W sprawie byłych szefów Komisji Nadzoru Finansowego mamy do czynienia z przestępczą bezczynnością - stwierdził przewodniczący Komitetu Stałego Rady Ministrów Jacek Sasin odnosząc się do sprawy SKOK Wołomin. Przyznał, że "afera" dotycząca SKOK Wołomin jest większa niż Amber Gold.

W czwartek rano CBA zatrzymało b. przewodniczącego KNF Andrzeja Jakubiaka i sześcioro innych byłych urzędników Komisji. Wśród zatrzymanych byli też: Wojciech Kwaśniak (b. zastępca przewodniczącego KNF), Dariusz Twardowski (b. dyrektor Departamentu Bankowości Spółdzielczej i Spółdzielczych Kas Oszczędnościowo-Kredytowych UKNF), Zbigniew L. (b. zastępca dyrektora), Halina M. (b. zastępca dyrektora), Adam O. (b. naczelnik) i Dorota Ch. (b. naczelnik).

Prokurator zdecydował w piątek o zastosowaniu wobec wszystkich podejrzanych środków o charakterze wolnościowym w postaci zakazu kontaktowania się z innymi podejrzanymi, poręczeń majątkowych i dozorów policyjnych. W piątek w nocy wszyscy podejrzani byli na wolności. Przestępstwo - jak podała Prokuratura Krajowa - "polegało na tym, że urzędnicy nie zakończyli prowadzonego postępowania administracyjnego sporządzeniem projektu decyzji administracyjnej o ustanowienie zarządcy komisarycznego w SKOK w Wołominie do dnia 22 października 2013 roku. Tym samym nie przedłożyli takiego projektu wraz z wnioskiem o ustanowienie zarządcy na posiedzeniu Komisji Nadzoru Finansowego". Podejrzanym zarzuca się, że w okresie od 22 października 2013 roku do 15 września 2014 roku działali na szkodę interesu publicznego, dopuszczając do powstania szkody w kwocie ponad 1,5 mld zł oraz na szkodę interesu prywatnego w kwocie ponad 58 mln zł.

"Wypuszczenie bez wniosku o areszt o niczym nie świadczy, zatrzymanie miało inny cel. Nie miało na celu zastosowanie aresztu, z tego co wiem, tylko miało na celu doprowadzenie do tego, że wszystkie osoby zostaną przesłuchane w tym samym czasie i nie będą uzgadniać ze sobą zeznań" - powiedział Sasin we wtorek na antenie TVN24.

Pytany o to, czy podobają mu się takie działania wobec byłych szefów KNF odpowiedział, że "nie ma to żadnego znaczenia, czy mu się to podoba, czy nie". "Mnie się podoba jedno - że prokuratura działa w oderwaniu od tego, kto ma jaką pozycję polityczną, czy jak zostanie odebrane jego zatrzymanie, czy przesłuchanie, czy postawienie mu zarzutów" - powiedział.

Sasin wskazał, że straty w związku z aferą SKOK Wołomin wynoszą 1,5 mld zł. "To rzeczywiście jest ogromna afera, większa niż Amber Gold, bo przecież ta suma wyprowadzona jest większa niż w Amber Gold" - podkreślił. Dodał, że "to wszystko działo się przy całkowitej bezczynności KNF-u, który przez ponad półtora roku przyglądał się temu, co tam się dzieje i nie reagował".

"Gazeta Wyborcza” napisała 13 listopada, że w marcu 2018 roku ówczesny przewodniczący KNF Marek Chrzanowski zaoferował właścicielowi m.in. Getin Noble Banku Leszkowi Czarneckiemu przychylność dla Getin Noble Banku w zamian za około 40 mln zł - miało to być wynagrodzenie dla wskazanego przez szefa KNF prawnika. Czarnecki nagrał rozmowę, jednak w nagraniu nie znalazła się wypowiedź Chrzanowskiego o tej kwocie. Według biznesmena, szef KNF miał mu pokazać kartkę, na której zapisał 1 proc., co według "Wyborczej" miało stanowić część wartości Getin Noble Banku "powiązaną z wynikiem banku".

W programie TVN24 przypomniano, że Chrzanowski obecnie przebywa w areszcie, a w przypadku Kwaśniaka prokuratura nie zawnioskowała o jego areszt. Sasin ocenił, że jest "inny charakter tych dwóch zdarzeń". Przyznał, że w przypadku b. szefów KNF mamy do czynienia z "przestępczą bezczynnością", a nie z łapówką. Dodał, że "przestępcza bezczynność" doprowadziła "do strat wielkich rozmiarów".

Przypomniano również, że w październiku 2012 r. KNF objął nadzór nad SKOK-ami, a w maju 2014 roku doszło do pobicia Kwaśniaka. Prowadzący zwracając się do Sasina powiedział: "to jest ten czas, o którym pan mówi, że KNF bezczynnie przyglądała się temu, co dzieje się w SKOK-ach".

"Patrzmy na fakty - rzeczywiście jesień 2012 roku, objęcie nadzoru KNF-u nad SKOK-ami, w tym również SKOK-iem Wołomin; zawiadomienie do prokuratury KNF składa wiosną 2013 roku, natomiast poza tym zawiadomieniem do prokuratury nie podejmuje działań, które może podjąć, np. wprowadzić zarząd komisaryczny, który by przerwał tę działalność przestępczą, która trwała do jesieni do 2014 r." - powiedział Sasin. Pytał, dlaczego przez tak długi okres - ponad 1,5 roku - ten zarząd nie został wprowadzony.

"Jeżeli KNF była w stanie działać skutecznie w przypadku innych SKOK-ów, a w przypadku tego SKOK-u, gdzie dochodziło do tak wielkich nadużyć, przez 1,5 roku nie potrafiła wprowadzić zarządu komisarycznego, to coś jest nie w porządku" - ocenił przewodniczący Komitetu Stałego Rady Ministrów.

Prowadzący zapytał Sasina, co w tym czasie zrobił senator PiS Grzegorz Bierecki, który do października 2012 r. był szefem Kasy Krajowej, która kontrolowała SKOK Wołomin. Sasin przyznał, że trzeba ustalić, kiedy zaczął się proceder w SKOK Wołomin. Dziennikarz ripostując zwrócił się do polityka PiS: "pan mówi, że w tym czasie KNF był bezczynny". Sasin przyznał, że "tak (to) wygląda z zewnętrznego oglądu" i dodał, że on nie zna akt sprawy.

"Dwa lata KNF nadzoruje ten SKOK Wołomin; po dwóch latach wprowadza dopiero zarząd komisaryczny, kiedy wiemy, że już wiosną 2013 roku wiedza w KNF-ie, że dochodzi tam do przestępstw na wielką skalę" - mówił Sasin.

Dopytywany, co zrobiła Kasa Krajowa ws. nieprawidłowości w SKOK Wołomin, Sasin odpowiedział: "to nie jest tak, że nadzór nad SKOK-ami jest jednocześnie KNF-u i Kasy Krajowej". "Od jesieni 2012 roku nie było już nadzoru Kasy Krajowej" - mówił.

Zapytany, czy sugeruje, że do jesieni 2012 r. nie było nieprawidłowości w SKOK Wołomin, odpowiedział: "być może były, na pewno nie na taką skalę". "Ja nie mam tutaj pełnej wiedzy oczywiście na ten temat. (...) Z tego co wiem - bo o tym mówił publicznie senator Bierecki - kierował (on) również pisma do KNF-u w tej sprawie i do innych instytucji, zwracając uwagę, że pojawiają się sygnały o nieprawidłowościach" - powiedział przewodniczący Komitetu Stałego Rady Ministrów.

Do pobicia Wojciecha Kwaśniaka doszło w 2014 r., kiedy był wiceszefem KNF i m.in. nadzorował kontrolę w SKOK Wołomin. Radio RMF FM informowało, że "został brutalnie pobity przed swoim domem w warszawskim Wilanowie przez bandytę, który wcześniej w więzieniu spędził 25 lat". (PAP)

autor: Grzegorz Bruszewski