Rozmawiamy z dr Katarzyną Dębkowską, kierownikiem zespołu foresightu gospodarczego w Polskim Instytucie Ekonomicznym

Jak zmieniło się nasze otoczenie makroekonomiczne? Które jego elementy zostaną w nami na trwałe, a które są przejściowe? I co to oznacza dla samorządowców?
dr Katarzyna Dębkowska, kierownik zespołu foresightu gospodarczego w Polskim Instytucie Ekonomicznym / foto: materiały prasowe
Pewna jest tylko nieustannie otaczająca nas niepewność. Najpierw przyszła pandemia. Teraz jest wojna. Ale czekają nas w przyszłości także inne kryzysy, przed nami problemy z klimatem. Prawda jest taka, że nie wrócimy już do starej rzeczywistości. Kryzysy są po to, żeby się uczyć. I jeżeli pyta pan, co zostanie z nami na trwałe, to zapewne umiejętności korzystania z usług cyfrowych, np. w wielu branżach możemy pracować zdalnie czy możemy załatwić sprawy urzędowe bez wychodzenia z domu.
Jeżeli chodzi o sytuację gospodarczą, to będzie się ona zmieniać. Obecnie mamy wysokie PKB i to się przez pewien czas utrzyma. Trzeba być gotowym na spowolnienie, które już widać w naszych ostatnich majowych badaniach przedsiębiorstw, prowadzonych wspólnie z BGK w ramach Miesięcznego Indeksu Koniunktury (MIK). Obserwujemy obecnie dużą niepewność wśród firm, wzrost kosztów działalności i osłabienie popytu, co może zwiastować spowolnienie gospodarcze.
Jak badania mogą wykazać nadchodzący kryzys?
Badamy zmiany w wartości sprzedaży, w nowych zamówieniach, plany dotyczące zatrudnienia i wynagrodzeń, a także płynność finansową firm. Wyniki przeliczamy na wskaźnik (MIK), który pokazuje nam nastroje przedsiębiorców. Dzięki temu, że te badania są prowadzone regularnie, można wychwycić pewne trendy. I widać, że MIK w majowym odczycie poszedł w dół, również w branży produkcyjnej. W połączeniu z wysoką inflacją pokazuje to, że nasza rozgrzana gospodarka będzie się chłodzić.
Co oznacza spowolnienie przy rozwiniętej i dobrze prosperującej gospodarce?
Nie będzie to oznaczać paraliżu, ale z inflacją będziemy musieli żyć jeszcze dłuższy czas. Wysokie stopy procentowe przekładają się na zmiany na rynku mieszkaniowym, który będzie trudniej dostępny dla młodych osób. Tutaj wyzywaniem jest znalezienie miejsc do życia dla uchodźców. Trudno będzie zaspokoić ich potrzeby mieszkaniowe.
Różne państwa przyjęły różne strategie: bank Anglii mówi, że będzie to długotrwały proces. Bank Czech chce szybko zdusić inflację. W Polsce wprowadzamy działania osłonowe.
Przy ocenie działań osłonowych mogę się odnieść do tarczy antykryzysowej, która stała się kołem ratunkowym dla firm. Tego rodzaju badania wykonywaliśmy w trakcie pandemii i wnioski są takie, że działania osłonowe zrealizowały swój zakładany cel. Nie było masowych zwolnień, a płynność finansowa firm została zachowana. Na efekty obecnych działań osłonowych musimy zapewne trochę poczekać.
Jak długo może to potrwać?
Długość trwania spowolnienia gospodarczego zależy od wielu czynników, a przede wszystkim od sytuacji związanej z wojną w Ukrainie - nie wiadomo, jak długo będzie trwała i jakim rezultatem się zakończy. KE prognozuje, że inflacja w Polsce w 2022 r. wyniesie 11,6 proc., a w 2023 r. spadnie do 7,3 proc. Zaś wzrost PKB ma wynieść 3,7 proc., w kolejnym roku 3 proc. Nie będzie też problemu z bezrobociem.
Mieszkańcy będą mieli mniej pieniędzy, samorządy też będą się z tym borykać. Co będzie dla nich największym wyzwaniem?
Nie chciałabym uogólniać. Każdy samorząd jest inny. Są liderzy, którzy mają różne zasoby. Swego czasu PIE tworzyło scenariusze rozwoju średnich i małych miast. Miasta dokonywały swojej samooceny. Jednym z wniosków było to, że miasta nie są jednakowe. Podzieliliśmy je wtedy na pewne grupy miast podobnych i dla tych grup pisaliśmy scenariusze rozwoju. I myślę, że teraz też miasta mają różne wyzwania i w różny sposób będą sobie próbowały z nimi radzić. Kiedy badaliśmy miasta w czasach pandemii, okazało się, że 60 proc. ma bardzo złą albo złą sytuacją społeczno-gospodarczą, a bardzo dobrą i dobrą miało 40 proc. W tym przypadku też będzie można obserwować podział. Wyzwaniem w trakcie pandemii było zapewnienie bezpieczeństwa. Teraz trzeba sobie radzić z napływem dużej liczby osób. Z jednej strony to są zasoby ludzkie, które mogą wzbogacić rynek pracy, z drugiej trzeba nowym mieszkańcom, nie zapominając o starych mieszkańcach, oferować odpowiedniej jakości usługi, a to wyzwanie leżące po stronie samorządów. Myślę, że samorządy staną na wysokości zadania.
Tutaj znów wraca temat mieszkań. Czy to spowoduje boom na inwestycje w tym obszarze?
Branża budowalna miewa się całkiem dobrze, mimo że ceny materiałów wzrosły nawet o trzydzieści parę procent. Jednak mieszkania są bardzo drogie. W stolicy ceny są kosmiczne, ale znów: tu też jest zróżnicowanie.
Jakie koszty sankcji poniesiemy my?
Uważaliśmy, że sankcje szybko uderzą w Rosję i Putin się wycofa. To tak nie działa. Teraz został zakręcony kurek z gazem, nie wiemy, co będzie dalej. Dlatego musimy pracować nad uniezależnieniem od rosyjskich surowców. To jest współpraca z innymi państwami, ale także myślenie o odnawialnych źródłach energii. Pomysłów jest wiele. I tu wracam do tego, co mówiłam na początku: kryzysy są po coś. Dają przestrzeń na pojawianie się nowych pomysłów. Kryzysy zmieniają postrzeganie obronności, klimatu, biznesu, ale i stylu życia. W tym ostatnim też się zmienia sytuacja: z bardzo konsumpcyjnego stylu życia przeszliśmy w bardziej roztropne myślenie o przyszłości. ©℗
Rozmawiał Marek Tejchman
Not. KK