Kampania będzie toczyć się dwutorowo. W negatywnej będą budowane złe skojarzenia z przeciwnikiem. W pozytywnej kandydaci zawalczą o wyborców kandydatów, którzy odpadli w I turze.
Kluczowe będzie przyklejenie łatki dla przeciwnika. I pozyskanie wyborców Szymona Hołowni i Krzysztofa Bosaka. Jak słyszymy w otoczeniu Andrzeja Dudy, z wewnętrznych badań wynika, że aż 15 proc. ankietowanych nie wie, kim jest Rafał Trzaskowski. – Oni nie kojarzą go w ogóle z rządem PO, musimy go przykleić do Donalda Tuska – mówi nasz rozmówca. To w zasadzie już się dzieje. Wczoraj Andrzej Duda na wiecu zwracał uwagę, że Trzaskowski „był w rządzie, przy którym kradziono 50 mld zł podatku VAT”.
Z kolei kandydat opozycji ma utrwalać wizerunek Andrzeja Dudy jako politycznie ubezwłasnowolnionego prezydenta. Dlatego też dąży do konfrontacji w debacie organizowanej jednak na neutralnym gruncie i na innych zasadach niż w TVP.
– Gdzie był Andrzej Duda, gdy atakowano nauczycieli czy rezydentów? Nie było go, bo on wspiera tylko jedną opcję polityczną, milczy wtedy, gdy powinien zabrać głos – komentował w niedzielę Trzaskowski. W kolejnych dniach dużo uwagi ma poświęcać gospodarce wychodzącej z pandemicznego kryzysu. Już pojawia się narracja o 100 mld zł deficytu budżetowego, który rząd PiS ukrywa przed społeczeństwem. Przy okazji sztab Trzaskowskiego chce pokazywać jego kandydaturę jako element równoważenia układu władz i dominacji PiS.
Osoba z otoczenia kandydata KO mówi nam, że trzeba zmienić te wybory w plebiscyt i recenzję prezydentury Dudy. – PiS się tego boi. Dlatego na wieczorze wyborczym schowano Kaczyńskiego i Morawieckiego. Z naszej strony na pewno będzie dużo tematów dotyczących wolności gospodarczej czy podatków – wskazuje nasz rozmówca. PiS jednak zrobi wszystko, by do tego nie dopuścić. – Nie możemy pozwolić, by w II turze doszło do plebiscytu nad Dudą. Jeśli to się uda, przegra jak George Bush z Billem Clintonem w 1992 r. Musimy raczej zbudować narrację, czy Trzaskowski dorósł do prezydentury – opowiada nam współpracownik głowy państwa. Stąd krytyka prezydentury Trzaskowskiego w Warszawie i pokazywanie go w TVP jako osoby, która sobie nie radzi z rządzeniem.
PiS obawia się przy tym, że lęk przed epidemią może spowodować, że najstarsi wyborcy, którzy są bazą ugrupowania – podczas II tury zostaną w domu. A choć wczoraj frekwencja była wysoka, to widać było, że w grupie 60+ była znacząco niższa niż wśród młodszych wyborców. Jednocześnie jest oczekiwanie, że termin II tury – 12 lipca – spowoduje, że część wyborców Trzaskowskiego wyjedzie na wakacje i nie zagłosuje. To jednak nie musi się spełnić, bo widzieliśmy w ostatnią niedzielę wysoką frekwencję w ośrodkach wczasowych.
PiS liczy także, że część wyborców nie jest ujmowana przez sondaże, bo po nagłośnieniu kampanii PiS w sprawie LGBT, wstydzą się przyznawać do głosowania na Andrzeja Dudę. Ale wczorajsze wyniki pokazują, że jeśli taka grupa istnieje, to na razie nie jest zbyt liczna. Z tego punktu widzenia kluczowe będą wspomniane gesty pod adresem wyborców kandydatów, którzy już odpadli. W I turze wyborów prezydenckich Andrzej Duda (43,67 proc. głosów) zebrał wokół siebie o ponad 2,5 mln zwolenników więcej niż Rafał Trzaskowski (30,34 proc.). Gdyby w II turze frekwencja była podobna (63,97 proc. w I turze), obecnie urzędujący prezydent musiałby dokooptować ok. 1,2 mln dodatkowych wyborców, aby wygrać. Dużo trudniejsze zadanie stoi przed Rafałem Trzaskowskim, który do przebicia bariery 50 proc. głosów potrzebuje przeciągnąć na swoją stronę dodatkowych ok. 3,8 mln osób.
Wyborcze „łowiska” są dwa – liczące niemal 2,7 mln grono zwolenników Szymona Hołowni i ponad 1,3 mln osób głosujących na Krzysztofa Bosaka.
– Będziemy rozmawiać ze wszystkimi wyborcami. Odwołam się do słów Szymona Hołowni z początku kampanii, gdy mówił, że wyobraża sobie współpracę ze mną. Będę rozmawiać z nim, ale także z jego wyborcami – deklaruje Jadwiga Emilewicz. Do tego dochodzą dwa mniejsze elektoraty – Władysława Kosiniaka-Kamysza (457 tys.) i Roberta Biedronia (425,7 tys.).
– Musimy skonsolidować elektorat anty-PiS. Konfederaci z jakiegoś powodu głosowali i teraz, i rok temu przeciwko PiS. Trzeba tylko się skupić na tych powodach. Wyborcy Hołowni to są nasi wyborcy, trochę wyborców Kosiniaka-Kamysza i jakaś część nowych, którzy z jakichś powodów też głosowali przeciwko Dudzie – wskazuje współpracownik Rafała Trzaskowskiego. Już wczoraj kandydat KO zaczął mocno zabiegać o głosy Hołowni. Wskazywał na tematy, które ich łączą, m.in. obronę polskich samorządów czy walkę ze zmianami klimatu. – Biorę idee Hołowni jako swoje i będę je realizował – zapowiedział wczoraj w Płocku Trzaskowski i dodał, że będzie rozmawiał z innymi kandydatami opozycji, by skonstruować wspólny program.
– Jest jeszcze do pozyskania elektorat, który nie poszedł głosować w I turze. Wydaje się, że do wygranej jest bardzo blisko, tylko trzeba pracować – mówi marszałek województwa łódzkiego Grzegorz Schreiber z PiS. Duża frekwencja pozwala sądzić, że nowi wyborcy jeszcze dojdą, ale trudno przewidzieć, komu przyniosą więcej głosów. Jeden ze sztabowców PiS zwraca uwagę, że może wystąpić wśród nich chęć głosowania na zwycięzcę I tury. Ale warto także zwrócić uwagę, że jesienne wybory i I tura wyborów prezydenckich pokazują, że procentowo PiS i jego kandydat mają zbliżony udział głosów. Czyli wyższa frekwencja nie przynosi procentowych zysków.