Udała się kontynuacja polityki prorodzinnej i program 500 plus, natomiast wiele rzeczy było złych, a najgorsze to rozbijanie Polski i wspólnoty narodowej - stwierdził szef PSL Władysław Kosiniak-Kamysz pytany o ocenę roku rządów premiera Mateusza Morawieckiego.

We wtorek minął rok od zaprzysiężenia rządu premiera Mateusza Morawieckiego. Podsumowanie tego roku rozpoczęło się na początku grudnia na konferencji "Praca dla Polski" i było kontynuowane przez kolejne dni w poszczególnych resortach.

Kosiniak-Kamysz pytany w środę w radiowej Trójce jak ocenia rok rządów premiera Morawieckiego powiedział, że będzie starał się znaleźć jakąś dobrą rzecz w trakcie rządów Morawieckiego i PiS. "Jeżeli coś możemy powiedzieć, że się udało, to jest to kontynuacja polityki rodzinnej i program 500 plus, który też został przez rząd Mateusza Morawieckiego utrzymany. Nie on sam może był autorem tego pomysłu, ale w polityce rodzinnej jako całości nie było zawirowań, które mogłyby ją wywrócić do góry nogami" - powiedział szef PSL.

W jego ocenie polityka rodzinna i program 500 plus za czasów rządów PiS "to pozytywny przykład w ogóle w polityce". "Ja to doceniam i zawsze będziemy bronić programu 500 plus. Myślę, że w opozycji jesteśmy takim gwarantem tego programu" - stwierdził Kosiniak-Kamysz.

Przyznał jednocześnie, że to, iż potrafi powiedzieć dobre słowo o rządzących nie znaczy, że jest "nam z nimi po drodze". "Bo tu jest po prostu inaczej. Wiele rzeczy niestety było złych i dla mnie najgorsze to, co robi premier Morawiecki to rozbijanie Polski i wspólnoty narodowej" - mówił lider PSL.

"Często PiS miał dobrą diagnozę jak szedł do wyborów, ale sposób leczenia jaki zaaplikował, to są dawki śmiertelne w wielu wypadkach i kompletnie niedostosowane jest leczenie do choroby, która wystąpiła" - ocenił Kosiniak-Kamysz.

Szef ludowców pytany był też, czy PSL zamierza dołączyć do Koalicji Obywatelskiej. "Tu trzeba najpierw odpowiedzieć sobie na pytanie, czy Koalicja Obywatelska istnieje? Na dzień dzisiejszy trudno o takiej mówić, bo nie może tworzyć koalicji jedna formacja polityczna" - odpowiedział Kosiniak-Kamysz.

Dopytywany, dlaczego lider PO Grzegorz Schetyna "przejął" posłów Nowoczesnej lider PSL odparł: "Pytanie, czy on ich przejął, czy oni tak bardzo chcieli tam pójść? Nie wiem, czy jest sens to rozstrzygać. Źle wyszło, nie powinno tak to wyglądać, wiele osób jest tym rozczarowanych i są z tego tytułu straty po stronie opozycji".

Na pytanie, czy nie obawia się przejścia posłów PSL do PO, Kosiniak-Kamysz powiedział, że "takich obaw nie ma". "U nas kłusował PiS, nie osiągnął efektu likwidacji klubu, który był zamierzony i mam nadzieję, że już zaprzestał tych działań, bo one są po prostu nie tylko nie w porządku, ale one są kompletnie niszczące jakąkolwiek normalność w polskiej polityce takie szabrowanie często i podkradanie sobie posłów" - mówił lider PSL.

W zeszłym tygodniu z Nowoczesnej odeszło siedmioro posłów (w tym dotychczasowa szefowa klubu Kamila Gasiuk-Pihowicz), którzy wraz z wykluczonym z Nowoczesnej posłem Piotrem Misiłą przeszli do klubu PO, który zmienił nazwę na klub Platforma Obywatelska - Koalicja Obywatelska. Po odejściu siedmiorga posłów klub Nowoczesnej przestał istnieć i stał się 14-osobowym kołem. Minimalna liczba posłów konieczna by istniał klub to 15 osób.

Od zeszłego tygodnia Nowoczesna prowadziła z kilkorgiem posłów rozmowy w sprawie dołączenia do koła, tak, aby mogła ona na powrót stać się klubem i nie straciła przez to swej reprezentacji w Prezydium Sejmu, czy komisjach sejmowych. We wtorek wieczorem zebrał się klub PSL-UED, który rozmawiał o pomocy Nowoczesnej w zachowaniu klubu sejmowego. Z nieoficjalnych informacji PAP wynika, że do Nowoczesnej przejść miałby poseł klubu PSL-UED Jacek Protasiewicz.