Nie ma tygodnia, żeby Bundeswehrą nie wstrząsała afera z prawicowymi ekstremistami w roli głównej. Tym razem chodzi o organizację turecką.
Niemiecka Służba Kontrwywiadu Wojskowego (MAD) wykryła kolejnych ekstremistów w szeregach Bundeswehry. Chodzi o członków tureckiej skrajnie prawicowej organizacji Szare Wilki. Jak czytamy w odpowiedzi rządu na interpelację frakcji Lewicy w Bundestagu, sprawa dotyczy czterech osób. Wobec jednej z nich toczy się już postępowanie dyscyplinarne. Z ustaleń MAD wynika, że podejrzani mieli intensywne kontakty z turecką Narodową Organizacją Wywiadu (MİT).
Według danych Federalnej Centrali Edukacji Obywatelskiej (bpb) w Niemczech żyje ok. 18 tys. Szarych Wilków.
Są oni zrzeszeni w ponad 300 legalnie działających stowarzyszeniach. Oferują swoim członkom – zwłaszcza młodym – kursy Koranu, szkolenia strzeleckie i z taktyki prowadzenia walk w mieście. Organizacje te deklarują co prawda poszanowanie dla niemieckiej konstytucji, jednak kontrwywiad RFN uznaje je za „najliczniejsze prawicowe organizacje ekstremistyczne” działające na terytorium kraju.
Paradoksalnie ich liczebność jest trzykrotnie większa niż neonazistowskiej Narodowo-Demokratycznej Partii Niemiec. Od kilku lat Szare Wilki w Niemczech są intensywniej niż w przeszłości infiltrowane przez MİT. Ich liczebność, lojalność wobec Turcji i gotowość do aktywnego działania na rzecz Ankary powodują, że są idealnym zasobem agentów.
– Tureckie ugrupowania faszystowskie takie jak Szare Wilki stanowią poważne zagrożenie. Pokazują to nie tylko brutalne ataki ich zwolenników, ale przede wszystkim prowadzone szkolenia strzeleckie i z walki wręcz. Powstała tu ekstremistyczna grupa zbirów będąca na usługach tureckich służb specjalnych – grzmiała w jednym z komentarzy Ulla Jelpke, posłanka Lewicy. Choć warto pamiętać, że partia ta sympatyzuje z partyzantką z Partii Pracujących Kurdystanu, to w Niemczech rzeczywiście regularnie dochodzi do masowych bójek między Szarymi Wilkami a Kurdami.
Już w 2016 r. Federalny Urząd Kryminalny (BKA) i kontrwywiad (BfV) zanotowały wyraźny wzrost aktywności tureckiego wywiadu na terytorium RFN. Wyraźnie wzmocnił on nad Renem sieć agentów i informatorów. Nieoficjalnie mówi się o 1 tys. oficerów i 6 tys. konfidentów. W centrum uwagi MİT znaleźli się Kurdowie i tureccy opozycjoniści, związani przede wszystkim z Ruchem Fethullaha Gülena, który od próby puczu latem 2016 r. jest zaliczany przez rząd w Ankarze do organizacji terrorystycznych. Niemieckie MSW wystosowało też ostrzeżenie do pracowników różnych struktur siłowych przed próbami werbowania ich przez agentów tureckich.
Przedmiotem szczególnego zainteresowania tureckich tajnych służb są też posłowie do Bundestagu, zwłaszcza zajmujący się zagadnieniami bezpieczeństwa wewnętrznego oraz polityką zagraniczną i obronną Niemiec. Oficerowie MİT działają pod przykrywką z tureckimi dokumentami tożsamości, wystawionymi na fałszywe nazwiska, pracując m.in. w tureckich biurach podróży i firmach w Niemczech. Tajne służby RFN skarżą się, że zwalczanie tureckiej agentury jest wyjątkowo trudne. Niemieccy Turcy – a zwłaszcza Szare Wilki – ochoczo współpracują z funkcjonariuszami MİT. Jest to traktowane jako dowód patriotyzmu.
Stosunki niemiecko-tureckie są napięte od dłuższego czasu. Do ich wyraźnego pogorszenia doszło w 2016 r. po przyjęciu przez niemiecki parlament uchwały upamiętniającej setną rocznicę rzezi Ormian w Imperium Osmańskim, którą uznano za akt ludobójstwa. Ankara zarzuca też Berlinowi niedostateczną – jej zdaniem – solidarność z rządem po próbie przewrotu wojskowego w tym samym roku. Przedstawiciele RFN z kolei wielokrotnie krytykowali autokratyczne – według nich – działania obecnego prezydenta Turcji Recepa Tayyipa Erdoğana i nieprzychylnie patrzą na próby politycznej aktywizacji tureckiej diaspory.
Według szacunkowych danych w Niemczech mieszka ok. 3 mln osób pochodzących z Turcji. Połowa z nich wciąż ma tureckie obywatelstwo. Erdoğan niejednokrotnie organizował wiece i prowadził agitację wyborczą wśród rodaków mieszkających nad Renem. W diasporze prezydent jest postacią kontrowersyjną i ma zarówno gorących zwolenników, jak i wrogów. Niepodważalna jest jednak jego rola w politycznej aktywizacji Turków w Niemczech. W ostatnich wyborach prezydenta Turcji w 2018 r. wzięła udział prawie połowa mieszkających w RFN uprawnionych do głosowania (49,7 proc.). Był to najwyższy odsetek w historii. Ponad 60 proc. oddało głos na Erdoğana.