Branża cyfrowa walczyła we wtorek w Sejmie o więcej czasu na przygotowanie się do nowych przepisów.
Ustawa – Prawo komunikacji elektronicznej (PKE) zastąpi obecne Prawo telekomunikacyjne i wdroży unijną dyrektywę ustanawiającą „Europejski kodeks łączności elektronicznej” (EKŁE).
Będzie to najważniejszy akt prawny dla całej branży telekomunikacyjnej. PKE ustanawia m.in. zasady podejmowania i prowadzenia działalności w obszarze komunikacji elektronicznej, reguluje stosunki operatorów z abonentami, gospodarkę częstotliwościami, zasobami orbitalnymi oraz numeracją. Rozwiązania ustawy mają też zachęcić do inwestowania w szybkie sieci szerokopasmowe.
Ze względu na ich ogromny zakres projektami obu ustaw zajmuje się podkomisja nadzwyczajna powołana w tym celu przy sejmowej Komisji Cyfryzacji, Innowacyjności i Nowoczesnych Technologii.
Trzy czy sześć miesięcy?
W wersji, jaka trafiła do Sejmu, rządowy projekt PKE przewiduje – z kilkoma wyjątkami – że nowe przepisy wejdą w życie trzy miesiące po uchwaleniu. Wydłużenie vacatio legis do sześciu miesięcy było wspólnym postulatem przedstawicieli rynku, zgłoszonym we wtorek na posiedzeniu podkomisji sejmowej.
Wnioskowała o to m.in. Polska Izba Informatyki i Telekomunikacji (PIIT). Jej prezes Andrzej Dulka uzasadniał, że w związku z PKE firmy telekomunikacyjne i inni przedsiębiorcy sektora komunikacji elektronicznej będą musieli wprowadzić wiele zmian w swojej działalności.
- Było już kilkanaście wersji PKE, więc argument, że branża jest przygotowana, jest fałszywy, bo musiałaby być przygotowana do wdrożenia kilkunastu aktów – uzasadniał. Podkreślał, że ustawa dotyczy ok. 3,7 tys. podmiotów i obejmuje rozwiązania wykraczające poza EKŁE.
Wniosek poparli m.in. przedstawiciele Konfederacji Lewiatan i IAB Polska, a także reprezentujący mniejszych przedsiębiorców Związek Telewizji Kablowych w Polsce - Izba Gospodarcza.
- Dotrzymanie trzymiesięcznego terminu będzie bardzo trudne – wskazywał jego prezes Paweł Wołoch.
Również Witold Zakrzewski z Ogólnopolskiego Porozumienia Organizacji Radioamatorskich opowiedział się w dyskusji za wydłużeniem vacatio legis.
Licznik kar bije w euro
Oprócz argumentu, że przez kilka lat pracy nad nowymi przepisami (pierwszy projekt PKE przedstawiono w poprzedniej kadencji) branża mogła się przygotować do ich stosowania, projektodawcy wysuwali też inny – związany z opóźnieniem implementacji EKŁE.
Termin transpozycji tej dyrektywy do prawa krajowego minął 21 grudnia 2020 r. W lutym 2021 r. Komisja Europejska wezwała Polskę do usunięcia uchybienia polegającego na braku implementacji EKŁE, a ponieważ to nie poskutkowało, 8 lipca 2022 r. złożyła skargę do Trybunału Sprawiedliwości UE (sprawa C-452/22).
14 marca br. TSUE przychylił się do zdania KE i stwierdził, że Polska uchybiła zobowiązaniom wynikającym z przepisów dyrektywy EKŁE. Na wniosek Komisji nakazał też Polsce zapłacić okresową karę pieniężną i ryczałt. Ta pierwsza wynosi 50 tys. euro dziennie, licząc od dnia ogłoszenia wyroku do chwili usunięcia uchybienia – tj. wdrożenia EKŁE. Ma na celu zapewnienie, że Polska w jak najkrótszym czasie dokonała transpozycji dyrektywy. Z kolei 4 mln euro ryczałtu ma zapobiec analogicznym naruszeniom prawa Unii Europejskiej w przyszłości.
Nie jest jednak jasne, co Komisja uzna za implementację EKŁE. Według resortu cyfryzacji kary przestaną być naliczane dopiero w momencie wejścia w życie krajowych przepisów – więc dłuższe vacatio legis zwiększyłoby kwotę do zapłaty za spóźnienie.
Natomiast izby branżowe uważają, że licznik kar przestanie bić w chwili uchwalenia PKE.
Ostatecznie jednak podkomisja przyjęła vacatio legis bez zmian, w wersji zaproponowanej przez Ministerstwo Cyfryzacji.
- W naszej ocenie trzy miesiące to sytuacja może nie dogodna dla operatorów, ale wystarczająca – podsumował ten wątek wiceminister cyfryzacji Michał Gramatyka.
Usługi dodatkowe tylko za zgodą
Dużo miejsca zajmują w PKE rozwiązania prokonsumenckie, mające wzmocnić pozycję abonentów wobec operatorów i chronić konsumentów przed nadużyciami. Większością tych przepisów podkomisja zajmie się na kolejnych posiedzeniach, ale we wtorek przedyskutowano już problem definicji usługi fakultatywnego obciążania rachunku (UFOR). Polega ona na doliczaniu do rachunku za usługi telekomunikacyjne opłat za inne usługi lub zakupione przez abonenta towary.
Zgodnie z projektem będzie to można robić tylko po uprzednim wyrażeniu przez klienta (tzw. model opt-in), co zdaniem branży może ograniczyć korzystanie z UFOR. Dlatego tyle emocji budzi zakres usług wchodzących w skład UFOR. Przedstawiciele rynku zaproponowali, aby zawęzić definicję i wyłączyć z niej usługi komunikacji elektronicznej.
Projektodawca nie zgodził się na tę modyfikację.
- Już i tak zawęziliśmy definicję UFOR, wyłączając z niej usługi ubezpieczeniowe – podkreślał wiceminister Gramatyka.
Także członkowie podkomisji nie zdecydowali się na taką poprawkę.
Na wtorkowym posiedzeniu rozpoczęto też dyskusję o zakazie sprzedaży door-to-door przewidzianym w art. 284 ust. 4 projektu. Zdaniem przedstawicieli sektora telekomunikacyjnego uderzy to on szczególnie w mniejsze firmy operujące na terenach internetowych „białych plam” (gdzie sieci brak lub ma niską przepustowość). Izby branżowe podnosiły też niezgodność zakazu z prawem UE.
Prace nad projektem będą kontynuowane na kolejnym posiedzeniu podkomisji, zaplanowanym na środę 26 czerwca.