Będziemy musieli się zmierzyć z określeniem skutków napływu dużej liczby osób dla sytuacji epidemiologicznej – w zakresie COVID-19 i innych chorób zakaźnych

Eksperci podkreślają, że o ile zdecydowane kroki pozwoliły uniknąć problemów z udzielaniem i rozliczaniem świadczeń opieki zdrowotnej dla uchodźców z Ukrainy, o tyle najwyższa pora ustalić, co dalej m.in. z ich ubezpieczeniem zdrowotnym.
Potencjalnych pacjentów, którzy na mocy ustawy z 12 marca 2022 r. o pomocy obywatelom Ukrainy w związku z konfliktem zbrojnym na terytorium tego państwa (t.j. Dz.U. z 2023 r. poz. 103 ze zm.) uzyskali możliwość objęcia ubezpieczeniem zdrowotnym i korzystania z polskiej ochrony zdrowia, było 10 mln. To ogromne wyzwanie dla systemu. Jak po roku eksperci oceniają sytuację?

Pacjent to pacjent

Rafał Janiszewski, właściciel kancelarii doradzającej placówkom medycznym, podkreśla, że decyzje ministra zdrowia, rządu i NFZ wprowadzone specustawą ukraińską były jednoznaczne, śmiałe i odważne. Dzięki nim pacjentów z Ukrainy wpuszczono do systemu, dając im niemalże takie same uprawnienia, jakie mają obywatele polscy. – To spowodowało, że świadczeniodawcy szybko przeszli do porządku dziennego nad informacją, że są to tacy sami pacjenci jak wszyscy inni i obsługuje się ich tak samo – wskazuje.
Dlatego też, choć na początku występowały pewne problemy dotyczące m.in. określenia statusu prawnego takich pacjentów, uprawnień do uzyskiwania przez nich świadczeń czy rozliczenia wykonanych procedur medycznych, w większości przypadków zostały one rozwiązane. Również w zakresie rozliczeń z NFZ samorządy i inni właściciele podmiotów leczniczych nie widzą większych problemów.

Dłuższe kolejki?

Jak można się było spodziewać, zwiększyła się liczba udzielanych świadczeń. Zdaniem Rafała Janiszewskiego w największym stopniu odczuły to placówki podstawowej opieki zdrowotnej. – Choć akurat ta część systemu jest zaprawiona w boju i dość szybko zasymilowała tę grupę pacjentów, świetnie sobie radząc – wskazuje.
Tomasz Augustyniak, prezes Pomorskiego Centrum Reumatologicznego w Sopocie, przyznaje, że w porównaniu z ubiegłymi latami widoczne jest również wydłużenie kolejek. – Jednak po szczegółowej analizie na poziomie podmiotu leczniczego można wysnuć wstępny wniosek, że zjawisko to ma szersze uwarunkowania niż napływ dużej liczby obywateli Ukrainy do naszego kraju – podkreśla. Jego zdaniem nałożyło się na to rozpoczęcie okresu spłaty długu zdrowotnego zaciągniętego w trakcie pandemii COVID-19.

System działa, zostały drobiazgi

Jak zatem obecnie działa ochrona zdrowia w obliczu napływu osób narodowości ukraińskiej? Część samorządów wypracowała własne rozwiązania. Tadeusz Jędrzejczyk, były prezes NFZ, dyrektor departamentu zdrowia Urzędu Marszałkowskiego Województwa Pomorskiego, wskazuje, że w ich przypadku udało się zorganizować miejsce przeznaczone do udzielania świadczeń zdrowotnych właśnie uchodźcom. – Utrzymaliśmy ciągłość działania jednego z dwóch powołanych na początku kryzysu punktów medycznych. Obsługuje on nadal uchodźców, co znacząco ułatwia pacjentom odnalezienie się w obcym systemie, a także bardzo zmniejsza obciążenie choćby na oddziałach ratunkowych – wyjaśnia.
Na problem zagubienia w obcym systemie zwraca uwagę Krzysztof Zaczek. Podkreśla, że z jego rozmów z pacjentami wynika, że ukraiński system wydaje się nieco mniej sformalizowany. – Przez to są oni niekiedy zdziwieni np. tym, że leków nie wydaje lekarz, a umawiając się na wizytę z kilkorgiem dzieci, trzeba wskazać dane wszystkich, a nie tylko jednego. Wydaje mi się, że trochę brakuje pewnej edukacji dla uchodźców właśnie o tym, jak działa polski system. Nie powiedziałbym jednak, że stanowi to jakiś duży problem – podkreśla ekspert.
Zdaniem lekarzy POZ największym wyzwaniem okazują się szczepienia realizowane w ramach kalendarza szczepień ze względu na konieczność odtwarzania, na co dany pacjent zdążył już zostać zaszczepiony. Niejednokrotnie nie da się tego zrobić, toteż jedynym wyjściem pozostaje utworzenie indywidualnego trybu budowania odporności.
Do tego dochodzą różnice językowe. – Niestety, nadal zdarza się, że w części placówek nie ma żadnej możliwości komunikacji z obywatelem Ukrainy. Oczywiście część z nich rozwiązuje ten problem choćby poprzez zatrudnienie obywatela tego kraju, np. na stanowisku technicznym. Dzięki temu w razie potrzeby może on pomóc w rozmowie – podkreśla Rafał Janiszewski. Wskazuje również na potrzebę powszechnego wprowadzenia formularzy zgód na wykonanie zabiegów medycznych w języku ukraińskim.

Konieczne działania

Nasi rozmówcy wskazują, że będzie się trzeba w przyszłości zmierzyć z określeniem skutków napływu dużej liczby osób dla sytuacji epidemiologicznej – w zakresie COVID-19 i innych chorób zakaźnych. Wskutek zwiększenia liczby potencjalnych pacjentów zapewne jeszcze większym wyzwaniem stanie się kryzys dostępności kadr medycznych. A jak wskazują dyrektorzy szpitali, w dalszym ciągu problemem jest możliwość zatrudnienia personelu medycznego z Ukrainy.
Eksperci przypominają, że specustawa ukraińska obowiązuje do sierpnia bieżącego roku, a należy mieć na uwadze, że ze względu na rok wyborczy działania legislacyjne skończą się szybciej. Rozwiązań jest sporo – od przedłużenia rozwiązań dotychczasowych, przez całkowite ucięcie preferencyjnego objęcia ubezpieczeniem zdrowotnym, aż po etapowe przechodzenie do systemu, w którym funkcjonują Polacy. Z tym że rozmowy na ten temat należy rozpocząć właściwie już teraz. Tym bardziej że zdaniem niektórych przedstawicieli samorządu w opracowanie stałych rozwiązań powinno się zaangażować stronę ukraińską – zwłaszcza że tamtejsze władze również przyjęły regulacje dotyczące Polaków i ich praw w Ukrainie. ©℗
Eksperci przypominają, że specustawa ukraińska obowiązuje do sierpnia bieżącego roku, a należy mieć na uwadze, że ze względu na rok wyborczy działania legislacyjne skończą się szybciej