Pervez Muszarraf, były prezydent Pakistanu, został wczoraj skazany na karę śmierci za zdradę stanu. Od trzech lat dawna głowa pakistańskiego państwa przebywa na wygnaniu, wykonanie wyroku jest więc mało prawdopodobne.
Muszarraf został skazany przez specjalny sąd za wprowadzenie w 2007 r. stanu wyjątkowego, kiedy w kraju rósł społeczny sprzeciw przeciw jego rządom. Uznano go winnym złamania konstytucji i zdrady stanu. Polityk może odwołać się jeszcze do Sądu Najwyższego.
Muszarraf, który mieszka obecnie w Dubaju, nie skomentował wyroku, ale do tej pory wielokrotnie nie przyznawał się do winy. Ostatnio – w nagraniu wideo, w którym leżąc w szpitalnym łóżku, mówi, że w czasie postępowania nie został sprawiedliwe potraktowany.
Polityk jest również oskarżany o przyczynienie się do śmierci premier i liderki opozycyjnej Pakistańskiej Partii Ludowej Benazir Bhutto, której miał nie zapewnić wystarczającej ochrony. Bhutto zginęła w zamachu podczas wiecu wyborczego w 2007 r. na miesiąc przed wyborami parlamentarnymi.
Muszarraf, będąc szefem sztabu generalnego w 1999 r., przeprowadził zamach stanu, który pozwolił mu na objęcie władzy w kraju. Będąc prezydentem w latach 2001–2008 prowadził politykę nastawioną na współpracę ze Stanami Zjednoczonymi i Zachodem. To oznaczało odwrócenie się od talibów, których początkowo wspierał. Poparł ogłoszoną przez Waszyngton w 2001 r. wojnę z terrorem. Jego kłopoty zaczęły się, kiedy po wygranych w 2007 r. wyborach prezydenckich opozycja zarzuciła mu sfałszowanie wyników. To właśnie w obliczu masowych protestów podjął decyzję o stanie wyjątkowym. W kolejnym roku, w związku z szykowaną przez parlament procedurą odwołania go ze stanowiska prezydenta, ustąpił.