Tylko w tym roku ok. 100 tysięcy małych i średnich przedsiębiorstw skorzystało z różnych instrumentów wsparcia, a gwarancje dla nich wyniosły 22 mld zł, co przekłada się na 30 mld w kredytach w sektorze bankowym - powiedział prezes Polskiego Funduszu Rozwoju Paweł Borys w środę w Warszawie.

Szef PFR wziął udział w forum dla małych i średnich przedsiębiorstw "Twój biznes nasze wsparcie", organizowanym przez Polską Agencję Rozwoju Przedsiębiorczości (PARP), a objętym patronatem Ministerstwa Rozwoju.

Borys wypowiadał się w kontekście pomocy dla małych i średnich firm w konsultowanej obecnie przez MR Strategii na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju (SOR). Jak podkreślił, sektor MŚP jest priorytetowy dla Polskiego Funduszu Rozwoju. "Jesteśmy w gospodarce, w której małe i średnie firmy tworzą 70 proc. zatrudnienia i dwie trzecie Produktu Krajowego Brutto. Zgadzam się też, że jest pewne optimum między rozdrobnieniem a skalą działalności - polska gospodarka jest bardzo mocno rozdrobniona, powinniśmy więc dążyć do tego, żeby firmy w niektórych branżach się konsolidowały, a przez to były bardziej konkurencyjne na rynkach międzynarodowych" - mówił.

"W ramach tego co my robimy, tylko w tym roku podsumowaliśmy, że około 100 tysięcy małych i średnich firm skorzystało z różnego typu wsparcia. Głównie dotyczy to programów gwarancji de minimis dla małych i średnich przedsiębiorstw, dystrybuowanych za pośrednictwem banków, po to, aby ten koszt finansowania był trochę niższy, a finansowanie było bardziej dostępne, ale bez eliminowania mechanizmu oceny ryzyka kredytowego" - podkreślił.

"To jest w tej chwili 22 mld takich gwarancji udzielonych, co przekłada się na 30 mld kredytów w sektorze bankowym" - mówił. Jak tłumaczył, pomagają one przedsiębiorcom w rozwinięciu biznesu i działaniu w większej skali.

"Bank Gospodarstwa Krajowego udziela w tej chwili takich kredytów, czy gwarancji na innowacje, trochę pod kątem ukierunkowania tych inwestycji w nowe technologie. Także PARP ma szereg programów z tym związanych" - wskazał szef PFR. Przypomniał też o ogłoszonym w Krynicy programie wsparcia rozwoju na rynkach międzynarodowych.

"W tym nowym systemie przedstawicielstw międzynarodowych chcemy, by służyły one małym i średnim (firmom) w tym, aby na przykład nasze biuro w Brazylii czy w Chinach mogło służyć jako przedstawicielstwo zagraniczne takiej małej i średniej firmy, gdzie może mieć dostarczone usługi księgowe, adres, bo wiadomo, że takiej firmy nie stać by było na własne przedstawicielstwo" - wyjaśnił.

Uczestnicząca w debacie wiceminister rozwoju Jadwiga Emilewicz określiła wsparcie państwa dla MŚP mianem "inteligentnego pieniądza", który nie stanowi środka łatwego do pozyskania. Jednocześnie - wskazała - sprzyja celowi SOR, a więc rozwinięciu się małych przedsiębiorstw w średnie, a średnich w duże.

Prezentując założenia Strategii na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju, wiceszefowa MR wskazywała na potrzebę selekcji branż priorytetowych dla polskiej gospodarki. Wśród nich wymieniła m.in. elektromobilność, przemysł lotniczy i kosmiczny, systemy wydobywcze, żywność wysokiej jakości, odzysk materiału surowcowego, czy ekobudownictwo, realizowane poprzez projektowany program rządowy Mieszkanie plus.

"To też wynik analizy, gdzie jesteśmy dzisiaj i gdzie możemy być w horyzoncie trzech, pięciu, dziesięciu lat" - mówiła.

Dr Jacek Adamski z Lewiatan Business Angels zauważył, że Unia Europejska zakazuje polityki sektorowej, czyli wspierania pewnych branż kosztem innych. Ale - zauważył - polityka spójności pozwala na pewne wyjątki i wyznaczenie tzw. inteligentnych specjalizacji. "To stwarza pokusę, by wybrać przyszłych liderów i ich wspomagać" - mówił.

"To będzie trwało do roku 2023. To jest okres historyczny, w którym można zrealizować politykę sektorową. Zróbmy tak, by była ona mądra i skuteczna, a nie tak, byśmy omyłkowo wybrali pewne dziedziny gospodarki, czy branże przemysłowe, które okażą się porażką i te środki bezpowrotnie będą zmarnowane" - podkreślił.

Według niego ryzyko jest "olbrzymie" i dobór branż powinien być poprzedzony ścisłymi i niespiesznymi konsultacjami z kołami gospodarczymi. Wskazał, że w SOR zabrakło mu np. branży meblarskiej, która świetnie się rozwija, oferuje dużą wartość dodaną, mimo że nie jest źródłem innowacji. "Wartość dodana tkwi w materiałach, brandzie i we wzornictwie. To nie jest high-tech, innowacyjności za dużo tam nie ma" - przyznał, postulując zarazem, by design traktować tak samo jak innowacyjność.

Odnosząc się do kwestii przemysłu rolno-spożywczego zwrócił natomiast uwagę, że wartość dodana tego sektora nie zależy tylko od samego dobrego produktu, ale sposobu pakowania, ekspozycji i wyglądu. "Pieniądze przeznaczone na towaroznawstwo (...) będą o wiele lepiej wydane, niż na inwestycje" - przekonywał.

Dr hab. Jerzy Cieślik z Akademii Leona Koźmińskiego zwrócił natomiast uwagę, że nie ma bezpośredniej zależności między innowacyjnością a rozwojem; według niego motorem rozwoju jest "ambicja rozwojowa" przedsiębiorcy. Przypomniał przy tym, że w Polsce istnieje 1,8 mln mikroprzedsiębiorstw, z czego 1,2 mln to osoby samozatrudnione. Spośród nich należy wspierać tylko te, które chcą zatrudniać pracowników, tu efekt rozwojowy byłby największy - wskazał. (PAP)