Najpóźniej do końca czerwca rząd zamierza przyjąć ustawę o certyfikacji wykonawców zamówień publicznych. Zapowiadane od wielu lat zmiany w prawie mają uprościć publiczne przetargi.

Zamiast wielu różnego rodzaju dokumentów – jeden dokument potwierdzający, że firma spełnia określone warunki udziału w przetargu i ma określony potencjał. Taka jest idea projektu ustawy, który po raz kolejny wpisano do wykazu prac legislacyjnych Rady Ministrów. Zajmował się nim już poprzedni rząd, ale nie został on przyjęty. Teraz prace ruszają na nowo.

Ustawa o certyfikacji wykonawców zamówień publicznych ma ułatwić firmom ubieganie się o zamówienia. Jeśli będą zainteresowane, to uzyskają certyfikat potwierdzający, że mają prawo startować w przetargu. Nie będą więc musiały każdorazowo przedstawiać dziesiątków czy nawet setek dokumentów. Raz uzyskany certyfikat na dłuższy czas potwierdzi, że zostały już zweryfikowane. Z założeń projektu wynika, że będzie on ważny od roku do trzech lat.

Ponadto certyfikaty mogą uprościć życie także zamawiającym.

„To na zamawiających spoczywa cały ciężar weryfikacji wykonawców w toku postępowania o udzielenie zamówienia publicznego i nie mają oni możliwości polegania w tym zakresie na ustaleniach innych podmiotów” – można przeczytać w opisie celów projektu.

Zgodnie z projektem weryfikacją przedsiębiorców mają się zająć akredytowane jednostki certyfikujące. Na razie nie wiadomo niczego więcej na ich temat. Przede wszystkim z założeń nie wynika, czy certyfikacją będą się zajmować podmioty prywatne (firmy lub izby skupiające przedsiębiorców), czy też jednostki państwowe. Większość ekspertów zdecydowanie opowiada się za tym ostatnim rozwiązaniem.

Założenia projektu nie zdradzają zbyt wielu szczegółów. Zgodnie z nimi certyfikaty mają jednak potwierdzać nie tylko brak podstaw do wykluczenia, lecz także spełnienie warunków ubiegania się o zamówienie.

„Certyfikat będzie stanowił podstawę domniemania spełniania przez wykonawcę wymogów kwalifikacji podmiotowej w zakresie wskazanym w certyfikacie. Oznacza to, że informacje wynikające z certyfikatu będą mogły być, co do zasady, kwestionowane przez zamawiającego na gruncie konkretnego postępowania o udzielenie zamówienia, ale wyłącznie w uzasadnionych przypadkach (np. gdy zamawiający dysponuje wiarygodnymi przesłankami do uznania, że informacje wynikające z certyfikatu są nieprawdziwe)” – można przeczytać w projekcie.©℗