W poprzednim roku publiczne zadłużenie Włoch wyniosło 132 proc. PKB. To najwyższy, po greckim, dług w Europie. O 50 proc. przewyższa unijną średnią. Bruksela przewiduje, że zadłużenie Italii będzie rosło, a deficyt budżetowy w przyszłym roku może wynieść więcej niż przewidziane w unijnym prawie 3 proc. PKB. W ocenie KE to konsekwencja polityki rządu, który zamiast walczyć z długiem, powoduje jego wzrost.
Wiceprzewodniczący KE Valdis Dombrovskis, zapowiadając wczoraj uruchomienie procedury wobec Rzymu, poinformował jednocześnie o zamknięciu jej wobec Hiszpanii. Zachęcał Włochów do wejścia na „drogę do wyzdrowienia, na którą weszli inni”.
Procedura nadmiernego deficytu może zakończyć się nałożeniem na Rzym kary wynoszącej do 0,2 proc. PKB oraz zawieszeniem wypłat funduszy z unijnego budżetu. Wczorajsza zapowiedź to pierwszy krok do rozpoczęcia postępowania dyscyplinującego. Zgodnie z unijnymi zasadami raport KE w tej sprawie muszą teraz poprzeć ministrowie finansów krajów członkowskich. Mają na to dwa tygodnie.
Tymczasem wicepremier i lider Ligi Matteo Salvini, który w wyborach europejskich odniósł spektakularne zwycięstwo, uważa, że unijne reguły fiskalne są przestarzałe i szkodliwe dla włoskiej gospodarki. Jak mówił, Włochy nie muszą czuć się skrępowane zasadami deficytu budżetowego, jeśli ich naruszenie jest konieczne do pobudzenia gospodarki i stworzenia miejsc pracy. Sukces wyborczy mobilizuje go do przyspieszenia realizacji niektórych zapowiedzi, takich jak cięcia w podatkach. Jak zapowiedział, chce, by rząd wprowadził podatek liniowy dla osiągnięcia „pozytywnego szoku fiskalnego”.
Nie wszyscy we włoskim rządzie popierają konfrontacyjne stanowisko Salviniego. Minister finansów Giovanni Tria powiedział we wtorek, że Włochy nie będą musiały przekraczać unijnego pułapu nadmiernego deficytu budżetowego, jeśli gospodarka „wejdzie na drogę zrównoważonego rozwoju”. Zapowiedział rozmowy z Brukselą. Jak dodał, jego największym wyzwaniem jest zbudowanie zaufania wśród inwestorów zagranicznych.
Łagodny ton ministra finansów nie oddaje jednak poważnego zgrzytu we włoskim rządzie. Napięcie pomiędzy koalicjantami – Ligą i Ruchem 5 Gwiazd – jest tak duże, że w poniedziałek premier Giuseppe Conte zagroził odejściem. Jak powiedział, przed rządem stoją poważne wyzwania związane z budżetem na przyszły rok i odbudowaniem zaufania wśród inwestorów. Tymczasem nie widać, by konflikt koalicjantów miał się ku końcowi. Ruch 5 Gwiazd oskarża Salviniego o utratę głosów w wyborach i sabotowanie jego działań. – Jeśli oni jasno nie potwierdzą swojej odpowiedzialności, jak o to prosiłem, odejdę – powiedział Conte.
To właśnie napięcia w rządzie i krytykowana przez Brukselę polityka fiskalna są wskazywane jako główne powody wyprzedawania przez inwestorów włoskich obligacji. Przewiduje się, że z procedurą dyscyplinującą na karku Włochom będzie jeszcze trudniej przyciągnąć chętnych z zagranicy. – O ile Unia często rezygnuje z zadawania kolejnych ciosów wymuszających na państwach stosowanie się do reguł, samo piętno bycia fiskalnym pariasem zazwyczaj wystarczy, by zwrócić uwagę rynków finansowych i wymusić na potępionych powrót do przestrzegania zasad – pisze „Washington Post”.
Rzeczywiście, już raz Bruksela z sukcesem wymusiła na Włochach zmniejszenie deficytu budżetowego. Rząd niepokornych wywiesił białą flagę pod koniec zeszłego roku, gdy w ramach procedury sprawdzania bud żetów krajowych Komisja Europejska odrzuciła plany Rzymu ze względu na zbyt wysoką lukę i zagroziła uruchomieniem procedury budżetowej. Nie bez znaczenia była też presja ze strony rynków finansowych. Koalicjanci długo spierali się, z których obietnic mają się wycofać. Obie partie mają bowiem sprzeczne interesy – Salvini jest zwolennikiem znoszenia barier dla biznesu, Ruch 5 Gwiazd wręcz przeciwnie. Ostatecznie jednak osiągnięto kompromis i w ostatnim momencie do Brukseli trafił poprawiony projekt budżetu zakładający niższy deficyt.
W ostatnich dniach wielki spór koalicjantów wywołała poprawka Salviniego znosząca utrudnienia dla firm w prawie o zamówieniach publicznych. Nie chciał się na nią zgodzić Ruch 5 Gwiazd, wspierający związki zawodowe. O porozumienie w rządzie jest coraz trudniej i nie ma końca spekulacjom o przedterminowych wyborach. Chociaż wicepremier i lider Ruchu 5 Gwiazd Luigi di Maio przedwczoraj w rozmowie z prezydentem Sergio Mattarellą zapewniał, że gabinet będzie rządzić pełne cztery lata, to włoska prasa odnotowuje, że napięcie pomiędzy nim a Salvinim jest tak duże, że obaj wicepremierzy unikają spotkania w cztery oczy. Kontaktują się ze sobą jedynie przez telefon.