W połowie maja Sejm przedłużył legalizację pobytu uchodźców z Ukrainy do końca września przyszłego roku. Tym samym jeszcze przez prawie półtora roku osobom przybyłym do Polski po 24 lutego 2022 r. będzie przysługiwać także prawo do świadczeń socjalnych i korzystania z usług publicznych. Tradycyjnie sprawa wzbudziła kontrowersje na niepisowskiej prawicy, która próbowała zablokować możliwość pozostania w naszym kraju mężczyznom w wieku poborowym. Wrócił też temat kosztów, jakie ponosi polski budżet z tytułu objęcia uchodźców opieką. Konfederacja domagała się, aby przynajmniej odebrać im świadczenia socjalne.
„Chcemy wycofania świadczenia opiekuńczego, zasiłku pielęgnacyjnego, świadczenia 800 plus, rodzinnego kapitału opiekuńczego. Chcemy końca bezpłatnego dostępu do systemu zdrowia, zasiłku szkolnego i wypowiedzenia umowy emerytalnej dla Ukraińców. Nie zgadzamy się na finansowanie Ukrainy przez polskich podatników” – oświadczył w imieniu partii poseł Grzegorz Płaczek, który zgłosił poprawkę w tej sprawie. Jego głos nie jest odosobniony. W części społeczeństwa wciąż żywe jest przekonanie, że uchodźcy mieszkają nad Wisłą na nasz koszt, nie wnosząc nic od siebie. Po ponad dwóch latach od rosyjskiego ataku na Ukrainę mamy już jednak tyle danych pokazujących efekty napływu uchodźców, by móc jasno stwierdzić, że jest odwrotnie – obecność Ukraińców zwyczajnie się naszemu krajowi opłaca. Nie jest to jedynie kwestia wymogów politycznych i etycznych.
Zapracowani i wykształceni
Nieporozumienia zaczynają się już od wyolbrzymianej liczby przyjętych uchodźców. W debacie publicznej padają twierdzenia o kilku milionach, chociaż numer PESEL, który upoważnia do podjęcia pracy i świadczeń, łącznie otrzymało 1,7 mln osób uciekających przed wojną. Wiele z nich w międzyczasie wróciło zresztą do Ukrainy lub przeprowadziło się do innego kraju. Według raportu Deloitte’a „Analiza wpływu uchodźców z Ukrainy na gospodarkę Polski” pod koniec 2023 r. aktywny był już tylko niecały milion numerów PESEL należących do uchodźców.
Wbrew opiniom krytyków osoby, które przybyły do nas po 24 lutego 2022 r., charakteryzuje wysoki poziom aktywności zawodowej. Jak wynika z danych Polskiego Instytutu Ekonomicznego, wskaźnik zatrudnienia uchodźców w wieku produkcyjnym wynosi 65 proc. i jest najwyższy wśród wszystkich państw przyjmujących. Wprawdzie nieco mniejsze zatrudnienie pokazują dane UNHCR z sierpnia 2023 r. – 61 proc., ale dalej jest to najlepszy wynik – na równi z Wielką Brytanią. Jeszcze tylko w trzech państwach wskaźnik zatrudnienia uchodźców z Ukrainy przewyższa 50 proc.: w Szwecji, na Litwie i w Czechach. Niewiele niższy (46 proc.) wynosi w Danii, Holandii i Estonii. Dla porównania we Francji jest to jedynie 33 proc., a w Niemczech i we Włoszech – niespełna 20 proc.
W ocenie PIE główna przyczyna wysokiej aktywności zawodowej tej grupy ma związek z dużą ukraińską diasporą mieszkającą w Polsce przed inwazją. Dzięki niej osoby uciekające przed wojną mogły liczyć na wsparcie, także w znalezieniu zatrudnienia. Niewątpliwie ważną rolę odegrała też dobra sytuacja na rynku pracy.
Wbrew czarnym prognozom napływ uchodźców nie spowodował więc wzrostu bezrobocia, lecz pomógł zapełnić wakaty. Krótko przed wojną mieliśmy rekordową liczbę nieobsadzonych miejsc pracy – zgłaszało je niemal 50 proc. firm. Po 24 lutego 2022 r. ich odsetek zaczął stopniowo spadać i w pewnym momencie zbliżył się nawet do 40 proc. W zeszłym roku znowu poszedł w górę do ok. 45 proc. To poziom nieporównywalny z realiami sprzed nastania tzw. rynku pracownika – np. w 2016 r. wakaty miało 30 proc. firm, zaś w 2008 r. zgłaszał je zaledwie co 10. pracodawca.
Uchodźcy stali się więc nieoczekiwanym ratunkiem dla części przedsiębiorstw. Tym bardziej że często podejmowali prace, do których niespecjalnie garnęli się Polacy. Według danych PIE, o ile poniżej swoich kwalifikacji pracuje 32 proc. Ukraińców przybyłych do Polski przed wojną, o tyle w przypadku osób, które przyjechały do nas w ostatnich dwóch latach, odsetek ten sięga 46 proc. Ci pierwsi zdążyli się nauczyć języka, którego nieznajomość jest główną przyczyną zatrudnienia poza wyuczonym zawodem. Można więc zakładać, że także w przypadku uchodźców ten wskaźnik z czasem będzie spadać. Zwłaszcza że – jak pokazują dane UNHCR – 56 proc. z nich ma wyższe wykształcenie (przed wojną dyplom uczelni wyższej miała jedna trzecia społeczeństwa).
Po 24 lutego 2022 r. zatrudnienie Ukraińców najbardziej wzrosło w przetwórstwie przemysłowym (o 34 tys.) oraz gastronomii i handlu (po 18 tys.). Solidny zastrzyk rąk do pracy dostał również sektor IT (7 tys.).
Mydlenie oczu
Praca poniżej kwalifikacji oczywiście przekłada się na trudniejszą sytuację finansową uchodźców w porównaniu z falą przedwojenną. Według raportu NBP „Sytuacja życiowa i ekonomiczna migrantów z Ukrainy w Polsce w 2023 roku” połowa tej pierwszej grupie pracuje za płacę minimalną. Mniej więcej tyle samo pobierało świadczenie 500 plus. Natomiast korzystanie z pomocy socjalnej czy zasiłków dla bezrobotnych jest zupełnie marginalne (7 proc.). 80 proc. dochodów gospodarstw domowych uchodźców pochodzi z pracy lub działalności gospodarczej. Źródłem reszty dochodów są wpłaty od rodziny, pomoc humanitarna i świadczenia ukraińskie.
Dużą korzyścią dla polskiej gospodarki są także przepływy kapitałowe. Deloitte policzył, że w pierwszych miesiącach wojny wartość wypłat z ukraińskich kont w polskich bankomatach wynosiła aż 250 mln dol. miesięcznie. W drugiej połowie 2022 r. sięgały one 100–150 mln dol., więc nadal były spore. Niemal drugie tyle stanowiły transakcje w sklepach detalicznych opłacane ukraińskimi kartami płatniczymi. Oznaczały one wyższe przychody dla krajowych detalistów i punktów usługowych, choć niewykluczone, że przełożyły się też na nieco wyższą inflację.
Autorzy raportu Deloitte’a wskazują jeszcze na inną korzyść związaną z napływem uchodźców – wzrost produktywności. Trudno dokładnie oszacować to zjawisko z powodu braku danych, ale można wyciągnąć taki wniosek na podstawie badań. Na przykład z analizy Międzynarodowego Funduszu Walutowego z 2016 r. wynika, że wzrost udziału imigrantów w dorosłej populacji o 1 pkt proc. przekłada się na poprawę produktywności w długiej perspektywie o 2 proc. Dzieje się tak dlatego, że imigranci często dysponują specyficznym dla swojego kraju pochodzenia zasobem kompetencji, które okazują się przydatne na rynku pracy mimo przeciętnie niższego poziomu wykształcenia. Poza tym pracodawcy często dostosowują swoje firmy do umiejętności pracowników napływowych, co przy okazji skłania ich do wprowadzania innowacyjnych rozwiązań.
Nie należy też zapominać, że uchodźcy są płatnikami składek – do ubezpieczenia społecznego jest zgłoszonych obecnie 756 tys. obywateli Ukrainy. Na koniec 2021 r. było to 627 tys. Ta różnica jest stosunkowo niewielka, biorąc pod uwagę liczbę uchodźców, dlatego że od rozpoczęcia wojny do swojego kraju wróciło wielu mężczyzn w wieku poborowym. Samych uchodźców jest obecnie zgłoszonych do ZUS 225 tys.
Deloitte szacuje, że napływ Ukraińców w ostatnich dwóch latach podniósł PKB Polski o ok. 1 proc., a w długim okresie może to być 1,3 proc. PKB. Przyjazd uchodźców przyczynił się też do większych wpływów z VAT, PIT i składek, co łącznie przełożyło się na wzrost dochodów całego sektora finansów publicznych o 14 mld zł w 2022 r. i 20 mld zł w 2023 r. Wydatki państwa na ich wsparcie w 2022 r. sięgnęły 15 mld zł, ale rok później już tylko 5 mld zł.
Według raportu NBP 39 proc. uchodźców chciałoby zamieszkać w Polsce na stałe lub na dłużej niż rok. Zdecydowana większość planuje jednak powrót do swojego kraju w ciągu trzech miesięcy od zakończenia wojny. Główne czynniki, które mogłyby zachęcić ich do pozostania nad Wisłą, to możliwość zapewnienia utrzymania rodzinie oraz satysfakcja z pracy. Dla ponad jednej piątej ważny byłby przyjazd do Polski innych bliskich. Dla porównania chęć pozostania w naszym kraju deklaruje prawie dwie trzecie imigrantów przedwojennych.
W zeszłym roku wskaźnik dzietności spadł u nas poniżej poziomu 1,2. W niedalekiej przyszłości może to oznaczać, że bez imigrantów Polska przestanie się rozwijać. Jest więc w naszym interesie, aby nad Wisłą pozostała przynajmniej część osób przybyłych po 24 lutego 2022 r. Objęcie ich pakietem socjalnym, który przysługuje każdemu Polakowi, nie jest dla nas wielkim wyrzeczeniem. Zwłaszcza że płacą u nas podatki i składki. Snucie opowieści o rzekomo gigantycznych kosztach utrzymania uchodźców to tylko mydlenie oczu. ©Ⓟ