Były szef MSZ, były marszałek Sejmu, europoseł PO Radosław Sikorski ogłosił we wtorek, że nie wystartuje w prawyborach prezydenckich, jakie organizuje jego ugrupowanie. Zapowiedział, że będzie popierał tego, kto zostanie kandydatem Platformy.

"Znacie mnie państwo, gdy walczę, to na całego. Doszedłem do wniosku, że tym razem, w sytuacji totalnego upolitycznienia mediów publicznych przez partię rządzącą, rywalizacja w obozie demokratycznym nie służyłaby sprawie. Każda nasza polemika byłaby bezwzględnie wykorzystana" - oświadczył w nagraniu zamieszczonym w mediach społecznościowych Sikorski.

Jak podkreślił długo myślał nad tym, w jaki sposób może najbardziej przyczynić się do zwycięstwa oraz o tym, czy walcząc w prawyborach zwiększyłby szanse na sukces, czy nie. Tłumaczył, że w związku z tym, że uznał, iż rywalizacja nie byłaby korzystna "w poczuciu odpowiedzialności za nadzieje milionów Polaków na demokratyczną i europejską ojczyznę", zdecydował się nie kandydować.

Zadeklarował, że "sercem i czynem" poprze kandydata jego obozu politycznego, który zostanie wyłoniony. Zadeklarował, przy tym, że nie zawiedzie, gdyby kiedyś nadeszły "takie terminy, że potrzebny będzie twardy zawodnik".

Sikorski nie wymieniając nikogo z nazwiska skrytykował styl Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, obecnie głównej pretendentki do nominacji Platformy na kandydata w wyborach prezydenckich. "Nie uważam, żeby odpowiedzią na zawłaszczanie zasobów państwa mogła być polityka miłości. Wspaniałomyślność trzeba okazywać, ale dopiero, kiedy się wygra. Pojednanie między wilkami, a owcami źle się kończy dla owiec" - powiedział.

Dziękując za wyrazy poparcia, które do niego spływały eurodeputowany podkreślił, że prezydent Polski nie może być "podwładnym szefa partii, zaprzysięgać po nocach sędziów dublerów, czy pozwalać na niszczenie wojska, służb specjalnych i osłabianie pozycji Polski na arenie międzynarodowej". "Razem z państwem marzę, aby Polska, którą reprezentujecie: nowoczesna, otwarta ambitna, zwyciężyła w majowych wyborach" - zwrócił się do swoich sympatyków.

We wtorek o północy upływa termin, jaki zarząd PO dał ewentualnym kandydatom, którzy chcieliby wystartować w prawyborach prezydenckich w PO. Dotąd zgłosiła się tylko Kidawa-Błońska. Warunkiem zarejestrowania kandydata w prawyborach jest zebranie 30 podpisów członków Rady Krajowej PO.

Wśród potencjalnych kontrkandydatów dla Kidawy-Błońskiej wymieniano nazwiska Sikorskiego i Bartosza Arłukowicza, który we wtorek ogłosił, że nie stanie do batalii. Ten pierwszy startował już w prawyborach prezydenckich w PO w 2010 r., gdy przegrał z późniejszym prezydentem Bronisławem Komorowskim. Niedawno sugerował w mediach, że tamte prawybory były ustawione, a on chciałby brać udział w uczciwej rywalizacji.

Decyzja o rozpisaniu prawyborów, które wyłonią kandydata PO i KO na prezydenta, podjął niespełna dwa tygodnie temu zarząd Platformy Obywatelskiej. Powołana została wówczas Komisja Wyborcza na czele z posłem KO Rafałem Grupińskim, która przyjmuje zgłoszenia kandydatów do prawyborów. Ostateczna listę kandydatów ma ustalić i ogłosić w najbliższy piątek zarząd PO. Kandydata PO i KO na prezydenta 14 grudnia wskaże konwencja krajowa Platformy. Wcześniej kandydaci zaprezentują się na trzech konwencjach regionalnych.