Komisja Wenecka krytycznie ocenia praworządność na Malcie. W obawie przed utratą unijnych funduszy Valletta szykuje reformy.
Najmniejszy kraj członkowski UE znalazł się w centrum uwagi po tym, jak w zeszłym roku dziennikarka Daphne Caruana Galizia zginęła w wyniku wybuchu bomby podłożonej w jej samochodzie. Reporterka od lat śledziła powiązania władz ze światem przestępczym. Dlatego podejrzewa się, że za morderstwem stoją osoby, które Caruana Galizia opisywała w swoich artykułach. Seria jej materiałów na temat rodziny i politycznego otoczenia premiera Josepha Muscata w 2017 r. doprowadziła m.in. do rozpisania przedterminowych wyborów.
Po śmierci dziennikarki Komisja Wenecka – organ doradczy Rady Europy dobrze już znany w Polsce – rozpoczęła badanie praworządności na Malcie. W niedawno opublikowanej opinii eksperci wskazali na znaczące braki ustrojowe. W ich ocenie sposób nominowania sędziów nie gwarantuje maltańskiemu wymiarowi sprawiedliwości niezależności od rządu. Sędziowie najwyższych organów sądowych są wybierani przez prezydenta za radą premiera.
Zastrzeżenia budzi również podwójna rola prokuratora generalnego, który obok kierowania pracą prokuratorów zajmuje się doradzaniem rządowi. Komisja Wenecka stwierdziła ponadto, że trójpodział władzy zaburza silna pozycja premiera, który skupia w swoich rękach zbyt wiele kompetencji. Jej zdaniem lepiej umocowani ustrojowo powinni zostać ministrowie rządu, prezydent, parlament i rzecznik praw obywatelskich.
Malta poważnie potraktowała raport europejskiego organu. Rząd w oświadczeniu zgodził się z „większością uwag” wskazanych w raporcie i zapowiedział przeprowadzenie reform ze zmianą konstytucji włącznie. Valletta obawia się, że zainteresowanie europejskich instytucji stanem praworządności na wyspie może prowadzić do utraty unijnych środków. Unia pracuje nad rozporządzeniem, które ma pozwolić w przyszłej perspektywie budżetowej po 2020 r. na zakręcanie strumienia funduszy krajom będącym na bakier z praworządnością. Ciągnący się spór z Warszawą i Budapesztem pokazał, że Komisja Europejska nie dysponuje skutecznymi narzędziami dyscyplinowania krajów członkowskich. Nowy instrument ma to zmienić, co wzbudza na Malcie obawy, że to właśnie temu krajowi Bruksela może zablokować dopływ unijnych środków.
To nie pierwszy raz, gdy Valletta mierzy się z zarzutami o niepraworządność. I nie pierwszy raz zapowiada poprawę. W 2013 r. specjalna komisja powołana przez maltańskie władze sporządziła kompleksowy raport, ale żadna z rekomendacji nie została przekuta w realną zmianę. Dzisiaj rząd proponuje, by w odpowiedzi na raport Komisji Weneckiej pakiet reform został przygotowany przez specjalnie do tego powołany komitet sterujący złożony ze wskazanych przez rząd ekspertów.
Pomysł ten krytykuje jednak maltańska opozycja. Partia Demokratyczna zarzuca rządowi, że komitet sterujący pracuje w sekrecie i bez podstaw prawnych, pokazując tym samym prawdziwe intencje władz – pozorowanie ruchów i granie na zwłokę. Zwłaszcza że nie określono, do kiedy miałby zakończyć prace. Rodzina zamordowanej dziennikarki liczyła, że Komisja Wenecka wyda również opinię w sprawie śledztwa prowadzonego przez maltańskie służby w tej sprawie. Najbliżsi uważają, że dochodzenie nie prowadzi do wykrycia prawdziwych sprawców morderstwa Caruany Galizii. Organ doradczy Rady Europy uznał jednak, że nie ma mandatu do oceny jakości prowadzonego śledztwa.