Podczas spotkania w PE w Strasburgu grupa Europejskich Konserwatystów i Reformatorów zdecydowała, że czeski eurodeputowany Jan Zahradil będzie kandydatem na przyszłego przewodniczącego Komisji Europejskiej.

Wybory do PE zaplanowano na maj 2019 r. Po nich ma zostać wybrany nowy szef Komisji Europejskiej. Grupy polityczne w PE nominują kandydatów na to stanowisko. EPL wybrał na nie swojego lidera, Niemca Manfreda Webera. Kandydatem socjalistów jest z kolei wiceszef KE Frans Timmermans.

Wskazanie kandydata do objęcia szefostwa KE po przyszłorocznych wyborach do europarlamentu nie przesądza, że to właśnie on będzie następcą obecnego szefa Jean-Claude'a Junckera. Wybór przewodniczącego KE należy bowiem do Rady Europejskiej, czyli szefów państw i rządów krajów unijnych.

Zahradil podkreślił, że to nie EKR wymyślił proces nominacji kandydatów na stanowisko szefa KE przez grupy polityczne. Jednak, jak mówił, chce przekazać Europejczykom program EKR.

"W przeciwieństwie do innych rodzin politycznych, takich jak EPL, Socjaliści i Demokraci oraz ALDE, uważam, że powinniśmy również trzymać się zasad zawartych w traktatach. Po pierwsze i przede wszystkim traktaty unijne wyraźnie mówią, że to Rada Europejska jest odpowiedzialna za nominowanie kolejnego przewodniczącego Komisji. Mogą chcieć nominować kogoś, kto działa jako spitzenkandidat (kandydat grupy politycznej - PAP), a mogą też nie wybrać. Nawet gdybyśmy mieli wygrać kolejne wybory europejskie, uszanowałbym decyzję Rady" - wskazał we wtorek.

Zdaniem Czecha, wyzwaniem dla nowego szefa KE będzie handel, szczególnie - jak mówił - w obecnych czasach rosnącego protekcjonizmu.

"Potrzebujemy zmodernizowanego budżetu UE skoncentrowanego na ochronie granicy zewnętrznej. Nie poprzez zatrudnianie większej liczby urzędników UE i zwiększanie liczby agencji UE, ale poprzez pomoc państwom członkowskim znajdującym się pod największą presją, gdy próbują radzić sobie z kryzysem" - podkreślił też we wtorek.