Prawo i Sprawiedliwość chce, by Sejm zajął się sprawą domniemanych podsłuchów Aleksandra Kwaśniewskiego i Leszka Millera. SLD i PO wolą, by wyjaśniła to najpierw prokuratura.

"Wprost" i "Gazeta Wyborcza" napisali, że podsłuchani w jednej z warszawskich restauracji Kwaśniewski i Miller mieli między innymi ustalać wspólne zeznania w sprawie tajnych więzień. Z nagrań ma wynikać, że obaj wybierali strategię zasłaniania się niepamięcią.

Sekretarz generalny SLD Krzysztof Gawkowski podkreśla jednak, że na podsłuchanie obu polityków nie ma na razie dowodów - choćby taśm. Dlatego woli zostawić ostateczne rozstrzygnięcie prokuraturze. Gawkowski jest też przekonany, że Kwaśniewski i Miller mówią prawdę w tej sprawie. Zdaniem sekretarza generalnego, nie ma też nic dziwnego w tym, że były premier rozmawiają z byłym prezydentem o bezpieczeństwie państwa.

Prawo i Sprawiedliwość chce, by sprawa była przedmiotem sejmowej debaty.

Zdaniem Jarosława Kaczyńskiego, trzeba zrobić wszystko, by wyjaśnić sprawę podsłuchów. W jego opinii, istnieją poważne przesłanki, by sądzić, że rządzący oraz część opozycji nie powinni w ogóle uczestniczyć w życiu publicznym.

Poseł PO Mariusz Witczak uważa, że proponowana przez PiS debata odwracałaby uwagę od "ważniejszej" sprawy SKOK-ów. Polityk Platformy przypomniał, że sprawą podsłuchów już zajmuje się prokuratura.

Tymczasem wiadomo już, że sprawą nie zajmie się Prokuratura Okręgowa Warszawa Praga. Decyzję w sprawie śledztwa pozostawiła stołecznej Prokuraturze Apelacyjnej. "Chcemy zachować bezstronność. Te akta są w naszej prokuraturze. Znaczny krąg osób może mieć do niech dostęp a nie ulega wątpliwości, że przynajmniej część materiałów, która została opublikowana na pewno pochodzi z akt sprawy" - powiedziała IAR rzeczniczka praskiej prokuratory Renata Mazur.
Artykuły o podsłuchach napisano na podstawie zeznań kelnerów z warszawskich restauracji. Łukasz N. i Konrad L. twierdzą, że nagrania miały służyć do celów biznesowych Markowi Falencie.