Polska się wyludnia. W 2019 r. liczba ludności spadła w 295 powiatach, a wzrosła tylko w 84. To wyniki analizy prof. Piotra Szukalskiego z Uniwersytetu Łódzkiego. To właśnie w Łodzi ubyło najwięcej mieszkańców, bo niemal 5 tys.
DGP
Za nią idą Częstochowa i Sosnowiec z 2-tys. ubytkami. Jednak skalę wyludnienia najlepiej opisuje relatywny spadek populacji w poszczególnych powiatach. Smutnymi liderami są powiaty hajnowski i hrubieszowski, gdzie w ciągu roku ubyło 1,3 proc. mieszkańców. Za nimi są powiaty skarżyski, siemiatycki, tomaszowski i Chełm. W sumie w zeszłym roku z Polski zniknęło niemal 30 tys. osób.
Spirala wyludniania nabiera tempa, a gdzieniegdzie zaczęła się już w latach 50. Będzie jeszcze gorzej, kiedy wymrze pokolenie wyżu demograficznego, a w dorosłe życie wejdą roczniki, których urodziło się najmniej, obecnie mające ok. 18 lat. To zaś pogłębi nierówności między regionami. Mechanizm jest prosty.
Najpierw młodzi emigrują do miast i za granicę, szukając wyższego poziomu życia. Ich wyjazd zmienia strukturę na miejscu: zostają starsze osoby, w efekcie spada przyrost naturalny, co jeszcze przyspiesza depopulację. To zaś ma negatywne skutki ekonomiczne: spadek liczby ludności osłabia lokalną gospodarkę i wpływa na finanse samorządów.
Włodarze, zamiast myśleć o rozwoju usług publicznych, muszą zabiegać o utrzymanie podstawowych funkcji urzędów. Starzenie się lokalnego społeczeństwa dodatkowo obciąża wydatki gminy. A to powoduje, że przestaje być ona atrakcyjna, więc młodzi ludzie tym bardziej nie widzą perspektyw i wyjeżdżają. – Na dłuższą metę to proces nie do powstrzymania. Migranci nie chcą się osiedlać tam, gdzie jedyną zaletą jest tania ziemia, ale trudno o atrakcyjne zarobki. Wybierają bogatsze gminy – podkreśla demograf.
Pas depopulacji się poszerza: zaczyna się na południu Dolnego Śląska, idzie przed Opolszczyznę, część Śląska, południową Wielkopolskę, Łódzkie i Kujawsko-Pomorskie. Do tego dochodzą tereny położone na wschodzie: Świętokrzyskie, Podlasie i Lubelszczyzna, część Podkarpacia i Mazowsze poza aglomeracją warszawską. W efekcie depopulacja utrwala podział na Polskę A i B, a nawet powoduje przesunięcie tej ostatniej na zachód. Beneficjentami tego procesu są zaś duże ośrodki. Jak pokazuje analiza prof. Szukalskiego, w 2019 r. najbardziej wzrosła liczba ludności Warszawy (o 12,5 tys.), Poznania (9 tys.) i Krakowa (8,5 tys.).