Zwrócimy się do premiera Mateusza Morawieckiego o uregulowanie przepisów dotyczących tego, by przewoźnicy mogli również przeprowadzać kontrolę kierowców komunikacji miejskiej – poinformował w piątek PAP wiceprezydent Warszawy Robert Soszyński.

Ponadto wiceprezydent zaznaczył, że na razie trwają działania wyjaśniające okoliczności wypadku autobusu, do którego doszło w czwartek na moście Grota-Roweckiego, w wyniku którego zginęła jedna osoba, a 18 doznało różnego rodzaju obrażeń i trafiło do szpitali. Postępowanie w tej chwili prowadzi prokuratura w Warszawie.

Wiceprezydent nie potwierdził w czasie konferencji prasowej informacji pojawiających się w mediach, że kierowca autobusu, który spowodował wypadek, był pod wpływem substancji psychoaktywnych.

"W przestrzeni publicznej pojawiły się informacje dotyczące możliwości zażywania substancji psychoaktywnych przez kierowcę tego pojazdu. Te informacje traktujemy jako niesprawdzone i mamy nadzieję, że się nie potwierdzą. Tym niemniej chcemy zwrócić uwagę, że nasze służby nie mają prawa kontrolować tego, co się dzieje w zakresie kierowców" - zauważył.

W związku z takim stanem rzeczy - jak podkreślił dalej - ratusz zwróci się z pismem do premiera Mateusza Morawieckiego, najprawdopodobniej jeszcze w piątek, z prośbą o zmianę przepisów w tym zakresie. Zaznaczył, że chodzi o regulacje, które miałyby "rangę ustawową i umożliwiły przewoźnikom taką właśnie kontrolę".

Poinformował też, że Zarząd Transportu Miejskiego zlecił w tym zakresie kontrolę w zajezdniach firmy, do których należał autobus. "Chcemy być pewni, że nasi pasażerowie mogą bezpiecznie podróżować" - dodał.

Podczas konferencji prasowej dziennikarze pytali, jakie służby miejskie i co mogą kontrolować w zajezdni autobusów, czy podobne kontrole będą przeprowadzone w zakładach autobusowych należących do miasta, oraz dlaczego miasto podpisuje umowy z firmą zewnętrzną, a nie organizuje tak pracy swojej spółki transportowej, aby mogła ona realizować wszystkie zadania w Warszawie.

"My współpracujemy na terenie miasta i aglomeracji z pięcioma partnerami, poza naszą własną firmą, czyli Miejskimi Zakładami Autobusowymi, i taki model obowiązuje od bardzo wielu lat" - powiedział wiceprezydent Soszyński. Przekonywał, że "to jest sprawdzone działanie w ten sposób, to znaczy zarówno od strony ekonomicznej, jak i faktycznej". "I tutaj nie widzimy powodu, żeby od tego modelu odchodzić" - dodał.

Odpowiadając na pytanie o kontrolowanie zajezdni, poinformował, że "taką kontrolę, jaką przewidują nasze umowy i możliwość działania Zarządu Transportu Miejskiego w tym zakresie przeprowadzimy w firmie Arriva, bo do niej właśnie należał pojazd, który uległ wypadkowi". "Natomiast współpraca z pozostałymi firmami, w tym z naszym własnym MZA, przebiega normalnie - tam, gdzie kontrole są niezbędne, tam je wysyłamy" - powiedział.

Zastępca dyrektora Zarządu Transportu miejskiego Katarzyna Strzegowska przyznała, że ZTM ma ograniczone możliwości kontroli zarówno u prywatnych operatorów, którzy wykonują usługi na podstawie umów, a także w Zakładach Transportu Autobusowego.

Do innych kontroli uprawniona jest policja oraz Inspekcja Transportu Drogowego. "My, jako organizator transportu i organ zlecający wykonywanie przewozów, możemy weryfikować tylko to, co jest zapisane w umowach przewozowych. Dotyczy to kwestii sprawności taboru, a także jakości wykonywanych usług przez prowadzących pojazdy, a także służby nadzorujące przewozy".

W ocenie Strzegowskiej ZTM nie ma również możliwości kontroli pracowników firm przewozowych dotyczących ich ewentualnego zatrudnienia u innych przewoźników.

Zastępca prezydenta Robert Soszyński podkreślił, że ani pracodawca, ani ZTM, ani miasto nie mają możliwości prawnych pozwalających na przeprowadzanie kontroli pracowników firm przewozowych pod kontem zażywania środków psychoaktywnych. W jego ocenie pracodawcy mają również ograniczone możliwości dotyczące kontroli trzeźwości pracowników.