Doprowadzę do tego, żeby konstytucyjny zapis o zrównoważonym rozwoju Polski stał się rzeczywistością, a nie tylko pustą deklaracją - mówił kandydat Lewicy na prezydenta Robert Biedroń podczas konferencji prasowej w Lubinie.

„Jesteśmy na Dolnym Śląsku, żeby zmobilizować tych wszystkich, którzy marzą o Polsce zrównoważonego rozwoju, bo na taką Polskę umówiliśmy się w Konstytucji w 1997 roku, o Polsce, która w art. 1 opisana jest jako dobro wspólne” - powiedział Biedroń.

Jak mówił, w takich miejscowościach jak Lubin widać wyraźnie, jak innowacyjna myśl odpowiednio zaszczepiona, zorganizowana i przekształcona w infrastrukturę tworzy nowe miejsca pracy, przekłada się na korzyści nie tylko finansowe, ale i społeczne.

„Lubin skorzystał ze swojej szansy, pokazał jak przekształcić bogactwo tego regionu w dobrobyt mieszkańców. Dzisiaj tak może się rozwijać cała Polska. Nasze małe ojczyzny na północy, południu, wschodzie i zachodzie kraju mają swój ogromny potencjał, a potencjał ten może pomóc uwolnić władza w Warszawie, która zbyt rzadko przyjeżdża właśnie do takich miejscowości” – ocenił Biedroń.

Podkreślił, że chciałby odejść od centralizacji Polski. „Musimy zaufać dobrym gospodarzom, musimy doprowadzić do tego, że ludzie, którzy w takich miejscowościach budują dobrobyt naszego kraju, będą mieli wsparcie ze strony rządzących” – mówił kandydat Lewicy.

„Kiedy władza przenosi kolejne zadania na samorządy, to musi je odpowiednio finansować. Nie może być tak, że przeprowadzana jest reforma edukacji i za tą reformę płacą samorządy. (…) Nie może być też tak że, kiedy władza znosi podatki dla jakiejś grupy społecznej, to odbywa się to kosztem samorządów” – wyjaśniał. Zapowiedział, że zrobi wszystko, żeby tego typu pomysły, które dotyczą wielkich reform, nie były zrzucane finansowo i organizacyjnie na samorządy.

Zadeklarował też, że jeśli zostanie prezydentem Polski, to w sprawach samorządu będzie zawsze stał po stronie tych, którzy dbają o zrównoważony rozwój całego kraju. „Żeby to samorządowcy mogli decydować o tym, na co przeznaczane są nasze środki. Dlatego też ważne jest to, żeby samorządowcy mieli większy wpływ na ogólnopolską politykę” – dodał.

„Będę dbał o wszystkie nasze gminy, o nasze małe ojczyzny, bo one na to zasługują. Po erze inwestycji w autostrady, stadiony, wielkie miasta, musi nadejść era inwestycji w średniej i małej wielkości miejscowości. Doprowadzę do tego, żeby w końcu konstytucyjny zapis o zrównoważonym rozwoju stał się rzeczywistością, a nie tylko pustą deklaracją” – mówił Biedroń.

Proszony o komentarz do pomysłu części radnych z Chocianowa, aby wprowadzić w gminie "strefę wolną od LGBT" podkreślił, że tworzenie jakichkolwiek stref, które wykluczą kogokolwiek przypomina najgorsze czasy sprzed II wojny światowej. „Przypomina coś, co pamiętamy z lekcji historii, a czego mam nadzieję, nie chcielibyśmy doświadczyć w teraźniejszości. Jeżeli gdziekolwiek jakiekolwiek strefy powstają, to każdy człowiek, który ma odrobinę przyzwoitości, godności i empatii, powinien protestować” – powiedział.

„Dlatego proszę wszystkich o solidarność w tej sprawie. Proszę, żebyśmy mieli odwagę się temu sprzeciwiać, żebyśmy w tej sprawie zaczęli reagować i dmuchać na zimne, póki nie jest za późno” – apelował kandydat Lewicy.

Zauważył, że coraz więcej gmin objętych jest już takimi strefami. „Wybierzmy sobie prezydenta, który będzie miał odwagę reagować na takie sytuacje. Gdzie był prezydent Duda przez ostatnie lata, kiedy kolejne gminy i powiaty przyjmowały tego typu uchwały? W konstytucji napisaliśmy, że nikt nie będzie dyskryminowany z jakiegokolwiek powodu. Ja nie będę biernie przyglądał się takim sytuacjom” – zadeklarował Biedroń.

„Dziś przywracamy ludziom nadzieję, że polityka może wyglądać inaczej, że jest szansa, aby wybrać prezydenta, który będzie proponował Polskę XXII wieku, Polskę, która nie będzie tkwiła w cywilizacji pogardy, którą widzieliśmy ostatnio na sali sejmowej w postaci pewnego gestu, ale będziemy zmierzali w kierunku cywilizacji godności” - podkreślił.