Przedstawiciel Syryjskich Sił Demokratycznych w Kobane poinformował w piątek, że USA rozpoczęły patrolowanie granicy z Turcją w związku z ostrzałem kurdyjskich wiosek. Amerykańskie dowództwo oświadczyło natomiast, że w mieście Manbidż nie ma tureckich patroli.

Dyrektor Biura Prasowego Syryjskich Sił Demokratycznych (SDF) w Kobane Mustafa Bali podkreślił, że amerykańskie patrole w rejonie Kobane mają zapobiec dalszym atakom tureckim na kurdyjskie wioski w tym regionie i zmniejszyć napięcie na granicy.

W czwartek Kobane obchodziło Międzynarodowy Dzień Solidarności z Kobane, upamiętniający opór, jaki kurdyjskie Ludowe Jednostki Samoobrony (YPG) stawiły Państwu Islamskiemu (IS), które bezskutecznie usiłowało zająć to miasto jesienią 2014 roku. Sześciomiesięczna bitwa okazała się punktem zwrotnym w wojnie z IS. Tymczasem Turcja w czwartek wieczorem ponownie ostrzelała wioski kurdyjskie Czarchli oraz Kor Eli, znajdujące się na zachód od Kobane.

Tureckie wojsko ostrzeliwało w czwartek również okolice miasta Tel Abjad, położonego na wschód od Kobane. W znajdującej się w tym regionie wiosce Til Fender od strzału tureckiego snajpera zginęła 12-letnia uczennica Sara Rifat. Została postrzelona w głowę, gdy wracała ze szkoły do domu.

Turcja rozpoczęła ataki na okolice miast Kobane i Tel Abjad 28 października, tuż po zakończeniu szczytu w Stambule, w którym wzięli udział przywódcy Turcji, Rosji, Niemiec i Francji. Tematem spotkania miało być znalezienie pokojowego rozwiązania dla Syrii. W trwającym od tego czasu tureckim ostrzale zginęło też dwóch żołnierzy SDF, czyli wspieranej przez USA koalicji walczącej z IS i zdominowanej przez YPG. W czwartek rannych zostało również dwóch dziennikarzy kurdyjskich.

Kobane i Tel Abjad są częścią Demokratycznej Federacji Północnej Syrii (DFPS), której powstanie zostało proklamowane w marcu 2016 roku na terenach opanowanych przez SDF w toku walk z IS. Turcja od kilku tygodni grozi rozpoczęciem ofensywy na tereny DFPS. We wtorek turecki prezydent Recep Tayyip Erdogan stwierdził, że przygotowania do inwazji zostały zakończone i wkrótce armia turecka przekroczy granicę syryjską na wschód od Eufratu.

W środę tureckie ataki spowodowały zawieszenie przez SDF operacji przeciwko IS w muhafazie Dajr az-Zaur. Dowództwo SDF poinformowało, że przyczyną jest konieczność skoncentrowania się na obronie przed atakami Turcji.

Tymczasem w czwartek rzecznik prasowy amerykańskiej Operacji "Inherent Resolve" (OIR) płk Sean Ryan stwierdził, że amerykańsko-tureckie patrole nie wejdą do miasta Manbidż, i wyjaśnił, że mają one miejsce na północny zachód od tej syryjskiej miejscowości, położonej na zachód od Eufratu.

Wspólne amerykańsko-tureckie patrole były zapowiadane od dawna. Tureckie władze i media sugerowały jednak, że będą one miały miejsce w samym Manbidżu, który jest kontrolowany przez Radę Wojskową Manbidżu (MMC), wchodzącą w skład SDF. MMC zapowiadało wielokrotnie, że nie dopuści do tego, by tureckie wojsko weszło do miasta. Zdaniem ekspertów rozpoczęcie wspólnych amerykańsko-tureckich patroli jest korzystne dla SDF, gdyż uniemożliwi Turcji prowadzenie ostrzału Manbidżu i jego okolic.

W piątek wspólne oświadczenie potępiające tureckie ataki na północną Syrię wydała również Syriacka Rada Wojskowa, reprezentująca północnosyryjskich chrześcijan i również wchodząca w skład SDF. (PAP)