Gdynia od kilku lat mierzy się z wyzwaniem, jakim jest jak najlepsza organizacja szkolnictwa zawodowego

Nie da się zszyć prującego się od ćwierćwiecza szkolnictwa zawodowego i załatać dziury w kadrach na zawodowym rynku pracy w pojedynkę. Tu potrzeba synergii wszystkich graczy. Tak, aby młodzi ludzie wiedzieli, jakie profesje warto zdobywać, i chcieli w tym kierunku się kształcić. By szkoły uczyły ich na wysokim poziomie, współpracując z przedsiębiorstwami, które ich uczniów będą najpierw szkolić, a później zatrudniać. Wreszcie tak, by samorządy zapewniały do tego jak najlepszy klimat w zamian za korzyści z rozwoju regionu. Jak rozgrywa się to w praktyce? Przede wszystkim potrzeba na to kasy.
Viva Unia
Jedną z przyczyn degradacji szkolnictwa zawodowego, jaka nastąpiła w trakcie przemian ustrojowych, było zaniedbanie państwa i zrzucenie edukacji zawodowej na głowy samorządów bez zapewnienia im instrumentów jej finansowania. I choć w ostatniej dekadzie przeprowadzono reformy zmierzające do poprawy jakości i efektywności kształcenia zawodowego oraz jego lepszego dostosowania do potrzeb rynku pracy i pracodawców, to centralne subwencje oświatowe starczają na waciki, a nie na niezbędny skok cywilizacyjny.
Na szczęście samorządom w sukurs przychodzi Unia Europejska, sypiąc groszem i niosąc oświecenie. W Unii edukacja zawodowa jest bowiem jednym z najważniejszych wspólnych celów gospodarczo-politycznych.
Sowite, bo wynoszące aż 85 proc. kosztów kwalifikowanych dofinansowanie unijne umożliwiło skok cywilizacyjny bazie dydaktycznej szkół zawodowych w Gdyni. Europejskie wsparcie dźwignęło ją na europejski poziom. Ale jedna rzecz – to zdobyć kasę, a druga – dobrze ją wydać.
– Kilka lat temu dokonaliśmy zmiany w sieci szkół. Te z nich, które cieszyły się małym zainteresowaniem, dziś funkcjonują jako żłobki, przedszkola czy przystanie sąsiedzkie. Natomiast postawiliśmy na dofinansowanie kilku szkół zawodowych – wyjaśnia wiceprezydent Gdyni ds. jakości życia Bartosz Bartoszewicz.
Projekt „Rozwój szkolnictwa zawodowego w Gdyni – budowa, przebudowa i rozbudowa infrastruktury szkół zawodowych oraz wyposażenie” wart jest ponad 58 mln zł, z czego ponad 49 mln zł pochodzi ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Pomorskiego na lata 2014–2020. Przy rozdzielaniu tych środków padły dwa rekordy – województwo pomorskie otrzymało z europejskich funduszy na rozwój szkolnictwa zawodowego rekordową w skali kraju kwotę 76,5 mln euro, a największy kawałek wojewódzkiego tortu, jego piąta część, przypadła właśnie Gdyni.
Gdyński samorząd postawił sobie za cel zwiększenie efektywności i rozszerzenie oferty kształcenia zawodowego i ustawicznego w branżach priorytetowych dla rozwoju regionu tak, by wzrosła liczba zawodów, w jakich miasto szkoli młodzież, a oferta kształcenia była dopasowana do tutejszego rynku pracy. Pieniądze skierowano więc na remonty, budowę i wyposażenie nowoczesnych warsztatów i pracowni. Programem objęto: Centrum Kształcenia Zawodowego i Ustawicznego nr 1, Zespół Szkół Chłodniczych i Elektronicznych, Zespół Szkół Hotelarsko-Gastronomicznych, Zespół Szkół Administracyjno-Ekonomicznych oraz Zespół Szkół Ekologiczno-Transportowych. To placówki, które mają zapewnić kadry dla najbardziej spragnionych świeżej krwi i rozwojowych branż Pomorza.
Zmiany widać szczególnie w CKZiU nr 1 i „Chłodniczaku” – to bowiem szkoły, które bez nowoczesnych pracowni nie przygotują przyszłych kadr dla liczących się na światowych rynkach przedsiębiorstw. A właśnie w takich mają szansę pracować ich absolwenci.
Morze możliwości
W pomieszczeniu słychać miarowy szum, iskry wesoło sypią się po podłodze jak ze sztucznych ogni w sylwestra i odbijają od maski spawacza. Na stalowej skórze kadłuba statku z wolna pojawia się podłużna blizna. Jakub podnosi maskę i młotkiem ostukuje świeżą szramę.
– Na dwie spoiny jakoś idzie i wygląda całkiem nieźle, ale na trzy to wciąż tragedia – śmieje się uczeń. – Na początku miałem problem, żeby prowadzić równo palnik, bo trzymałem rękę w powietrzu, ale zaraz się dowiedziałem, że rękę dobrze oprzeć na materiale.
Chłopak nie znajduje się bowiem w stoczniowej hali (jeszcze nie), lecz w otwartej w tym roku szkolnym nowej pracowni CKZiU nr 1 w Gdyni-Grabówku. Powstało tu 11 pracowni i warsztatów w nowo wybudowanym budynku oraz odnowionych salach już istniejącego skrzydła, takich jak warsztat samochodowy i motocyklowy wraz ze stacją diagnostyczną, sala frezarska CNC, samolot czy właśnie pracownia montażu kadłubów okrętowych.
– Dla nas to jest szansa, aby zobaczyć, jak naprawdę będzie wyglądać praca w przyszłym zawodzie. To wszystko przybliża nam przyszłe miejsce pracy – mówi uczeń Branżowej Szkoły I Stopnia nr 3. – Przede wszystkim daje to możliwość kształcenia na sprzęcie bardzo wysokiej jakości. Sprzęcie profesjonalnym. Takim, który jest używany w zakładach pracy i najnowocześniejszych firmach. Nie wszystkie przedsiębiorstwa dysponują takim sprzętem, jaki tutaj mamy. Pracodawcy bardzo chętnie przyjmują naszych uczniów na zajęcia praktyczne i praktyki zawodowe, które odbywają się w klasach wyższych. Natomiast starsze klasy przygotowują się tutaj do egzaminów zawodowych – mówi Irena Szafranek, dyrektor CKZiU nr 1 w Gdyni.
Jakub uczy się na montera kadłubów jednostek pływających. To jeden z dwóch nowych zawodów, jakich tu uczą, obok technika budowy jednostek pływających. W sumie jest ich 15 w 4 szkołach.
– Czemu akurat ta szkoła? Bo mam 10 minut z buta – śmieje się Jakub. – A tak serio, to jestem chłopak z Grabówka. U nas robota w stoczni to tradycja. Choć ojciec na początku truł mi głowę, żebym się uczył i szedł na studia, a nie do zawodówki – nie popełniał jego błędów. On był stoczniowcem w Stoczni Gdynia i po jej upadku poszedł na bezrobocie. Później mówili, że zawodówka jest dla nieuków. Ale teraz to już są inne czasy, znów w stoczni można dobrze zarobić. Jak byłem w podstawówce, to mieliśmy spotkanie z nauczycielem z tej szkoły i jak się dowiedziałem, że będę miał praktyki w CRIŚCIE, a po skończeniu szkoły będę tam mógł pracować, to nawet tata się przekonał – uśmiecha się Jakub.
CRIST S.A. jest wiodącą stocznią na rynku europejskim oraz jednym z ponad 30 partnerów szkoły, z czego wielu to solidni pracodawcy. Jakub mógłby odbyć praktyki w kilku innych firmach z branży okrętowej czy sektora offshore, jak Energomontaż-Północ Gdynia S.A., PGZ Stocznia Wojenna czy Stocznia Remontowa NAUTA S.A.
– Moje pokolenie jest ekologiczne, a CRIST buduje promy hybrydowe i morskie farmy wiatrowe. Rozwijają się i zatrudniają dużo ludzi, sami organizują kursy na monterów kadłubów. Nie mogę się doczekać praktyk u nich – dodaje Jakub i ponownie naciąga na twarz maskę spawacza.
– Gdyńskie szkolnictwo zawodowe to powód do dumy. Dlatego, że mamy jedne z najnowocześniejszych, najlepszych pracowni w różnych obiektach na terenie różnych szkół. Dzięki temu i wiedzy merytorycznej kadry nauczycielskiej niczym nie odstajemy od najlepszych placówek na świecie – podsumowuje wiceprezydent Gdyni Bartosz Bartoszewicz, życząc Jakubowi samorealizacji w budowie statków.