyjnego finału. Jeśli nie, to zderzenie ze zmierzającą na nas lokomotywą będzie nas wszystkich drogo kosztowało.

Ranking Skarbnik samorządu

Gminy wiejskie

• Miejsce pierwsze - Janusz Pakos, gmina Lipnica Wielka

• Miejsce drugie – Zofia Wstawska, gmina Ułęż

• Miejsce trzecie – Anna Jankowska, gmina Michałowice

Gminy miejsko-wiejskie

• Miejsce pierwsze – Bożena Wielgolaska, Wołomin

• Miejsce drugie – Grzegorz Siech, Aleksandrów Łódzki

• Miejsce trzecie – Anna Andrałojć, Międzychód

Gminy miejskie do 25 tys. mieszkańców

• Miejsce pierwsze – Wioletta Joskowska, Puck

• Miejsce drugie – Aneta Rybak, Złotów

• Miejsce trzecie – Aneta Romanowska, Mrągowo

Gminy miejskie powyżej 25 tys. mieszkańców

• Miejsce pierwsze – Jarosław Wróbel, Ełk

• Miejsce drugie – Joanna Hariasz, Kędzierzyn-Koźle

• Miejsce trzecie– Jakub Kulesza, Sieradz

Miasta na prawach powiatu do 120 tys. mieszkańców

• Miejsce pierwsze – Urszula Dryka, Tychy

• Miejsce drugie – Anna Gajda, Słupsk

• Miejsce trzecie – Anna Gabryś, Sosnowiec

Miasta na prawach powiatu powyżej 120 tys. mieszkańców

• Miejsce pierwsze – Izabela Kuś, Gdańsk

• Miejsce drugie – Jacek Mróz, Rzeszów

• Miejsce trzecie – Danuta Lange, Katowice

Powiaty

• Miejsce pierwsze – Barbara Koprowska, powiat piski

• Miejsce drugie – Joanna Wojciechowska, powiat wejherowski

• Miejsce trzecie – Grażyna Maryniak-Gawrylik, powiat lipski