Cichanouska rozmawiała w Warszawie o wsparciu dla lokalnych struktur opozycji.
Swiatłana Cichanouska po raz drugi gościła wczoraj w Warszawie. Rywalka Alaksandra Łukaszenki w sierpniowych wyborach spotkała się z szefem gabinetu prezydenta RP Krzysztofem Szczerskim i prezydentem Warszawy Rafałem Trzaskowskim. „Rozmowa [ze Szczerskim] dotyczyła uproszczenia procedur migracyjnych dla Białorusinów, którzy przekraczają granicę z Polską, i wsparcia dla represjonowanych białoruskich sportowców” – czytamy na oficjalnym kanale Cichanouskiej w komunikatorze internetowym Telegram. Z Trzaskowskim dyskutowano zaś o wsparciu dla inicjatyw lokalnych mających odgrywać rolę alternatywnego samorządu, które tworzy opozycja.
Tymczasem białoruskie władze zaczynają wypuszczać niektórych więźniów politycznych. Nie oznacza to jednak odwołania ciążących na nich zarzutów ani ograniczenia represji wymierzonych w resztę środowisk niezależnych. Uwalniani mają czekać na proces w areszcie domowym lub odpowiadać z wolnej stopy. W poniedziałek do aresztu domowego została przeniesiona Lilija Ułasawa, członkini siedmioosobowego prezydium Rady Koordynacyjnej przy Cichanouskiej, jedna z najbardziej znanych białoruskich prawniczek. Po raz drugi z rzędu złagodzono środek zapobiegawczy Witalowi Szklarauowi, zastępując areszt domowy zakazem opuszczania kraju. Politolog, który 16 października wyszedł z aresztu KGB, zwanego Amerykanką, opiekuje się chorą na raka matką. W jego obronie stanęła amerykańska ambasada; Szklarau ma paszport USA, a jego żona pracuje w ambasadzie tego kraju w Kijowie.
Nastawienie wobec zatrzymanych uległo zmianie po niespodziewanym spotkaniu wybranych działaczy z Łukaszenką, które zorganizowano w Amerykance 10 października. Kilkugodzinna rozmowa miała dotyczyć planowanych zmian w konstytucji, mających ograniczyć kompetencje prezydenta. Na nowelizację naciskają Rosjanie i to prawdopodobnie oni domagają się od Mińska gwarancji, że zmiana konstytucji zostanie skonsultowana przynajmniej z częścią opozycji, by cały proces posłużył stabilizacji władzy Łukaszenki, a co za tym idzie – służył interesom Kremla. Niemniej jednak spotkanie z opozycjonistami, których wcześniej Łukaszenka nazywał faszystami i aferzystami oraz oskarżał o chodzenie na pasku Rosji (przed wyborami) bądź Zachodu (po nich), zostało uznane za oznakę słabości reżimu.
W spotkaniu uczestniczył Wiktar Babaryka, który przed niedopuszczeniem do startu w wyborach był uznawany za najgroźniejszego potencjalnego rywala Łukaszenki, liczni przedstawiciele jego sztabu, dawni menedżerowie Biełgazprombanku, którym przez 20 lat kierował Babaryka, a także mąż Cichanouskiej Siarhiej, wideobloger, który również zamierzał wystartować w sierpniowej elekcji. Nie było natomiast Maryi Kalesnikawej, jedynej przedstawicielki kobiecego tercetu Cichanouskiej, która nie opuściła Białorusi. Według jej adwokatów, Kalesnikawa odmówiła wzięcia udziału w spotkaniu z Łukaszenką. Niezależnego potwierdzenia tej informacji brak.
Po tym spotkaniu zaczęto wypuszczać opozycjonistów zza krat. W sumie mury aresztów opuściło siedem osób. Nie ma wśród nich liderów opozycji – ani tej nowej w postaci Babaryki, Cichanouskiego czy Kalesnikawej, ani tradycyjnej, którą symbolizują Pawieł Siewiaryniec i Mikoła Statkiewicz. Znalazł się za to politolog Juryj Waskrasienski, którego białoruska i rosyjska propaganda zaczęła od pewnego czasu przedstawiać jako czołowego reprezentanta opozycji i wiązać ze sztabem Babaryki, choć ten ostatni zaprzecza, jakoby ekspert był jego członkiem. Waskrasienski oświadczył po opuszczeniu aresztu, że dostał od Łukaszenki wolną rękę, by przygotować propozycje zmian w konstytucji oraz listę osób, które warto wypuścić z aresztów. – KGB i śledczy, a potem państwowe media i prezydent dostrzegli we mnie ogromny potencjał – przekonywał w rozmowie z Tut.by.
Eksperci nie sądzą, by oswobodzenie wybranych działaczy było dowodem ustępstw, dopatrując się w tym raczej chęci sformowania marionetkowej struktury pseudoopozycyjnej, którą można będzie włączyć do prac nad konstytucją i w ten sposób imitować dialog społeczny. W warunkach malejącej frekwencji na antyrządowych manifestacjach miałoby to pomóc władzom w odzyskaniu choć częściowej legitymacji społecznej u progu zapowiadanego najpewniej na 2021 r. referendum konstytucyjnego. Jak pisze Kamil Kłysiński z Ośrodka Studiów Wschodnich, ludzi odgrywający rolę konstruktywnych oponentów reżimu można będzie „z jednej strony przeciwstawić demonstrującym na ulicach «radykałom», a z drugiej wykorzystać do osłabienia morale reszty opozycji”.
Na korzyść tej tezy świadczy fakt, że poza punktowym uwalnianiem trzeciorzędnych działaczy represje nie maleją. Przedstawiciele MSW wciąż nazywają protestujących „bandytami”, z którymi „należy się rozprawić”, ostrzegają przed krwawymi prowokacjami z ich strony, a nawet grożą „humanitarnym użyciem ostrej amunicji”. W zeszłym tygodniu odebrano prawo wykonywania zawodu adwokatowi Babaryki Alaksandrowi Pylczance. W poniedziałek na kary 13–15 dni aresztu skazano pięcioro dziennikarzy agencji BiełaPAN oraz portali Onliner.by i Tut.by, którzy relacjonowali manifestacje studentów w Mińsku. Tego samego dnia o kolejne 15 dni przedłużono areszt dwóm przedstawicielom komitetu strajkowego w Biełaruśkaliju, największym państwowym przedsiębiorstwie.