Większość z nas pamięta zapewne dylemat żaby, która stojąc przed wyborem, czy stać w kolejce po mądrość czy po piękno, zawiesiła się, nie mogąc podjąć decyzji. Powiedziała „przecież się nie rozdwoję”. I właśnie z takim rozdwojeniem, z taką systemowo wprowadzoną, niezwykle rzadko praktycznie rozwiązywalną sytuacją spotykamy się w przypadku instytucji przedstawicieli pracowników w organach spółek prawa handlowego, szczególnie spółek Skarbu Państwa. Bo w sumie wobec kogo te osoby mają być lojalne? W stosunku do pracowników lub związków zawodowych czy też pracodawcy lub zarządzającego? Czyje interesy mają reprezentować?
Przykładowe formy partycypacji pracowników w zarządzaniu firmą
Praktyka w naszym kraju zna różne rozwiązania w zakresie partycypacji pracowników w zarządzaniu przedsiębiorstwami. Z pewnością czytający ten tekst słyszeli o akcjonariacie pracowniczym czy o przedstawicielstwach interesów pracowniczych w postaci związków zawodowych czy rad pracowników. Jednakże faktyczny wpływ pracowników na to, co dzieje się w danej firmie, może być bardzo zróżnicowany i przybierać zindywidualizowane formy. Jedną z form tej partycypacji jest zagwarantowane przepisami, czy to tymi o charakterze powszechnym, czy też zakładowym, uczestnictwo (czy też zasiadanie) przedstawicieli pracowników w organach korporacyjnych danego podmiotu. Chodzi o zasiadanie w takich gremiach, jak zarząd danej spółki lub jej rada nadzorcza. Należy przy tym od razu zastrzec, że praktyka w Polsce w powyższym zakresie jest znacząco zróżnicowana. Czasami może się bowiem okazać, że w spółce, która wcale nie jest zobowiązana przepisami do zapewnienia wpływu pracowników na skład osobowy organów, takie uprawnienia istnieją w stopniu zauważalnie większym niż w innych podmiotach, które to – zdawać by się mogło – powinny być bardziej otwarte na przedstawicieli pracowników, np. z racji branży, w której działają, czy pewnych zaszłości historycznych. Jednakże znowu w praktyce najważniejszy jest wpływ pracowników na skład osobowy zarządu danej spółki oraz na jej radę nadzorczą.
Ustawowa podstawa prawna jest. Ale nie dla wszystkich
Nie trzeba chyba przypominać nikomu, że zgodnie z obowiązującymi przepisami zarząd prowadzi sprawy spółki i posiada kompetencje stanowiące i wykonawcze we wszystkich obszarach poza tymi, gdzie z obowiązujących przepisów wynika ograniczenie w postaci przyznania przez ustawodawcę albo prawodawcę kompetencji innym organom, np. radzie nadzorczej czy zgromadzeniu akcjonariuszy. Czyli w uproszczeniu wszystko, co nie jest zastrzeżone dla innych, przynależy zarządowi. Z drugiej strony tym kompetencjom przypisana jest odpowiedzialność – to jest osobiste ryzyko za skutki podejmowanych działań lub zaniechań, jakie spoczywa tak kolegialnie, jak też indywidualnie na danym członku zarządu. Zarząd zarządza spółką i reprezentuje ją na zewnątrz. Jeśli zarząd jest kolegialny (wieloosobowy), to niezbędne jest ustalenie zasad reprezentacji danej spółki. W praktyce w niektórych podmiotach w Polsce pracownicy posiadają uprawnienia do wskazywania czy wyboru jednego członka zarządu. Powyższe uprawnienie wynika z treści art. 16 ustawy z 30 sierpnia 1996 r. o komercjalizacji i niektórych uprawnieniach pracowników, który stanowi między innymi, że w spółkach powstałych w drodze komercjalizacji, a także po zbyciu przez skarb państwa ponad połowy akcji, pracownicy wybierają jednego członka zarządu, jeżeli średnioroczne zatrudnienie w spółce wynosi powyżej 500 pracowników. Same zaś zasady oraz tryb wyboru i odwołania przez pracowników członka zarządu określa statut. Warto zwrócić uwagę, że przepisy powszechne nie nakazują takiej reprezentacji ani w przypadku skomercjalizowanych spółek akcyjnych zatrudniających mniej niż 500 osób, ani też w przypadku spółek z ograniczoną odpowiedzialnością. Innymi słowy, nie ma żadnych ograniczeń wynikających z prawa powszechnego, aby w podmiocie, gdzie dzisiaj jest powoływany taki członek zarządu, ale spółka nie spełnia powyższych wymagań, takiego członka zarządu nie było.
Członek zarządu z nadania pracowników
Sam zaś członek zarządu z nadania czy wyboru pracowników zwykle nazywany jest pracowniczym. Nawet jeśli jego doświadczenie i kompetencje merytoryczne mogą go czasami predestynować do zajmowania się innym obszarem działania firmy – np. finansami, sprzedażą czy operacjami. Z punktu widzenia formalnego taka osoba posiada takie same uprawnienia, jak inni członkowie danego zarządu – np. może reprezentować spółkę na zasadach ustalonych w umowie czy statucie, może też (a właściwie powinien) otrzymywać takie samo albo podobne wynagrodzenie oraz świadczenia, jak pozostali członkowie zarządu. Problem jednak w tym, czyje interesy taki pracowniczy członek zarządu reprezentuje, pełniąc swoją funkcję. Pracowników, bo z ich przecież nadania pochodzi, czy jednakże spółki, bo do ochrony jej interesów i dbania o nie jest zobowiązany przez ustawodawcę? Sytuacja taka może powodować więc swoisty dysonans poznawczy, a wręcz rozdwojenie jaźni. Bo z jednej strony taka osoba została wybrana (wyłoniona) przez pracowników czy ich reprezentantów (np. związki zawodowe) i powinna reprezentować ich interesy. A z drugiej strony powinna ona przede wszystkim dbać o interesy spółki czy też pracodawcy. A te, jak dobrze wiemy, mogą być z samego założenia stanowczo odmienne od interesów pracowników. Tak więc już samo rozwiązanie systemowe stawia taką osobę w mało komfortowej sytuacji. Bo nie można wykluczyć, że albo narazi się na głosy niezadowolenia swojego elektoratu (a w konsekwencji przykładowo nie zostanie wybrana na kolejną kadencję), albo będzie działała niekoniecznie na korzyść spółki. Sytuacja zgoła nie do pozazdroszczenia.
Nadzorowanie swojego zwierzchnika
Drugim organem, który obowiązkowo istnieje w spółkach akcyjnych, a opcjonalnie może istnieć w spółkach z ograniczoną odpowiedzialnością, są rady nadzorcze. Czyli ciała kolegialne powołane do pilnowania tego, co robi zarząd, oraz podejmowania decyzji w najważniejszych, strategicznych dla danego podmiotu, kwestiach. Również w tym przypadku polski ustawodawca zapewnił przedstawicielstwo pracownicze w radach nadzorczych, ale tylko w spółkach powstałych w drodze komercjalizacji. Wprowadzono tam dosyć szczegółową procedurę, w której w pięcioosobowej radzie od początku było dwóch przedstawicieli wybieranych przez pracowników. Ale co ciekawe, przepisy zakazywały ustanawiania rad nadzorczych w spółkach z ograniczoną odpowiedzialnością powstałych w wyniku komercjalizacji. Pracowniczy członkowie RN byli wybierani przez ogół pracowników w głosowaniu, a na pisemny wniosek co najmniej 15 proc. ogółu pracowników spółki możliwe było ich odwołanie również w głosowaniu. Warto zwrócić uwagę na dosyć kuriozalną konstrukcję prawną, którą zafundował nam ustawodawca. Bo z jednej strony członek rady nadzorczej wybrany przez pracowników nadzoruje działania zarządu swojej spółki, a z drugiej strony sam jest pracownikiem podległym hierarchicznie zarządowi. To nadzorowanie swojego zwierzchnika dla niektórych może być lekką schizofrenią. Jednocześnie z przepisów wynika, że od chwili, w której skarb państwa przestał być jedynym akcjonariuszem spółki powstałej w wyniku komercjalizacji, postanowienia statutu dotyczące powoływania i odwoływania członków rady nadzorczej mogły być zmienione z zachowaniem wymogów określonych w ustawie. Powyższe w praktyce oznacza, że z przepisów prawa powszechnego co do zasady nie wynika obecnie obowiązek posiadania takiego przedstawicielstwa.
Dwuznaczna rola przedstawicieli pracowników w organach spółek
Jak widać z przywołanych przykładów, pełnienie roli przedstawicieli pracowników w organach spółek już tylko z samego systemowego założenia może być wyzwaniem. W praktyce bywa różnie – czasami takie przedstawicielstwo jest obiektywnie wartościowe i przydatne dla spółki, jednakże niestety w większości przypadków, szczególnie jeśli na kwestie systemowe nałożą się jakieś okoliczności personalne czy o charakterze politycznym, takie rozwiązanie niestety się nie sprawdza. Rola przedstawicieli pracowników w organach spółek jest dwuznaczna. Dlatego uważam, że nadszedł czas, aby zamknąć ten rozdział. ©℗
W PKP Cargo nadchodzą zmiany
W drugiej połowie 2024 r. w spółce PKP Cargo SA w restrukturyzacji na wniosek grupy kilku tysięcy pracowników rada nadzorcza odwołała z funkcji wieloletniego członka zarządu pochodzącego z wyboru pracowników. Na walnym zgromadzeniu akcjonariuszy planowana jest zmiana statutu spółki w postaci zniesienia pracowniczego członka zarządu oraz zmniejszenia liczby członków RN wybieranych przez pracowników z trzech do jednego. Podobna sytuacja ma obecnie miejsce w spółce Poczta Polska. Cechą wspólną tych podmiotów jest niezwykle trudna sytuacja, w której się znalazły z uwagi między innymi na współzarządzanie nimi w poprzednich latach przez przedstawicieli pracowników w organach korporacyjnych. ©℗