W Stanach Zjednoczonych znów zawrzało. Od Nowego Jorku po najmniejsze miasteczka na Środkowym Zachodzie ulice wypełniły się tłumami przeciwników Donalda Trumpa. W sobotę rozpoczęła się jedna z największych serii manifestacji ostatnich lat – ruch „No Kings” ogłosił mobilizację w ponad 2,5 tysiąca lokalizacji jednocześnie, oskarżając prezydenta o „coraz bardziej zmilitaryzowany i autorytarny reżim”.