To najbardziej zaskakujące zakończenie sprawy. Białostocki sąd uznał, że 11 kibiców Jagiellonii Białystok obwinionych o skandowanie obrażających premiera haseł nie poniesie żadnej kary, bo doszło do przedawnienia. Dlatego też zdecydowano o umorzeniu postępowania karnego.

Jednak, jak można by sądzić z uzasadnienia wyroku, gdyby ten zapadł w ciągu dwóch lat od popełnienia czynu, byłby zdecydowanie inny. Jak mówił sędzia Dariusz Niezabitowski, konstytucja nie daje nieograniczonego przyzwolenia na obrażanie polityków. Zwrócił uwagę, że mimo większych praw do krytyki wobec polityków, nie powinna naruszać czci i dobrego imienia.

Choć ogłoszone rozstrzygnięcie jest korzystne dla obwinionych kibiców, ich obrońca nadal twierdzi, że korzystali oni z prawa do wolności słowa. Jak wskazuje mecenas Wojciech Wójcicki, ustawodawstwo i orzecznictwo Trybunału w Strasburgu wskazuje, że polityków można krytykować bardziej niż zwykłych obywateli. Z kolei kodeks wykroczeń daje wzmożoną ochronę przed krytyką osobom publicznym. Być może jest on nawet sprzeczny z Konstytucją - mówi mecenas.

Proces dotyczył wydarzeń z maja 2011 roku. Kilkudziesięciu kibiców demonstrowało przed Podlaskim Urzędem Wojewódzkim, gdzie z uwagi na niebezpieczne sytuacje ogłaszano decyzję o zamknięciu części trybun miejskiego stadionu dla kibiców. Zgromadzeni rozwiesili wtedy transparenty i wykrzykiwali między innymi hasło "Donald matole - twój rząd obalą kibole".