30 działaczy Greenpeace przebywa w jednym z hoteli Sankt Petersburga, czekając na proces. Podejrzewani są o chuligaństwo w związku z próbą dostania się na platformę naftową Gazpromu na Morzu Barentsa. Początkowo zostali umieszczeni w areszcie, jednak petersburski sąd zwolnił ich za kaucją. Do tej pory sądzili, że nie mogą opuszczać Petersburga. Mówił o tym wczoraj w rozmowie z Polskim Radiem Polak Tomasz Dziemianczuk.
Tymczasem według radia Echo Moskwy, kodeks postępowania karnego nie ogranicza miejsca ich przebywania. Okazuje się, że mogą jechać dokąd zechcą, pod warunkiem, że będą stawiać się na wezwania Komitetu Śledczego. W innym przypadku wpłacona za nich kaucja przepadnie na rzecz państwa.
Komitet Śledczy dał również do zrozumienia, że nie w jego kompetencjach leży załatwienie procedur wizowych tym ekologom, którzy nie mają rosyjskich wiz.