Dziś w sądzie administracyjnym w Kolonii może zapaść wyrok, na który czekają tysiące firm transportowych w całej Europie. Chodzi o zwrot części opłat pobieranych od przejazdów pojazdami ciężarowymi po niemieckich autostradach w latach 2016–2020.

W ramach tzw. postępowania wzorcowego, toczącego się z powództwa polskiej firmy transportowej ze Zgorzelca, sąd będzie badał, czy stawka opłaty drogowej wyliczona przez rząd federalny za te lata na podstawie ekspertyz o kosztach infrastruktury za lata 2014 i 2018 jest zgodna z prawem. Od tego orzeczenia – które nie tylko będzie konstytutywne dla linii orzeczniczej, lecz także wyznaczy ramy postępowania dla organu rozpatrującego wnioski o zwrot części myta – zależy, czy przewoźnicy odzyskają część pieniędzy. Łącznie może chodzić o miliony euro. Do tej pory do Federalnego Urzędu ds. Logistyki i Mobilności (BALM), czyli organu pobierającego myto (BAG), wpłynęło ok. 38 tys. wniosków o zwrot opłaty drogowej, w większości dotyczących właśnie okresów, których dotyczy rzeczywiste postępowanie modelowe.
Fala roszczeń o zwrot części wpłaconego e-myta jest efektem wyroku TSUE (sygn. akt. C-321/19) wydanego w październiku 2020 r. w sprawie z udziałem polskich firm transportowych. Wówczas to, odpowiadając na pytanie prejudycjalne Wyższego Sądu Administracyjny [OVG] w Münster, trybunał orzekł, że zarządcy niemieckich autostrad federalnych pobierają zawyżone opłaty. Stawki skalkulowano bowiem w sposób niezgodny z dyrektywą 1999/62 w sprawie pobierania opłat za użytkowanie niektórych typów infrastruktury przez pojazdy ciężarowe. TSUE stwierdził, że koszty związane z funkcjonowaniem policji drogowej nie wchodzą w zakres terminu „koszty eksploatacji”. To otworzyło drogę do dochodzenia zwrotu części pobranych opłat.
W następstwie orzeczenia TSUE Wyższy Sąd Administracyjny w Münster 30 listopada 2021 r. orzekł konieczność zwrotu 3,68 proc. pobranego e-myta z tytułu kosztów policji, ale także 5,61 proc. z tytułu niewłaściwie skalkulowanej kapitalizacji infrastruktury.
Tyle że luksemburski trybunał rozpatrywał sprawę dotyczącą stawek opłaty drogowej obowiązującej w latach 2010–2011. Z uwagi na trzyletni termin przedawnienia tylko przewoźnicy, którzy odpowiednio wcześniej zaczęli dochodzić roszczeń, mogli uzyskać zwrot opłat pobieranych w tym okresie. Większość wniosków o zwrot nadpłaconego w tym czasie e-myta została już zrealizowana.
Główna fala roszczeń zaczęła się dopiero po wyroku TSUE, a więc po październiku 2020 r. A to oznacza, że można było dochodzić zwrotu części opłat najdalej za 2017 r. I choć koszty policyjne uwzględniono również w kalkulacji stawek opłat drogowych za lata 2016–2020, to niemiecka administracja uparcie odmawia proporcjonalnego zwrotu opłat drogowych za nowsze okresy. Organy stoją na stanowisku, że wyliczenia kosztów infrastruktury są bezbłędne, a orzeczenie TSUE nie ma zastosowania do tego przedziału dat.
– Nie widzę żadnego powodu, dla którego wyrok TSUE miałby być czasowo ograniczony – mówi mec. Martin Pfnür z kancelarii Pfnür Rechtsanwälte PartGmbB, który reprezentuje przedsiębiorców w postępowaniu toczącym się przed sądem w Kolonii, a także reprezentował przewoźników w sprawie zakończonej wydaniem orzeczenia przez TSUE.
Dodaje, że jest optymistą, jeśli chodzi o możliwość przekonania sądu do swojej opinii i uzyskania dla naszych klientów częściowego zwrotu opłaty drogowej od pojazdów ciężarowych za nowe okresy. – Oczywiście wyniku postępowania nie da się przewidzieć – zastrzega pełnomocnik. ©℗