Organizacje rolnicze żądają wstrzymania prac nad nowelizacją ustawy o ochronie zwierząt do czasu zakończenia pandemii COVID-19 i odwołania ministra rolnictwa - poinformował na czwartkowej konferencji prasowej dyrektor Polskiego Przemysłu Futrzarskiego Marek Miśko.

Wyjaśnił, że największe organizacje rolne w kraju, reprezentujące wszystkie sektory polskiego rolnictwa, zawarły porozumienie, tj. będą występowały wspólnie w obronie rolników. Wkrótce powinien zostać wydany komunikat dotyczący dalszych działań i planów na najbliższe tygodnie. Rzecznikiem prasowym tego gremium został on - Marek Miśko.

Jak mówił, obecnie organizacje przekazują trzy komunikaty pod adresem rządzących i podkreślił, nie są to już tylko postulaty, ale żądania.

Pierwszym żądaniem jest całkowite zaprzestanie prac nad ustawą o ochronie zwierząt oraz niepodejmowanie żadnych działań legislacyjnych w tej sprawie do czasu zakończenia pandemii koronawirusa, która spustoszyła polską gospodarkę i rolnictwo. "Żadnych prac, które uderzą w polski rynek eksportowy, wewnętrzny i produkcyjny, aż do chwili, gdy nie odbudujemy, co straciliśmy przez pandemię" - zaznaczył Miśko.

Kolejna sprawa to odwołanie w trybie natychmiastowym nowego ministra rolnictwa Grzegorza Pudy. "Motywujemy to tym, że jest to człowiek, który jest inicjatorem i posłem sprawozdawcą ustawy +piątki dla zwierząt+" - powiedział. Jego zdaniem "obraża on rolników nazywając ich barbarzyńcami i segregując na tych, którzy mogą być rolnikami i na tych którzy nie mogą, a sam nim nie jest. "Uważamy, że pan Puda jest osoba niegodną by być ministrem" - dodał.

Następne żądanie to, by "prezes PiS Jarosław Kaczyński przeprosił polskich rolników za falę nienawiści, która na nich spadła poprzez rozpoczęcie prac nad tą ustawą". Miśko dodał, że rolnicy są wyzywani od barbarzyńców, morderców zabijających zwierzęta, kradnących mleko.

"Żądamy przeprosin i żądamy, by Jarosław Kaczyński przeprosił też mieszkańców miast, którzy będą cierpieć w wyniku naszych protestów" - mówił.

Miśko podkreślił, że rolnicy nie zostali zaproszeni do żadnego stołu dyskusyjnego. Ustawa została przeprocedowana w nocy w sejmowej komisji rolnictwa. Trwało to 10 godzin, ale organizacjom rolniczym nie pozwolono wejść na posiedzenie komisji. Rzecznik ocenił, że jest to działanie "bolszewickie", bo tak w państwie prawa ustaw się nie ustanawia.

"Kaczyński powinien przeprosić także rolników, którzy zmuszeni są do protestowania, gdzie narażają swoje życie i zdrowie w czasie pandemii, bo prezes nie dał im wyboru. Jest to nasza deklaracja i wspólne zdanie" - oświadczył.

Poinformował, że duża manifestacja z udziałem kilkudziesięciu tysięcy osób zaplanowana jest na 13 października w Warszawie.

Nowy minister rolnictwa Grzegorz Puda mówił w czwartek, że mała grupa hodowców zwierząt futerkowych nie może zdominować działań resortu rolnictwa.

"Temat rolnictwa i leśnictwa w Polsce jest tak szeroki, że akurat ta mała grupa - mówię o hodowcach zwierząt futerkowych - nie może zdominować działań całego Ministerstwa Rolnictwa, czy całego rządu" - powiedział Puda w Programie 1 Polskiego Radia.

Stwierdził też, że "wielu rolników nie pochwala branży, w której traktuje się zwierzęta bardzo nieetycznie". "Więc to nie jest tak, że całe środowisko rolnicze jest niezadowolone" - powiedział minister rolnictwa.

Pytany był, czy przepis dotyczący uboju rytualnego zostanie z nowelizacji usunięty. "Senatorowie składają swoje poprawki - zobaczymy. To pytanie tak naprawdę nie do ministra rolnictwa. Ja chciałbym tylko powiedzieć, że sam eksport nie polega tylko i wyłącznie na uboju rytualnym, co bardzo istotne z punktu widzenia polskich rolników" - powiedział Puda.

Powiedział jego zdanie jest "niezmienne" to znaczy, chodzi o to, by "rolnicy mieli możliwość funkcjonowania, mieli możliwość prowadzenia swojej działalności, ale niekoniecznie na takich zasadach, jak było dotychczas, niekoniecznie w ramach uboju rytualnego".

"Ten ubój polega na tym, że zwierzęta bardzo cierpią, a ze względów ekonomicznych nie ma danych, które by wskazywały bezpośrednio na to, że ilość wołowiny, która jest sprzedawana w krajach europejskich, czy też w krajach, do których ten eksport jest wysyłany, jest tak duża ze względu na potrzeby religijne" - powiedział Puda.

Pytany o hodowle zwierząt futerkowych, których jest coraz mniej i czy może warto poczekać na okres "zwinięcia" takiej produkcji, Puda zaznaczył, że PiS zapowiadało trzy lata temu działania, które doprowadzą do zakazania "działalności, która polega na tym, że hoduje się zwierzęta tylko i wyłącznie dla spełnienia fanaberii małej grupy osób".

"Większość skór jest eksportowana i (...) de facto ten biznes polegający na tym, że hoduje się zwierzęta, skarmia się zwierzęta po to, aby je obedrzeć ze skór, nie jest jak gdyby nam w Polsce potrzebny" - ocenił.

W ostatnim czasie nowelizacja ustawy o ochronie zwierząt, która zakłada m.in. zakaz hodowli zwierząt na futra z wyjątkiem królika i ograniczenie uboju rytualnego tylko do potrzeb krajowych związków wyznaniowych, wywołuje protesty rolników, a także hodowców. Uchwaloną we wrześniu przez Sejm nowelizacją, której projekt złożyli posłowie PiS, zajmują się obecnie senackie komisje, Senat ma rozpatrzyć ją na posiedzeniu plenarnym we wtorek 13 października. (PAP)

autor: Anna Wysoczańska