UOKiK, rzecznik finansowy i organy ścigania mają instrumenty do walki z patologiami na rynku – przekonuje urząd, któremu resort sprawiedliwości chce dać nadzór nad lichwą

O pomyśle nowych przepisów DGP informował jako pierwszy. Ministerstwo Sprawiedliwości (MS) planuje wprowadzenia na stałe niższych pozaodsetkowych kosztów pożyczek, które znalazły się w przepisach tarczy antykryzysowej, ale z końcem czerwca wygasły. Dodatkowo resort chce, aby nadzór nad instytucjami pożyczkowymi sprawowała Komisja Nadzoru Finansowego (KNF).
Pomysł, aby komisja miała pieczę na firmami pożyczkowymi, nie jest nowy i już przewijał się przy okazji prac nad ustawą antylichwiarską. „Kwestie sprawowania nadzoru przez KNF były z Komisją konsultowane w ramach wcześniejszych prac nad projektem ustawy” – przyznaje w odpowiedzi na pytania DGP biuro prasowe MS. Jakie było stanowisko nadzoru finansowego wobec tego pomysłu, jednak nie ujawnia. Z naszych ustaleń wynika, że od początku budzi on opór w KNF i nic się w tej kwestii nie zmieniło.
System ochrony konsumenta
Przewodniczący komisji Jacek Jastrzębski w rozmowie z DGP zwraca uwagę, że są już instytucje, które pilnują porządku w branży chwilówek. – Zarówno Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, jak i rzecznik finansowy dysponują już obecnie instrumentarium prawnym dla zwalczania negatywnych zjawisk na rynku pożyczkowym, w szczególności lichwy lub innych przypadków nieekwiwalentności warunków umownych, niewłaściwych praktyk sprzedażowych lub windykacyjnych – przypomina szef nadzoru.
Dodaje też, że do palety instrumentów należy także możliwość czy obowiązek składania zawiadomień do prokuratury w przypadku wykrycia czynów zabronionych. – Jeżeli ostatnie miesiące przyniosły wzrost aktywności UOKiK oraz rzecznika finansowego, które – mając też na uwadze wprowadzone w związku z pandemią COVID-19 ograniczenia wysokości kosztów pożyczek lub kredytów – przełożyły się na sukces w postaci lepszej ochrony konsumentów na rynku pożyczkowym, to jest to kierunek, który powinien być kontynuowany – mówi Jacek Jastrzębski. Podkreśla, że zapadła decyzja o dalszym, samodzielnym funkcjonowaniu rzecznika finansowego, co oznacza, że kompetencje UOKiK i rzecznika finansowego powinny być postrzegane jako komplementarne, składające się na spójny, kompleksowy system ochrony konsumentów na rynku finansowym.
Resort sprawiedliwości nie odpowiedział wprost, czy rozważał, aby nadzór nad branżą pożyczkową nie był w KNF, a jedynie przyznał, że podczas „prac analityczno-koncepcyjnych” analizował uprawnienia poszczególnych podmiotów, w tym również prezesa UOKiK i rzecznika finansowego.
UOKiK projektu nie komentuje, bo jeszcze się z nim nie zapoznał. Urząd przypomina jednak, że „cały czas podejmuje aktywne działania dotyczące ochrony interesów pożyczkobiorców”.
Rozmyta odpowiedzialność
W ubiegłym roku pojawiła się koncepcja likwidacji urzędu rzecznika finansowego i przeniesienie jego kompetencji do UOKiK. Pomysł miał poparcie premiera Mateusza Morawieckiego, resortu finansów, samego urzędu antymonopolowego i KNF. Ostatecznie w tym roku ten plan porzucono.
– Tajemnicą poliszynela jest, że rzecznika obroniła Solidarna Polska ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry – mówi nasz rozmówca z obozu władzy.
Rzecznik finansowy w ostatnich miesiącach jest coraz aktywniejszy w kwestii ochrony konsumentów. Dostrzega to także KNF.
– Zwyciężyła koncepcja, w myśl której właściwa jest taka infrastruktura instytucjonalna ochrony konsumentów na rynku finansowym, gdzie występuje zarówno UOKiK – jako organ właściwy w szczególności w zakresie identyfikacji i zwalczania praktyk naruszających zbiorowe interesy konsumentów – jak i rzecznik finansowy – jako organ właściwy do zajmowania się indywidualnymi sprawami, w tym wspieraniem uzyskiwania przez indywidualnych klientów ochrony w postępowaniach sądowych, np. przez wytaczanie powództw lub przystępowanie do toczących się postępowań – przyznaje Jastrzębski.
KNF nadzoruje instytucje finansowe – banki, ubezpieczycieli, domy maklerskie czy towarzystwa funduszy inwestycyjnych. – Mamy do czynienia z podmiotami, gdzie występują inwestorzy, są gromadzone depozyty od ludzi czy firm, a instytucje pożyczkowe tego nie robią. KNF ma zintegrowany nadzór nad tymi podmiotami, a ten w odniesieniu do firm oferujących pożyczki byłby czymś zupełnie innym – podkreśla nasz rozmówca z komisji, który chce zachować anonimowość.
Dzisiaj obowiązki KNF związane z instytucjami pożyczkowymi czy pośrednikami kredytowymi sprowadzają się do prowadzenia ich rejestru. – Jeśli pomysł MS wejdzie w życie, to będziemy koncentrowali się na przestrzeganiu przez te instytucje regulacji konsumenckich, co jest domeną innych, wyspecjalizowanych organów. To zaś będzie prowadziło do spychania odpowiedzialności lub jej unikania – dodaje nasze źródło.
Biznes kontra szara strefa
Nasi rozmówcy zwracają uwagę, że na rynku obok dużych spółek, które prowadzą normalną działalność pożyczkową, istnieje także szara strefa. – To jest tzw. shadow banking, parabanki i lichwiarze o aparycji typów stojących w ciemnej bramie ze złotym łańcuchem na szyi – podkreśla nasz informator i dodaje, że oni powinni się raczej znaleźć w sferze zainteresowania organów ścigania. – Stanowią główny problem rynku pożyczkowego, bardzo często obchodzą przepisy ustawy o kredycie konsumenckim, np. poprzez oferowanie pieniędzy pod warunkiem, że ktoś założy jednoosobową działalność gospodarczą – dodaje rozmówca DGP.
Nasze źródła z rządu zwracają z kolei uwagę, że nowela przepisów antylichwiarskich jest projektowana w resorcie Zbigniewa Ziobry. Ten rywalizuje w obozie władzy z Mateuszem Morawieckim. Pod skrzydłami szefa rządu jest zaś KNF.
– To jest trochę próba podrzucenia komisji kukułczego jaja. Ministerstwo przygotuje świetne przepisy, które mają ukrócić wszelkie nieprawidłowości na rynku pożyczkowym, a wiadomo, że to jest nierealne, więc odpowiedzialność za każde nadużycie czy oszustwo spadnie na KNF – twierdzi nasz rozmówca.
Zwraca uwagę, że komisja nie jest przeciwna współpracy z instytucjami odpowiedzialnym na ochronę konsumentów, np. w działaniach edukacyjnych czy informacyjnych.
– Problem, z jakim mamy do czynienia na tym rynku, to pojawianie się podmiotów utożsamianych z instytucjami pożyczkowymi, które działają poza przepisami prawa i oferują pieniądze na zasadzie lichwy. Działalność takich podmiotów stanowi przestępstwo i powinna być zgłaszana przez poszkodowanych do właściwych organów, czyli policji czy prokuratury – podkreśla źródło DGP.
Eksperci, z którymi rozmawialiśmy, uważają, że co do zasady objęcie pełnym nadzorem instytucji pożyczkowych to krok w dobrą stronę. – Jeszcze kilka lat temu sektor pozostawał poza zainteresowaniem organów nadzoru i często na określenie także instytucji pożyczkowych używano pejoratywnego oznaczenia shadow banking. Poddanie instytucji pożyczkowych nadzorowi Urzędu KNF na pewno powinno przyczynić się do wzrostu standardów prowadzenia działalności w tym sektorze – komentuje dla DGP adwokat Piotr Gołębiowski, dyrektor działu prawa rynku kapitałowego w kancelarii Sadkowski i Wspólnicy. – Trzeba zauważyć, iż próba objęcia pełnym nadzorem każdego sektora rynku finansowego jest już pewnego rodzaju trendem – dodaje. Jako przykład podaje rynek crowdfundingu, który decyzją Parlamentu Europejskiego będzie nadzorowany. – W przypadku instytucji pożyczkowych powstanie tylko pytanie, jak głęboko sięgać będzie próba ich uregulowania. Wydaje się bowiem, iż powoli może zacząć się zacierać granica pomiędzy działalnością bankową a działalnością pożyczkową – podkreśla Gołębiowski.
Jacek Jastrzębski: są już instytucje, które pilnują porządku w branży chwilówek