Powszechną praktyką sieci supermarketów jest wprowadzanie na rynek produktów pod marką własną. Takie towary zwykle są produkowane przez zewnętrzne podmioty, a następnie dystrybuowane przy użyciu oznaczeń sieci, która je zamówiła. W taki też sposób działa w Polsce jedna z sieci supermarketów. Ma ona m.in. marki własne kosmetyków, kawy czy ubrań dziecięcych, a także napojów. Ostatnio wprowadziła na rynek napoje w butelkach, których etykiety na pierwszy rzut oka wyglądają jak etykiety napojów amerykańskiego koncernu Coca Cola, co wzbudziło spore kontrowersje. Różnice pomiędzy produktami są widoczne dopiero przy bliższych oględzinach. Uderzające podobieństwo wynika przede wszystkim z identycznej kolorystyki, podobnych fontów, i wykorzystania przez sieć handlową części powszechnie znanej nazwy napoju.

Rodzi się pytanie, czy sieć sklepów działa w granicach prawa. Pojawia się także kolejne – o to, jak daleko można się posunąć w korzystaniu z graficznej warstwy oznaczeń innych producentów i co grozi w przypadku przekroczenia dozwolonych prawem granic.

Naruszenie znaków towarowych...

Działania przedsiębiorców inspirujących się wyglądem cudzej marki mogą być w pierwszej kolejności rozpatrywane z punktu widzenia naruszenia praw do znaku towarowego. Zarówno ustawa – Prawo własności przemysłowej, jak i unijne rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2017/1001 z 14 czerwca 2017 r. w sprawie znaku towarowego Unii Europejskiej przewidują, że monopol właściciela znaku towarowego rozciąga się także na użycie oznaczenia podobnego dla podobnych towarów, w sytuacji, gdy jego użycie mogłoby wprowadzać odbiorców w błąd. Do ryzyka pomyłki dochodzi zaś, gdy jest prawdopodobne, że odbiorcy uznają, iż produkt pod podobnym oznaczeniem pochodzi od właściciela znaku lub że właściciel znaku i przedsiębiorca korzystający z podobnego oznaczenia są w jakiś sposób powiązani gospodarczo.

Ryzyko jest więc oceniane z punktu widzenia tzw. właściwego kręgu odbiorców, tj. odbiorców towarów, dla których zgłoszono znak towarowy. Co istotne, w orzecznictwie przyjmuje się, że odbiorcy, w szczególności konsumenci, nie analizują szczegółowo oznaczeń. Raczej zapamiętują znak towarowy w sposób ogólny. Będą zatem – przy porównaniu znaku towarowego i oznaczenia – odwoływać się do niedoskonale zapamiętanego obrazu znaku (tak np. wynika z wyroku TSUE z 22 czerwca 1999 r., C-342/97 Lloyd Schuhfabrik Meyer & Co. GmbH). W związku z tym wykorzystanie w późniejszym oznaczeniu takich elementów, które mają znaczną zdolność odróżniającą czy też są dominujące w znaku towarowym i zostaną łatwo zapamiętane, może doprowadzić do ryzyka pomyłki wśród właściwego kręgu odbiorców. W konsekwencji może to przesądzać o naruszeniu.

...i autorskich praw majątkowych

Skutkiem korzystania z łudząco podobnych oznaczeń może być nie tylko naruszenie praw do znaków towarowych. Może także dojść do naruszenia autorskich praw majątkowych do utworów na podstawie ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Wówczas jednak trzeba wykazać, że dane oznaczenie może zostać zakwalifikowane jako utwór, tj. przedmiot działalności twórczej o indywidualnym charakterze. Ponadto o ile nie budzi wątpliwości, że zabronione jest korzystanie z dzieł identycznych, o tyle nie jest jasne, jak dalece można przejąć do swojego utworu elementy cudzego dzieła. Jako generalną wskazówkę przyjmuje się jednak, że do naruszenia utworu dochodzi w przypadku, gdy inne dzieło przejmuje elementy twórcze tego utworu. Co istotne, wbrew obiegowym opiniom o tym, czy doszło do naruszenia, czy nie, decyduje określony procent, w jakim późniejszy utwór przejmuje elementy utworu pierwotnego.

Czyn nieuczciwej konkurencji

Omawiana sytuacja może być również rozpatrywana przez pryzmat przepisów ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji (dalej: u.z.n.k.). Jej regulacje dotyczą stosunków pomiędzy przedsiębiorcami. Dodatkowo, aby zakwalifikować zachowanie przedsiębiorcy jako czyn nieuczciwej konkurencji muszą zaistnieć pewne „wstępne” przesłanki. A mianowicie:

  • działanie konkurenta musi być sprzeczne z prawem lub dobrymi obyczajami (w tym drugim przypadku chodzi o szeroko pojęte normy zachowania przyjmowane przez dane społeczeństwo);
  • czyn musi godzić w interes innego przedsiębiorcy.

Jeśli te okoliczności występują, to można rozważać przypisanie konkurentowi konkretnego czynu wskazanego w ustawie.

I tak korzystanie z etykiet łudząco podobnych do etykiet innego przedsiębiorcy może być potencjalnie zakwalifikowane jako „wprowadzające w błąd oznaczenie towarów lub usług”. W myśl art. 10 ust. 1 u.z.n.k. „czynem nieuczciwej konkurencji jest takie oznaczenie towarów lub usług albo jego brak, które może wprowadzić klientów w błąd co do pochodzenia, ilości, jakości, składników, sposobu wykonania, przydatności, możliwości zastosowania, naprawy, konserwacji lub innych istotnych cech towarów albo usług, a także zatajenie ryzyka, jakie wiąże się z korzystaniem z nich”. Ponadto w praktyce orzeczniczej przyjmuje się również istnienie czynu w postaci „pasożytowania” na renomie innego przedsiębiorcy, polegającego na budowaniu własnej pozycji rynkowej na podstawie dokonań innego przedsiębiorcy.

WAŻNE! Firma, która zamierza korzystać z oznaczeń innego podmiotu, naraża się na orzeczony wyrokiem sądu zakaz wprowadzania towarów do obrotu, a dodatkowo także na odpowiedzialność finansową.

Trudno stwierdzić, która z powyższych podstaw zostałaby wykorzystana przez Coca Colę, gdyby zdecydowała się wejść w spór ze wspomnianą siecią handlową. Jest jednak pewne, że ta, nawiązując bardzo blisko do stylistyki etykiet napojów amerykańskiego koncernu, balansuje na cienkiej granicy pomiędzy działaniem prawnie dozwolonym a naruszeniem. ©℗