Francja "nie zamiata niczego pod dywan" w kwestii praw człowieka w Wietnamie - powiedział premier Francji Edouard Philippe w niedzielę, w ostatnim dniu swojej wizyty w tym komunistycznym kraju Azji Południowo-Wschodniej.

Pytany przez dziennikarzy o tę drażliwą kwestię, szef francuskiego rządu odpowiedział, że temat został poruszony "na forach, które dobrze funkcjonują i w sposób, w jaki zawsze to robiliśmy".

"Nie zamiatamy niczego pod dywan. Prowadzimy rozmowy z władzami wietnamskimi, ale nie za pośrednictwem prasy" - zaznaczył Philippe.

Jego trzydniowa wizyta odbywa się w związku z 45-leciem nawiązania relacji dyplomatycznych między Francją a Wietnamem.

W ostatnim dniu premier Francji otworzył francuskie centrum zdrowia w Mieście Ho Chi Minha, gospodarczej stolicy kraju. "Myślę, że towarzyszenie społeczeństwu wietnamskiemu, sprawianie, by ośrodki takie jak ten mogły się rozwijać, to także reakcja na aspiracje społeczeństwa wietnamskiego" - wskazał w odpowiedzi na pytanie o prawa człowieka.

"W Wietnamie, który nie ma niezależnych mediów i jest zdominowany przez twardogłowych komunistów, w styczniu 2019 roku ma wejść w życie ustawa o cyberbezpieczeństwie, która dodatkowo ogranicza swobodę wypowiedzi" - zwraca uwagę agencja AFP. Ustawa wymaga od platform internetowych przechowywania danych osobowych i danych użytkowników oraz usunięcia wszelkich uwag uznanych za zagrożenie dla "bezpieczeństwa narodowego".

Według Amnesty International, międzynarodowej organizacji pozarządowej, której celem jest zapobieganie naruszeniom praw człowieka, w 2017 roku setki osób w Wietnamie trafiło do więzienia z powodów politycznych. Według obliczeń AFP w tym roku zostało skazanych już około pięćdziesięciu aktywistów i blogerów.

Grupy obrońców praw człowieka obawiają się, że prześladowania będą się nasilać wraz z objęciem 23 października br. przez sekretarza generalnego KC Komunistycznej Partii Wietnamu Nguyena Phu Tronga urzędu prezydenta kraju.

Podczas wizyty premier Francji zawarł kontrakty i umowy handlowe opiewające na sumę 10 miliardów euro. Zanim wieczorem wyleci do kraju, uda się do Dien Bien Phu, aby uczcić pamięć francuskich i wietnamskich żołnierzy, którzy zginęli w I wojnie indochińskiej w latach 1946-1954.