Aby konkurować z firmami z Chin lub USA, musimy połączyć siły. Potrzebujemy przedsięwzięć większych niż cokolwiek, co obecnie istnieje w Europie – mówi Peter Altmaier, minister gospodarki i energii Niemiec w wywiadzie, jakiego udzielił DGP wspólnie z minister przedsiębiorczości i technologii RP Jadwigą Emilewicz.
Z czego wynika potrzeba stworzenia europejskiego konsorcjum IPCEI (Important Projects of Common European Interest) na rzecz baterii nowej generacji?
Peter Altmaier: Z roku na rok zwiększają się udziały e-mobilności w rynku, a baterie stają się coraz ważniejszą częścią w całym tym biznesie. W interesie naszych państw jest posiadanie własnych mocy produkcyjnych. Dlatego musimy połączyć siły i wspierać konsorcja tworzone przez europejskie firmy. Już na bardzo wczesnym etapie prac rozmawiałem na ten temat z minister Emilewicz. Zdałem sobie sprawę, że Polska, tak samo jak Francja, jest bardzo zainteresowana udziałem w przedsięwzięciu. I że jest to dobry punkt wyjścia do opracowania prawdziwie europejskiego projektu. Chcemy go subwencjonować, opierając się ściśle na regulacjach Komisji Europejskiej.
Komisarz ds. konkurencji Margrethe Vestager musi zaakceptować powstanie konsorcjum. Jakiej decyzji należy oczekiwać?
Jadwiga Emilewicz: Podczas mojej piątkowej rozmowy z panią komisarz poruszyłyśmy także i ten temat. Wykładnia brzmi, że gdy mówimy o zupełnie nowych obszarach, przedsięwzięciach, które nie są obecne w Europie, komisja nie stawia przeszkód. Moja rozmówczyni wspomniała nawet, że bateryjny sojusz powinien uzyskać jej pełne wsparcie.
Peter Altmaier: Podzielam to wrażenie. W ubiegłym roku wynieśliśmy również dużo doświadczeń z prac nad konsorcjum dotyczącym półprzewodników. Uzyskanie ostatecznej zgody na wsparcie finansowe zajęło nam półtora roku. W tym roku musimy to zrobić lepiej. Komisja obiecała, że jeśli przygotujemy dokumentację w przyzwoity sposób, to niezbędne decyzje zostaną podjęte w rozsądnym terminie.
Niemcy ogłosiły już, że przeznaczą 1 mld euro na rozwój konsorcjum. Jaki będzie wkład Polski?
Jadwiga Emilewicz: Znajdujemy się na końcu procesu decyzyjnego. Środki chcemy wydzielić z Funduszu Transportu Niskoemisyjnego. Razem z premierem i ministrem energii musimy teraz ustalić ostateczną kwotę, którą przeznaczymy na ten projekt.
W lutym zorganizowaliśmy w ministerstwie okrągły stół z udziałem różnych podmiotów. Zgodziliśmy się, że mamy kompetencje w recyklingu, dzięki któremu uzyskamy materiały do produkcji nowych baterii. Jest to bardzo ważne, ponieważ lit i jon nie występują w dużej ilości w Europie. Mamy plan stowrzenia gigafabryki LG Chem, która, wprowadzając na rynek bardzo duże ilości baterii, musi również je z rynku zdejmować. To może być cały nowy obszar kompetencji rozwijany w Polsce. Po drugie, centra badawczo-rozwojowe w naszym kraju mogą prowadzić projekty dotyczące produkcji baterii litowo-jonowych.
Warto dodać, że jeśli chodzi o recykling, to mamy zakład pilotażowy stworzony przez Instytut Metali Nieżelaznych, który jest użytkowany przez firmę Eneris. Zainteresowane dołączeniem są także firmy Orzeł Biały, Baterpol i Elemental Holding. Minister Altmaier wspomniał, że w grę wchodzi też BASF. Ja z kolei słyszałam o Umicore.
Czy rozmawiali państwo także o współpracy we wspieraniu sztucznej inteligencji (SI)?
jadwiga emilewicz: Trudno mi sobie wyobrazić, by SI mogła być rozwijana przez jeden kraj europejski. Choćby ze względu na liczbę danych, standardy, niezbędną jakość inżynierów. Stoimy przed wyborem, czy trzymać się technologii amerykańskich, czy lepiej stworzyć coś razem z innymi państwami członkowskimi. Jeśli jako Europa chcemy być konkurencyjni, to rozwiązania dotyczące sztucznej inteligencji potrzebują więcej impetu i współpracy w ramach dużego europejskiego przedsięwzięcia. Minister Altmaier przygotował już strategię dotyczącą SI. W Polsce także pracujemy nad takim dokumentem. Mam nadzieję, że naszą strategię ogłosimy już w maju wraz z ministrem cyfryzacji i ministrem nauki i szkolnictwa wyższego. Podkreślimy w niej obszary kompetencji polskich inżynierów i zachęcimy naszych partnerów do wspólnych działań.
Francja i Niemcy zamierzają zmienić zasady konkurencji UE. Czy polski rząd chce poprzeć te wysiłki? Największe firmy z Niemiec, tzw. czempioni, mogą być przecież problemem dla polskich graczy.
Jadwiga Emilewicz: Godząc się na udział w mechanizmie IPCEI, polski rząd wskazuje na zmianę naszego podejścia. Nie chcemy już konkurować tanią siłą roboczą. Ta przewaga konkurencyjna – dobra w pierwszych latach transformacji – wyczerpuje się na naszych oczach. Jeśli chcemy realnie zmodernizować naszą gospodarkę, a polsko-niemieckie relacje gospodarcze podnieść na wyższy poziom, musimy być gotowi na wspieranie wspólnych przedsięwzięć. Nowe zasady muszą być jednak korzystne dla polskich firm. Jesteśmy zainteresowani – i myślę, że reprezentuję tu także głos pozostałych państw Grupy Wyszehradzkiej – wchodzeniem w konsorcja i dostępem do know-how takich czempionów. Potrzebujemy jednocześnie gwarancji, że takie przesunięcie zastosowania budżetu nie będzie się odbywać kosztem polityki spójności. Myślę, że to uczciwe i konstruktywne podejście.
Jak strona niemiecka reaguje na obawy wielu przywódców UE, którzy uważają, że wzrost niemieckich firm może doprowadzić do zakłócenia konkurencyjności?
Peter Altmaier: Gdy rozmawiamy o czempionach, to niekoniecznie chodzi od razu o niemieckie firmy. W mojej Strategii przemysłowej 2030 wyraźnie zaznaczyłem, że Europa musi być częścią rywalizacji na globalną skalę. W niektórych obszarach można konkurować tylko wtedy, gdy posiada się określoną masę krytyczną. Czasami rozmiar ma znaczenie. Jeśli chodzi o infrastrukturę kolejową, mówimy o projektach na całym świecie o wartości 30 mld euro każdy, oraz o 500 mld do 1 bln euro łącznie na inwestycje w perspektywie 15 lat. Takie sumy i zdolności są niezbędne, aby konkurować z firmami z Chin lub USA. Potrzebujemy przedsięwzięć większych niż cokolwiek, co obecnie istnieje w Europie. Jestem przekonany, że firmy z UE będą odnosiły sukcesy tylko wtedy, gdy połączą siły. Innowacyjna produkcja baterii czy sztuczna inteligencja są tego przykładem.
Czy wobec tych wszystkich planów można powiedzieć, że przemysł dostarcza nową energię formatowi Trójkąta Weimarskiego?
Jadwiga Emilewicz: Dzięki wsparciu ministra Altmaiera udało nam się w bardzo krótkim czasie zorganizować spotkanie Trójkąta Weimarskiego w grudniu podczas spotkania ministrów reprezentujących państwa członkowskie skupione w grupie przyjaciół przemysłu w Paryżu. Efektem tych rozmów będzie spotkanie trójkąta w maju poświęcone technologii – Weimar Tech Days. Taki format jest dziś dobrą platformą do rozmowy pomiędzy krajami.
Czasami skuteczniej można działać na poziomie ekonomicznym niż politycznym. W dobie globalnego wyścigu wspólnota Zachodu musi się dzisiaj odrodzić przede wszystkim dla ochrony naszej pozycji w światowej gospodarce. To jest nasz najważniejszy interes polityczny. Jeśli chcemy stworzyć wartość dodaną dla tej nowej gospodarki, jeśli chcemy sprawić, aby Europa nie była tylko ekskluzywnym muzeum dla następnych pokoleń, powinniśmy naprawdę wzmocnić więzi pomiędzy Berlinem, Warszawą i Paryżem. Połączenie doświadczenia przemysłowego i technologicznego Francji i Niemiec z polską witalnością, doskonałością inżynierską polskich kadr i odważnym wchodzeniem w świat gospodarki cyfrowej może zbudować nową jakość dla Europy.
Peter Altmaier: Zgadzam się co do wagi współpracy gospodarczej. Potrzebujemy politycznych, a także osobistych relacji pomiędzy mieszkańcami Polski i Niemiec. Gdy spoglądam wstecz, zajęło nam prawie 30 lat, aby zaobserwować zręby współpracy Francji i Niemiec po II wojnie światowej. Teraz widzimy bardzo dobre doświadczenia pomiędzy Polską a Niemcami w ciągu ostatnich 30 lat. Ale mamy jeszcze wiele do zrobienia. Potrzebujemy kontaktów między ludźmi biznesu, politykami i dziennikarzami.
Pani minister wspomniała podczas Polsko-Niemieckiego Forum Gospodarczego o barierach, które napotykają polskie firmy działające na rynku niemieckim. O co dokładnie chodzi?
Jadwiga Emilewicz: W raporcie „Nowa współzależność. Perspektywy rozwoju polsko-niemieckiej współpracy gospodarczej” przygotowanym przez polskie think tanki zostało podkreślone, że musimy naszą współpracę wznieść na nowy, bardziej technologiczny poziom.
Życzylibyśmy sobie więcej wspólnych projektów, które spowodują, że większa liczba dużych niemieckich firm nawiąże w Polsce współpracę z ośrodkami badawczymi i uczelniami. Wzorem innych naszych partnerów gospodarczych – Skandynawów, Szwajcarów, Brytyjczyków, Amerykanów, którzy w Polsce inwestują w centra badawcze i wspólnie z nami opracowują nowe rozwiązania technologiczne. Podobnej polityki inwestycyjnej oczekiwalibyśmy od naszego największego partnera gospodarczego.
W tym samym raporcie zwraca się uwagę na przeszkody dla polskich firm transportowych. W trakcie pracy wykonywanej na terytorium Niemiec muszą płacić więcej swoim pracownikom. Tworzone są dodatkowe przeszkody administracyjne.
Jadwiga Emilewicz: Staram się wyjaśniać naszym europejskich partnerom, że nasi kierowcy przewożą m.in. niemieckie części do swoich samochodów, włoski ser czy francuskie wino. Więc wprowadzanie takich regulacji jest nieuzasadnione oraz – w wielu przypadkach – niemożliwe do implementacji. To samo dotyczy utrudnień dla delegowanych pracowników firm budowlanych czy opiekunek osób starszych. Dlatego polski rząd zaskarżył w październiku ubiegłego roku nowelizację dyrektywy o pracownikach delegowanych do Trybunału Sprawiedliwości UE.
Czy strona niemiecka jest gotowa podjąć odpowiednie kroki, aby ułatwić życie polskim firmom?
Peter Altmaier: Gdziekolwiek istnieją wewnętrzne granice UE, tam po obydwu stronach słychać narzekanie. Mieszkam w kraju związkowym Saara, który graniczy z Luksemburgiem i Francją. Tam wszystkie małe i średnie firmy narzekają. To całkiem normalne. Wiem, że przeszkody wciąż istnieją i że musimy jest usuwać. Dokładnie przestudiujemy treść raportu i zobaczymy, co możemy z tym zrobić.