Na środę rano zaplanowano Zgromadzenie Ogólne sędziów Trybunału Konstytucyjnego ws. przyjęcia nowego regulaminu TK. Ma on m.in. uregulować procedury wyboru kandydatów na prezesa TK przedstawianych prezydentowi RP.

Jak powiedziano PAP w zespole prasowym TK, początek obrad zaplanowano na 9.00. Odbędą się one za zamkniętymi drzwiami.

Zawiadomienia o obradach nie dostał Mariusz Muszyński - jeden z trzech sędziów wybranych w grudniu ub.r., których prezes TK Andrzej Rzepliński nie dopuszcza do orzekania. Jak powiedział PAP Muszyński, zamierza on w środę powiedzieć Rzeplińskiemu, że łamie konstytucję i ustawę o TK. "Zgromadzenie Ogólne tworzą wszyscy sędziowie Trybunału" - głosi ustawa.

Zgodnie z nową ustawą o TK z 22 lipca, prezydent powołuje prezesa i wiceprezesa TK spośród trzech kandydatów przedstawianych mu przez ZO - wcześniej było to dwóch kandydatów. Kadencja prezesa Rzeplińskiego kończy się 19 grudnia.

Konieczność nowego Regulaminu wynika z nowej ustawy, która zmieniła m.in. zapisy o wyłanianiu kandydatów. Zgodnie z lipcową ustawą, kandydatów na stanowisko prezesa czy wiceprezesa ZO wybiera spośród sędziów, którzy w głosowaniu tajnym uzyskali kolejno największą liczbę głosów. Obrady zwołuje się "między 30 a 15 dniem" przed upływem kadencji prezesa. Sędzia TK może zgłosić jako kandydata siebie albo innego sędziego TK. Wybór przeprowadza się, jeśli w ZO bierze udział co najmniej 10 z 15 sędziów Trybunału. Każdy sędzia ma tylko jeden głos i może głosować tylko na jednego kandydata.

Dotychczasowy Regulamin TK z września 2015 r. głosi, że "za wybranych uważa się dwóch kandydatów, którzy uzyskali kolejno największą liczbę ważnie oddanych głosów". Według tego Regulaminu, "w sprawach będących przedmiotem obrad ZO podejmuje uchwały zwykłą większością głosów, jeżeli ustawa nie stanowi inaczej".

W wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" z końca września Rzepliński - pytany czy ZO tworzą wszyscy obecni sędziowie - odparł: "To jest 12 dziś orzekających, bo to oni ponoszą odpowiedzialność". Oznaczałoby to, że w ZO nie wzięliby udziału trzej sędziowie wybrani w grudniu ub.r. przez obecny Sejm - Mariusz Muszyński, Lech Morawski i Henryk Cioch. Rzepliński nie dopuszcza ich do orzekania, powołując się na wyrok TK z ub.r., z którego ma wynikać, że ich miejsca są zajęte przez trzech sędziów wybranych w październiku ub.r. przez poprzedni Sejm na podstawie ustawy uznanej przez TK za zgodną z konstytucją. Są to Roman Hauser, Andrzej Jakubecki i Krzysztof Ślebzak - prezydent Andrzej Duda nie odebrał od nich ślubowania.

W ZO uczestniczyłoby zatem dziewięciu sędziów wybranych przez Sejm poprzednich kadencji (Leon Kieres, Andrzej Wróbel, Małgorzata Pyziak-Szafnicka, Marek Zubik, Piotr Tuleja, Stanisław Rymar, Sławomira Wronkowska-Jaśkiewicz, Stanisław Biernat i Rzepliński) oraz trzech - wybranych przez obecny Sejm (Julia Przyłębska, Piotr Pszczółkowski i Zbigniew Jędrzejewski).

W wywiadzie dla "GW" Rzepliński dodał, że konstytucja stanowi, iż sędziów TK jest 15. "A to oznacza, że poparciem Zgromadzenia Ogólnego dysponuje ten, kto ma ciut ponad połowę głosów, czyli osiem. Tak więc każdy z kandydatów, czy będzie jeden, dwóch, czy trzech, musi mieć poparcie przynajmniej ośmiu sędziów" - powiedział w "GW". Dopytywany, ilu trzeba by kandydatów przedstawić prezydentowi, Rzepliński odparł: "Ja zakładam, że optymalną liczbą, najpoważniejszą, jest dwóch”. "Zadecyduje regulamin (TK - PAP), którego jeszcze nie ma" - dodał w "GW".

Konstytucja nie precyzuje, ilu kandydatów na prezesa i wiceprezesa ZO zgłasza prezydentowi. Mówi ona, że prezydent powołuje ich "spośród kandydatów przedstawionych przez ZO".

Muszyński powiedział PAP, że powinien wziąć udział w Zgromadzeniu jako pełnoprawny sędzia TK (tak jak pozostali dwaj, pobiera on wynagrodzenie i ma swój pokój w TK - PAP). Muszyński dodał, że nie zapewniając składu ustawowego ZO, prezes TK łamie ustawę. "Mogę tylko wystąpić do Prokuratora Generalnego z pytaniem, jak długo będzie pozwalał na łamanie ustawy" - dodał. Zaznaczył, że w korespondencji z nim Rzepliński używa tytułu: "panie sędzio".

"W TK jest pomysł na regulamin, który będzie w istocie contra legem (wbrew prawu) i w oczywisty sposób będzie kontynuacją drogi łamania prawa" - powiedział niedawno prezes PiS Jarosław Kaczyński. "Mam nadzieję, że kolejny prezes doprowadzi do tego, że Trybunał zacznie funkcjonować normalnie, w pełnym składzie. Trzeba z tego galimatiasu wyjść, ale to wszystko jest dziełem przede wszystkim prezesa i tych wszystkich, którzy z nim współpracują, a nie naszym" - dodał.

7 listopada Trybunał w pełnym składzie ma badać zapis ustawy z 22 lipca o wyłanianiu kandydatów na prezesa TK. Wniosek złożyły PO i Nowoczesna po tym, jak 11 sierpnia TK niejednogłośnie uznał za niekonstytucyjne kilkanaście zapisów ustawy. TK nie zakwestionował wtedy zapisu o liczbie kandydatów na prezesa i wiceprezesa TK. Sędzia Wróbel wyjaśniał po wyroku, że TK umorzył ten wątek, gdyż wniosek N i RPO o niekonstytucyjność tego zapisu był niedostatecznie uargumentowany. Jednak, jak wyjaśniał sędzia Tuleja, TK "widzi tu problem konstytucyjny", bo ustawodawca nie może w sposób dowolny regulować kompetencji ZO w tym zakresie.

Dzień po wyroku PO i N zaskarżyły raz jeszcze art. 16 ustawy o TK o wyborze prezesa. Jak mówiła wtedy Kamila Gasiuk-Pihowicz (N) nowa ustawa ma na celu, by na prezesa wybrano "osobę najbardziej posłuszną szefowi PiS Jarosławowi Kaczyńskiemu". Jej zdaniem, dotychczasowe zapisy "dawały rękojmię, że prezesem TK zostawał ten sędzia, który cieszył się największym szacunkiem i autorytetem". Według niej obecne przepisy wprowadzają - w ocenie skarżących - niekonstytucyjne rozwiązanie oznaczające, że prezesem TK może zostać osoba, która "nie cieszy się szacunkiem większości sędziów TK".

11 sierpnia TK - przy trzech zdaniach odrębnych - uznał, że kilkanaście przepisów nowej ustawy o TK jest niezgodnych z konstytucją. Zakwestionowano m.in.: zasadę badania wniosków w kolejności wpływu, możliwość blokowania wyroku pełnego składu przez czterech sędziów, zobowiązanie prezesa TK, by dopuścił do orzekania trzech sędziów wybranych przez obecny Sejm, a także zapis, że prezes TK "kieruje wniosek" o ogłoszenie wyroku do premiera, a nie zarządza ogłoszenie. Rząd nie uznał tego rozstrzygnięcia za wyrok i nie opublikował go w dzienniku urzędowym. (PAP)