Hiszpania jest kolejnym krajem w Europie, w którym tradycyjne partie tracą na znaczeniu. To klinuje rząd na długie miesiące

Bezprecedensowe rozdrobnienie i umocnienie prawicy – to dwa wnioski płynące z niedzielnych wyborów w Hiszpanii. Chociaż Hiszpańska Socjalistyczna Partia Robotnicza (PSOE) zwyciężyła, premier i jej lider Pedro Sánchez ma niewiele powodów do zadowolenia. Przedterminowe wybory miały wzmocnić jego pozycję i dać fory w trudnym procesie formowania rządu. Zamiast zyskać, PSOE straciła w parlamencie trzy miejsca. Socjaliści dostali 120 mandatów, co oznacza, że do zbudowania większości 176 deputowanych w Kongresie droga daleka i skomplikowana.
Hiszpania od kwietniowych wyborów nie miała rządu większościowego, a Sánchez był zmuszony walczyć o trudne kompromisy w parlamencie. Wielu komentatorów przewiduje, że sytuacja będzie wyglądać dokładnie tak samo w nadchodzących miesiącach, a rząd pozbawiony solidnych sterów będzie kręcić się w kółko. Niewielu spodziewało się jednak, że czwarte w ciągu czterech lat wybory przyniosą przełom. Ich wyniki potwierdzają tylko, jak poważne są problemy z rosnącym rozdrobnieniem sceny politycznej.
Hiszpania przez lata była zdominowana przez socjalistów i ludowców, którzy rządzili na przemian, podobnie jak torysi i laburzyści w Wielkiej Brytanii. Wszystko zmieniło się po kryzysie finansowym, kiedy na popularności zaczęły zyskiwać partie mniejsze, niekiedy regionalne, które z wyborów na wybory mają coraz więcej do powiedzenia. Do niedawna partie ogólnokrajowe zgarniały znakomitą większość mandatów, PSOE i Partia Ludowa, stronnictwa z długoletnią historią i olbrzymim zapleczem, przez lata otrzymywały łącznie nawet 80 proc. głosów. W niedzielę dostały razem zaledwie 48 proc.
Ugrupowania ogólnokrajowe zgarną 306 mandatów w Kongresie. Pozostałe 44 miejsca zajmą partie regionalne lub jeszcze do niedawna pozostające poza parlamentem. Do Kongresu z dwoma mandatami wchodzi m.in. skrajnie separatystyczna Kandydatura Jedności Ludowej, która opowiada się za tym, by Katalonia natychmiast odłączyła się od Hiszpanii. Jeszcze większe powody do zadowolenia ma skrajnie prawicowa Vox, która zyskała 28 miejsc w Kongresie. Mając łącznie 52 mandaty, partia wyrasta na trzecią siłę polityczną. To przykład stosunkowo nowego ugrupowania, które osiąga sukces w ekspresowym tempie. – 11 miesięcy temu Vox nie miał reprezentacji w żadnej rządowej instytucji. Dzisiaj stajemy się trzecią partią w kraju. Pokazaliśmy lewicy, że nie ma żadnej moralnej wyższości nad nami – mówił lider ugrupowania Santiago Abascal.
Gwiazdy nowych sił politycznych nie zawsze świecą długo. Podemos (Możemy), lewicowa partia buntu wobec polityki oszczędności, w 2014 r. odniosła sukces w wyborach do europarlamentu po zaledwie czterech miesiącach istnienia. W wyborach parlamentarnych w kolejnym roku zdobyła 20 proc. głosów, wskakując – jak dzisiaj Vox – na trzecią pozycję w Kongresie. Obecnie Podemos jest dalekie od sukcesu. 35 uzyskanych mandatów to zaledwie połowa tego, co partia posiadała w szczycie popularności.
Na wyniki nie mogą natomiast narzekać konserwatyści. Partia Ludowa, która po upadku rządu Mariano Rajoya w czerwcu zeszłego roku pogrążyła się w poważnym kryzysie, zyskała w niedzielę 28 mandatów (łącznie ma ich 88). Chociaż wyniki świadczą o tym, że kryzys został zażegnany, ludowcy są jeszcze daleko do odbudowania dawnej pozycji na scenie politycznej, kiedy wybory przynosiły im komfortową większość w parlamencie.
Premier Sánchez po ogłoszeniu wyników wezwał pozostałe ugrupowania do otwartości w czasie nadchodzących rozmów koalicyjnych. Paradoksalnie najłatwiejsza byłaby koalicja z ludowcami, co oznaczałoby powtórzenie scenariusza niemieckiego, gdzie do rządu weszły dwie główne i do niedawna rywalizujące partie CDU i SPD. Takie spekulacje w Hiszpanii już się pojawiły, ale Sánchez w niedzielę zapewnił przeciwników tego rozwiązania, że nie mają powodów do obaw. PSOE będzie więc zmuszona szukać koalicjantów wśród słabszych ugrupowań. To oznacza, że aby zbudować absolutną większość w parlamencie, socjaliści będą musieli wejść w koalicję z co najmniej trzema partiami. ©℗