Ostatnie 35 lat przyzwyczaiło nas do ciągłego rozwoju. Widzimy go w statystykach ekonomistów, w sprawozdaniach finansowych firm, w coraz lepszych samochodach i piękniejszych domach. A jednak wypadki kilku ostatnich lat przypomniały, że wzrost nie musi być wieczny i niezachwiany.

Pandemia, wojna w Ukrainie czy napięcia chińsko-amerykańskie skłaniają nas do poszukiwania na zewnątrz czynników ryzyka dla gospodarki. Nie przecząc ich znaczeniu, proponuję zwrócić uwagę na zagadnienie, o którym nie mówi się często w kontekście gospodarki i biznesu – na polską klasę średnią.

Bywa ona rozumiana jako warstwa ludzi o przeciętnych zarobkach. To jednak spłycenie sprawy. Klasę średnią określają nie tylko dochody, lecz także pozycja społeczna, wykształcenie, styl życia, zainteresowania czy wykonywany zawód. Typowe profesje w tym wypadku to np. specjalista pracujący w korporacji, lekarz, urzędnik, nauczyciel oraz oczywiście przedsiębiorca.

Po co jednak analizować pozycję klasy średniej i jakie ma to znaczenie dla biznesu? Jestem przekonana, że od jej kondycji zależy przyszłość biznesu i gospodarki.

Są przynajmniej trzy dobre powody, by tak sądzić. Po pierwsze, klasa średnia to warstwa przedsiębiorcza. Z uwagi na ambicje i chęci pięcia się w górę wywodzą się z niej najbardziej kreatywni i najlepiej wykształceni pracownicy. A ich deficyt to dziś jedna z głównych barier rozwoju firm. Trudności związane z integracją imigrantów pokazują, że rodzimych pracowników nie da się łatwo zastąpić. Prężna, ambitna i zaradna klasa średnia to również gwarancja, że wciąż będą powstawać nowe firmy. Wraz z nimi będą napływać świeże pomysły i pojawią się nowe perspektywy. To zaś oznacza więcej dynamizmu i wyższą konkurencyjność.

Po drugie, zamożna klasa średnia to doskonali odbiorcy towarów i usług. Cechuje się ona stabilnymi dochodami i znaczącą siłą nabywczą. Jest przy tym otwarta na nowinki, co czyni ją cennym segmentem rynku dla innowacyjnych firm. Przedstawiciele tej grupy mają często aspiracje i gusta wykraczające poza stereotypowy horyzont klasy średniej, co sprawia, że stają się nabywcami np. dóbr luksusowych. Ta grupa społeczna dąży przy tym do poprawy jakości życia, inwestując w edukację, zdrowie i rozrywkę. Innymi słowy: duża, dobrze sytuowana klasa średnia o stabilnej pozycji to gwarant popytu na różnorodne dobra i usługi dostarczane przez naszą gospodarkę.

Po trzecie, z klasy średniej wywodzi się istotna grupa inwestorów. Ich oszczędności, lokowane chociażby w akcje spółek giełdowych, mogą być ważnym źródłem kapitału dla chcących rozwijać się firm. Tak dzieje się w wielu miejscach na świecie, np. w USA. W Polsce wciąż mamy z tym problem. Polski Instytut Ekonomiczny w 2019 r. wskazywał, że aż 45 proc. przedstawicieli klasy średniej nie ma żadnych oszczędności. To jedna z przyczyn, dla których jej potencjał wciąż pozostaje niewykorzystany. Budowanie jej zamożności oraz równoległa poprawa kondycji rynku kapitałowego to zatem sposób na to, by zwiększyć możliwości finansowania polskiego biznesu w przyszłości.

Wiemy, że przez ostatnie 35 lat klasa średnia w Polsce rosła i bogaciła się. Ale nie możemy spocząć na laurach. Dane dotyczące jej kondycji pochodzące z zamożniejszej części Zachodu, muszą niepokoić. Szacuje się, że w ciągu ostatnich kilku dekad jej udział w amerykańskim społeczeństwie skurczył się o 10 pkt proc. Grupa ta coraz częściej wskazuje na problemy finansowe i brak stabilizacji. Podobne zjawiska zachodzą w większości krajów zachodniej Europy. Cóż zatem robić, by nie wpaść w podobną pułapkę w Polsce?

Z pewnością musimy dbać o przyciąganie i tworzenie w naszym kraju dobrych i stabilnych miejsc pracy. Model gospodarczy oparty w dużej mierze na względnie taniej sile roboczej i zagranicznym kapitale powoli się wyczerpuje. Polskie firmy powinny przesuwać się coraz wyżej w łańcuchach wartości. Choć polska przedsiębiorczość jest lokomotywą polskiego sukcesu gospodarczego, to żeby dalej ciągnęła rozwój kraju, potrzeba jej więcej innowacji. Istotna jest tu również rola państwa, które musi wspierać badania i rozwój poprzez dbanie o instytucje naukowe i rozwojowe. Odpowiednie nakłady i właściwy dobór kadr powinny być przedmiotem najwyższej troski rządzących.

Innym problemem społecznym, o którym coraz głośniej w debacie publicznej, są mieszkania. Wiemy, że spada ich dostępność, a udział wydatków na mieszkanie w domowym bud żecie pozostaje wysoki. To nie sprzyja stabilności i zamożności klasy średniej. Konieczne są działania umożliwiające budowę większej liczby mieszkań i domów, zarówno przez podmioty prywatne, jak i publiczne. Dostępność mieszkań wydatnie wpływa na bezpieczeństwo ekonomiczne gospodarstw domowych. Bez tego nie ma mowy o silnej klasie średniej.

No i na koniec temat, który zawsze wraca jak bumerang – jakie rozwiązania podatkowe wspierają budowę klasy średniej, a zarazem są sprawiedliwe społecznie. Nie odpowiem „najniższe”, bo byłoby to trudne do obronienia. Ale niskie–wysokie to nie jest jedyna skala, na której się poruszamy! W międzynarodowym rankingu Tax Complexity Index Polska zajęła drugie miejsce pod względem złożoności systemu podatkowego spośród 64 krajów. Mamy trzeci najbardziej skomplikowany system przepisów podatkowych i szósty najbardziej złożony system składania wniosków. Średnio polski przedsiębiorca potrzebuje 334 godziny rocznie na wypełnienie obowiązków podatkowych. Uporządkowanie tej sytuacji nie wymaga radykalnych decyzji o cięciach budżetowych, ale tylko dobrej woli. Po prostu zróbmy to. I my, jako przedsiębiorcy, deklarujemy pełne wsparcie dla Ministerstwa Finansów.

Polacy, w tym ci z klasy średniej, wciąż mają ogromny apetyt na podnoszenie swojego poziomu życia i statusu społecznego. Te aspiracje należy wyzwalać i torować im drogę. Korzystajmy z potencjału, który jest w klasie średniej, zadbajmy o nią, wyzwólmy jej energię. Do dzieła! ©℗