Forum dla Demokracji opowiadające się za zniesieniem sankcji wobec Kremla najpewniej wyląduje w tej samej frakcji, co Prawo i Sprawiedliwość.
Thierry Baudet, jeszcze trzy lata temu nieznany nawet Holendrom, dziś staje się nową twarzą europejskiej skrajnej prawicy. Jego Forum dla Demokracji kończy wybory na czwartym miejscu. Wprowadzi do europarlamentu trzech deputowanych, podczas gdy zwycięska Partia Pracy, której liderem jest wiceprzewodniczący KE Frans Timmermans, dostanie tylko o dwa miejsca więcej.
Forum dla Demokracji zamierza zasilić szeregi Europejskich Konserwatystów i Demokratów, grupy politycznej, do której należy Prawo i Sprawiedliwość. Deklarację o współpracy z Baudetem podpisał jeszcze w lutym europoseł PiS Ryszard Legutko.
Pomimo wyniku gorszego niż spodziewany (sondaże wróżyły mu lepszy wynik) Baudet ma powody do zadowolenia. W błyskawicznym tempie udało mu się zdeklasować czołowego holenderskiego populistę Geerta Wildersa i jego antyislamską Partię Wolności – straci ona trzy spośród czterech mandatów, jakie miała do tej pory w PE. Ponadto Forum dla Demokracji wygrało niedawno wybory lokalne, odbierając koalicyjnemu rządowi premiera Marka Ruttego większość w holenderskim Senacie, którego skład jest determinowany wynikami tej elekcji.
Baudet to zupełnie nowe oblicze holenderskiego nacjonalizmu. Podczas gdy Wilders, podobnie zresztą jak większość populistów w Europie, kieruje swój przekaz przede wszystkim do ludzi słabiej wykształconych, o niższym statusie społecznym, to lider FvD celuje w Holendrów z wyższym wykształceniem. Używa bardziej wysublimowanego języka, podczas wieców cytuje filozofów i myślicieli. Nie ukrywa swojego wysokiego wykształcenia i pochodzenia z dobrego domu. W odróżnieniu od populistów nie walczy z elitami, lecz sytuuje siebie wśród nich. Podczas gdy Wilders wykluczał możliwość współpracy z partiami głównego nurtu, Baudet się tego nie boi i deklaruje, że jest gotowy na rozmowy koalicyjne z partiami centrowymi.
Z punktu widzenia Polski najistotniejszy jest stosunek Baudeta do Kremla i niejasne powiązania finansowe. Zanim Forum dla Demokracji zostało przekształcone w partię polityczną, funkcjonowało jako think tank, który był jednym z podmiotów najgłośniej domagających się zorganizowania referendum na temat podpisania umowy stowarzyszeniowej z Ukrainą w 2016 r. Istnieje podejrzenie, że cała kampania była finansowana przez Rosję. Dzisiaj Baudet wzywa do zniesienia sankcji, nieco wbrew politycznemu rozsądkowi. Bo od czasu zestrzelenia nad Donbasem malezyjskiego samolotu z Holendrami na pokładzie Moskwa jest raczej negatywnie odbierana w Holandii.
Do niedawna Baudet zapowiadał zorganizowanie referendum w sprawie dalszego członkostwa we Wspólnocie. Na ostatnim przedwyborczym wiecu postulował jednak jedynie ograniczenie jej uprawnień, by Bruksela „nie wtrącała się w nasze sprawy”.
Jaka przyszłość czeka FvD w Brukseli? Adriaan Schout z Instytutu Clingendael uważa, że wszystko zależy od stanu gospodarki. – On nie mówi na poważnie o opuszczeniu UE. Przynajmniej nie na tym etapie, gdy mamy niemalże bezprecedensowy wzrost w strefie euro. Ale jeżeli w Europę uderzy kolejny kryzys, sprawy będą wyglądały zupełnie inaczej – podkreśla Schout. Jak dodaje, na holenderskie nastroje społeczne ogromny wpływ mają też ambicje Brukseli. – Im bardziej ambitna KE, tym więcej krajów nie chce z nią współpracować. Baudet może skutecznie przekonywać, że Unia cały czas chce od nas więcej – mówi ekspert.
Lider FvD celuje w Holendrów z wyższym wykształceniem