Katolicka młodzież z Ukrainy, która nie będzie mogła uczestniczyć w Światowych Dniach Młodzieży (ŚDM) w Krakowie, oczekiwana jest we Lwowie, gdzie w dniach 26-31 lipca odbędą się rekolekcje i spotkania modlitewne poświęcone temu wydarzeniu.

Na połączony z wizytą papieża Franciszka zlot w Krakowie wybiera się z lwowskiej diecezji Kościoła rzymskokatolickiego grupa 500 osób – powiedział PAP arcybiskup lwowski obrządku łacińskiego Mieczysław Mokrzycki.

PAP: Księże arcybiskupie, jak archidiecezja lwowska przygotowuje się do nadchodzących Światowych Dni Młodzieży?

Abp Mieczysław Mokrzycki: Jest to dla nas z wielu powodów bardzo ważne wydarzenie. Nasza młodzież, ze względu na niewielką odległość do Krakowa, ma okazję uczestniczyć w spotkaniu z ojcem świętym w większej liczbie. Przygotowujemy się do tego przede wszystkim poprzez spotkania dekanalne z młodymi ludźmi. Niestety, ze względów finansowych nie wszyscy będą mogli pojechać do Krakowa. Jednak z naszej diecezji pojedzie około 500 uczestników, z innych diecezji jeszcze więcej. Dla młodzieży, która nie będzie mogła pojechać, będziemy organizować spotkania modlitewne we Lwowie, podczas których będziemy łączyć się poprzez telewizję i telebimy z Krakowem. Oczekujemy, że do Lwowa przybędzie w tym czasie nuncjusz apostolski na Ukrainie, Claudio Gugerotti, który przyłączy się do tych spotkań.

PAP: Ksiądz arcybiskup powiedział o trudnościach finansowych związanych z wyjazdem młodych pielgrzymów do Polski, wiadomo jednak, że w Polsce organizowana jest akcja „Bilet dla Brata”, która ma im pomóc w przyjeździe na ŚDM do Krakowa. Czy młodzież z Ukrainy z tej akcji skorzystała?

Abp Mokrzycki: Archidiecezja lwowska dostała 100 takich biletów, jednak na tysiąc osób zgłoszonych nie jest to wielka liczba. Niemniej jednak jesteśmy także wdzięczni i za tę pomoc.

PAP: Jakiego przesłania mogą oczekiwać uczestniczy ŚDM od papieża Franciszka podczas jego wizyty w Krakowie?

Abp Mokrzycki: Sądzę, że Franciszek doda dzisiejszej młodzieży odwagi, rozmiłuje ją w Chrystusie, pokaże, na jakich wartościach młodzi mogą formować swoje życie, by nie stracić tego pięknego daru i nie zmarnować swojej przyszłości. Dzisiejszy świat proponuje wiele innych wartości, które nie zawsze służą budowaniu człowieczeństwa, nie zawsze prowadzą człowieka do życia w szczęściu. Myślę, że ojciec święty swoją prostotą ujmie młodzież świata i wskaże jej, jak Jan Paweł II na początku swego pontyfikatu, by otwarła drzwi dla Chrystusa.

PAP: Światowe Dni Młodzieży nie są jednak jedynym ważnym wydarzeniem archidiecezji lwowskiej w tym roku. Mija właśnie 15 lat od pielgrzymki Jana Pawła II na Ukrainę, podczas której odwiedził on również Lwów.

Abp Mokrzycki: W tym roku przypada także 25. rocznica odnowienia struktur Kościoła łacińskiego na Ukrainie przez Jana Pawła w styczniu 1991 roku oraz 15. rocznica jego pobytu. Obchodzimy też jubileusz 90. urodzin księdza kardynała Mariana Jaworskiego. 18 czerwca, w 15. rocznicę pielgrzymki Jana Pawła II we Lwowie, przybędzie tu sekretarz stanu Stolicy Apostolskiej kardynał Pietro Parolin. Razem z nim odprawimy w katedrze lwowskiej mszę dziękczynną, a następnie otworzymy muzeum archidiecezji lwowskiej oraz poświęcimy plac pod budowę centrum Jana Pawła II i kościoła pod jego wezwaniem na ulicy Stryjskiej. Stanie on naprzeciwko stadionu, na którym odbywało się spotkanie z Janem Pawłem II. Następnego dnia kardynał Parolin spotka się z alumnami naszych seminariów duchownych na Ukrainie.

PAP: Jak ksiądz arcybiskup wspomina pobyt papieża na Ukrainie? Ksiądz arcybiskup był wówczas sekretarzem Jana Pawła II.

Abp Mokrzycki: Była to dla mnie wielka radość. Ojciec święty długo przygotowywał się do tej pielgrzymki i było to dla niego bardzo głębokie przeżycie. Przekroczył on wówczas pewien próg na terenach byłego Związku Radzieckiego i znalazł się bliżej Rosji, do której tak bardzo pragnął zawsze pojechać. Wiedział, że ta pielgrzymka ma ogromne znaczenie dla Ukrainy i swoim pobytem podkreślił jej niepodległość. Był także wdzięczny ówczesnemu prezydentowi Leonidowi Kuczmie za jego odwagę. Doceniał to, że mimo, iż na Ukrainie większość stanowią wierni Kościoła prawosławnego, zaprosił do tego kraju Piotra naszych czasów. Ojciec święty z wielką radością przyjechał wtedy także do Lwowa, aby podziękować duchowieństwu i wiernym za ich wytrwałość w trudnych czasach komunizmu, za cierpienia i za prześladowania, ale przede wszystkim za wytrwanie i nadzieję na lepsze jutro, którą nosili w swoich sercach. Za przekazanie wiary następnym pokoleniom.

PAP: Jan Paweł II podczas wizyty na Ukrainie wiele mówił o tolerancji i miłości między wiernymi różnych Kościołów. Czy jego przesłania wciąż są dziś wciąż aktualne?

Abp Mokrzycki: Z całą pewnością. Papież spotkał się w Kijowie z Radą Kościołów, z przedstawicielami innych wyznań i innych religii. Niestety, na tym spotkaniu nie było przedstawiciela Kościoła Prawosławnego Patriarchatu Moskiewskiego. Ale podczas swych przemówień niejednokrotnie podkreślał wielokulturowość tego kraju i istnienie wielu wyznań. Zachęcał nas wszystkich do wzajemnej tolerancji i współpracy. Sądzę, że zbliżyło to Kościół prawosławny do Kościoła katolickiego, a jednocześnie pomogło nam zbliżyć się z Kościołem greckokatolickim. Były to pierwsze takie sygnały. Chociaż to zbliżenie trwa powoli, to musi jeszcze nastąpić wiele wyjaśnień, by do takiego zbliżenia prawdziwego, braterskiego doszło.

PAP: W tym roku przypada 73. rocznica zbrodni na Wołyniu. Niedawno zwierzchnicy ukraińskich Kościołów (prawosławnego Patriarchatu Kijowskiego i greckokatolickiego), dwaj byli prezydenci i intelektualiści wystosowali apel o ustanowienie wspólnego dnia pamięci konfliktów ukraińsko-polskich na rzecz wzajemnego pojednania. Jak ksiądz arcybiskup ocenia tę odezwę?

Abp Mokrzycki: Można powiedzieć, że przykro mi, że jednak Kościół (Kościoły) a także rząd nie chcą wyjaśnić pewnych zaszłości historycznych i nie działają według ewangelii, głoszącej prawdę, która nas wyzwoli. Nadszedł już czas, by po tylu latach istnienia demokratycznego kraju, który dąży do członkostwa w Unii Europejskiej, państwo, naród, a także Kościół powinien oczyścić się ze swoich słabości. Dopóki nie będzie wypowiedziane zło, dopóki pewne wydarzenia nie będą nazwane swoim imieniem, nigdy nie nastąpi oczyszczenie, a ten naród nigdy nie będzie się cieszył błogosławieństwem. Tego jesteśmy dzisiaj świadkami. Uważam, że wojna trwająca na wschodzie jest dla nas jakimś znakiem, że ten kraj nie cieszy się jeszcze pełną wolnością i póki nie nastąpi pewne oczyszczenie, tego błogosławieństwa bożego tutaj nie będzie. Dlatego też tym bardziej nie powinniśmy od tych trudnych spraw uciekać, lecz postawić się w prawdzie. Sądzę, że jest to najlepszy moment, by zacząć budować przyszłość na prawdzie.

PAP: Jak w ocenie księdza arcybiskupa wyglądają dziś relacje między zwykłymi Polakami i Ukraińcami zarówno po obu stronach granicy i tutaj, w archidiecezji lwowskiej?

Abp Mokrzycki: Przez wiele lat ludzie różnych narodowości i różnych obrządków żyli ze sobą i już sobie pewne rzeczy wybaczyli i darowali. Ludzie chcą być razem, bo mieszkają obok siebie, chodzą razem do pracy i do szkoły. Często słyszymy od nich, że chcieliby żyć już w pokoju. Wielu Ukraińców jeździ do Polski, wielu tam pracuje, a Polacy odwiedzają Ukrainę. Te zaszłości powoli zacierają się i dlatego potrzebny jest taki oficjalny krok ze strony Kościoła i państwa, by wreszcie zniszczyć ten mur, tę barierę, która nas dzieli. Tego przykładem może być właśnie porozumienie polsko-niemieckie, dokonane na zasadzie: przebaczamy i prosimy o przebaczenie.

Rozmawiał we Lwowie Jarosław Junko (PAP)