Ponad 70 państw będzie reprezentowanych podczas konferencji "Wesprzeć Syrię" w Londynie.

Jednym z celów spotkania, na którym pojawią się polska premier Beata Szydło, szef brytyjskiego rządu David Cameron, kanclerz Niemiec Angela Merkel, szef ONZ Ban Ki Moon czy szef Rady Europejskiej Donald Tusk, jest zebranie funduszy. ONZ mówi o około 8-9 miliardów dolarów potrzebnych tylko w tym roku.

Oprócz tego priorytetem są jednak długofalowe plany stawiające na rozwój. Chodzi o danie uchodźcom dostępu do edukacji czy służby zdrowia, wsparcie kobiet i dzieci, stworzenie miejsc pracy dla uciekinierów w państwach sąsiednich. Wszystko po to, by zminimalizować ryzyko powstania "straconego pokolenia", którego przedstawiciele - złapani w wir wojny - nie są w stanie rozwijać swoich talentów.

Nie wszyscy są dobrej myśli co do możliwości osiągnięcia celów konferencji. Wybitny brytyjski ekonomista, profesor Guy Standing zwraca na przykład uwagę na fakt, że przeszkodą na drodze ku realnej poprawie sytuacji jest wielka polityka i misterna sieć aliansów w regionie. "Biorąc pod uwagę sprzeczne interesy geopolityczne np. między Rosją, a USA czy wewnętrz Unii, trudno tu być optymistą" - mówi profesor Standing w rozmowie z Informacyjną Agencją Radiową.