Zatwierdzone w czwartek na szczycie UE gwarancje prawne w sprawie mechanizmu awaryjnego dotyczącego granicy irlandzkiej - backstopu, choć nie są nowe, mają pomóc premier Theresie May przepchnąć przez Izbę Gmin porozumienie z Unią.

Porozumienie dotyczące wiążących prawnie zapisów zawarli 12 marca w Strasburgu brytyjska premier i szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker. To dodatek do zawartej w listopadzie ubiegłego roku umowy o wyjściu Zjednoczonego Królestwa z UE.

Backstop to "polisa ubezpieczeniowa", która ma zagwarantować, że nie będzie twardej granicy pomiędzy Irlandią a Irlandią Północną. Ma ona być uruchomiona tylko wówczas, gdyby nie doszło do zawarcia umowy dotyczącej przyszłych relacji między UE a Wielką Brytanią, po tym jak kraj ten wyjdzie ze Wspólnoty.

Dla brytyjskich eurosceptyków problematyczne było jednak to, że w razie braku porozumienia z UE, Zjednoczone Królestwo byłoby zmuszone do pozostania w unii celnej i w elementach wspólnego rynku, aby nie dopuścić do powrotu tzw. twardej granicy między Irlandią Płn. a pozostającą w UE Irlandią. Sprawa jest bardzo ważna, bo mogłoby to zagrozić procesowi pokojowemu na wyspie.

Brytyjscy eurosceptycy obawiają się jednak, że takie rozwiązanie oznaczałaby faktycznie, że ich kraj będzie bardzo długo i bardzo mocno powiązany z UE, a brexit będzie tylko pozorny. UE odpowiada, że backstop jest tymczasowy. Takie zapewnienia padały już zresztą wcześniej, ale w mechanizmie wypracowanym przez May i Junckera w Strasburgu, a teraz popartym przez UE27 są one jeszcze mocniej uwypuklone.

Przekonaniu Brytyjczyków ma służyć tzw. instrument interpretacyjny do umowy wyjścia oraz oświadczenie uzupełniające do deklaracji politycznej. Najkrócej rzecz ujmując, to prawne zapewnienia, że backstop jest tymczasowy, a intencją UE nie jest by miał on charakter stały.

W instrumencie interpretacyjnym przywołany jest art. 5 umowy o wyjściu odnoszący się do tego, że strony będą działać w dobrej wierze jeśli chodzi o wykonanie umowy brexitowej. Powiązane jest to z zapisami o podjęciu najlepszych starań na rzecz zawarcia umowy o przyszłych relacjach. To bowiem spowodowałby, że nie będzie potrzebny backstop.

Jeśli po stronie unijnej zabrakłoby tej dobrej woli, to Wielka Brytania na podstawie mechanizmów rozstrzygania sporów (które są już w umowie wyjścia), może podnieść te kwestię. Najpierw na poziomie tzw. wspólnego komitetu, a jeśli tam nie dojdzie do rozstrzygnięcia, to sprawa może trafić do panelu arbitrażowego. Wspólny komitet składa się z przedstawicieli jednej i drugiej strony, natomiast w panelu arbitrażowym zasiadają zewnętrzni eksperci.

Z kolei w dodatkowym oświadczeniu do deklaracji politycznej jest wyraźne zobowiązanie obu stron, że szybko rozpoczną rozmowy o przyszłych relacjach i zrobią wszystko, żeby te przyszłe relacje zostały nawiązane do 31 grudnia 2020 roku. Wówczas bowiem kończy się okres przejściowy dla Wielkiej Brytanii w UE i teoretycznie mógłby zostać uruchomiony backstop.

Jednym z głównych punktów tych rozmów mają być alternatywne mechanizmy, które mają zastąpić backstop. W efekcie poszukiwanie innych rozwiązań dotyczące mechanizmu awaryjnego w sprawie granicy irlandzkiej ma mieć większy priorytet.

Dyplomaci, z którymi rozmawiała PAP podkreślają, że ustalenia te nie są nowe. "Zasadniczo ten pakiet strasburski to nic nowego. To tylko potwierdzenie pewnych kwestii wynikających z umowy wyjścia" - powiedział jeden z nich. "To to samo, tylko w innym opakowaniu" - dodał inny.

Umowa o wyjściu, już po wypracowaniu tego mechanizmu, została odrzucona przez Izbę Gmin. Czy teraz, po potwierdzeniu przez szefów państw i rządów tych ustaleń brytyjscy parlamentarzyści zdecydują się ją poprzeć, jest wielką niewiadomą.