Brytyjskie media ostro skrytykowały w poniedziałek zachowanie prezydenta USA Donalda Trumpa podczas szczytu G7 w Kanadzie. Oceniły, że zniechęca on sojuszników i zagraża stabilności światowego porządku opartego na liberalnych zasadach.

Centrowy dziennik "The Times" ocenił, że relacje pomiędzy Trumpem a jego europejskimi sojusznikami "osiągnęły najniższy poziom" po zakończonym niepowodzeniem szczycie G7 w Kanadzie, a przed rozmowami amerykańskiego prezydenta z północnokoreańskim liderem Kim Dzong Unem w Singapurze.

Po wyjeździe ze spotkania Trump niespodziewanie zapowiedział, że nie poprze wypracowanego komunikatu końcowego, zawierającego m.in. istotną dla partnerów deklarację przywiązania do "międzynarodowego porządku opartego na zasadach". Jego decyzja wywołała falę krytyki, m.in. ze strony niemieckiej kanclerz Angeli Merkel, francuskiego prezydenta Emmanuela Macrona i kanadyjskiego premiera Justina Trudeau.

Gazeta zaznaczyła, że w odpowiedzi Trudeau stał się obiektem ataku m.in. głównego doradcy gospodarczego Trumpa Larry'ego Kudlowa, który w rozmowie z mediami oskarżył go o to, że "zadał (Trumpowi) cios nożem w plecy" decydując się na publiczne wyrażenie dezaprobaty wobec działań amerykańskiego prezydenta. Inny współpracownik Białego Domu Peter Navarro wtórował tej wypowiedzi, mówiąc, że "jest specjalne miejsce w piekle dla tych, którzy angażują się w dyplomację w złej wierze".

"Times" zaznaczył, że wśród przedstawicieli brytyjskiej administracji rosną obawy dotyczące możliwej krytyki ze strony Trumpa wobec NATO, tuż przed przyszłomiesięcznym szczytem w Brukseli. Już po ukazaniu się poniedziałkowych gazet amerykański prezydent napisał na Twitterze, że "Stany Zjednoczone opłacają niemal całe koszty NATO, chroniąc wiele z państw, które zdzierają na nas w handlu" i wezwał Unię Europejską - oraz w szczególności Niemcy - do większych wydatków na obronność.

W komentarzu redakcyjnym "Times" opisał obawy dotyczące zachowania Trumpa, wskazując m.in. na to, że "zaatakował amerykańskich sojuszników w drodze na spotkanie z Kim Dzong Unem, dyktatorem skrajnie represyjnej Korei Północnej". "Biorąc pod uwagę znaczenie Stanów Zjednoczonych w powojennej dyplomacji międzynarodowej, Trump wszedł na destrukcyjny kurs zrażania innych zachodnich państw przy jednoczesnym wspieraniu wrogich reżimów. To musi się zakończyć" - zaapelował dziennik.

Biznesowy "Financial Times" zaznaczył z kolei, że w obliczu zachowań amerykańskiego lidera "pozostałe kraje demokratyczne muszą zjednoczyć się, aby powstrzymać globalną wojnę handlową".

Jak podkreślił, "byłoby lepiej, gdyby prezydent Trump spełnił swoją groźbę i odmówił wzięcia udziału w szczycie". "Tym razem jednak się pojawił, atakując wściekle państwa, które powinny być jego sojusznikami i sugerując, że G7 powinno zostać rozszerzone o bandycki reżim autokratyczny, a także wyeskalował swoje groźby dotyczące konfliktu handlowego do jeszcze bardziej ekstremalnego poziomu", co - zdaniem gazety - właściwie zmieniło formułę G7 na G6+1.

"Forum, które działało jak komitet sterujący dla globalnej gospodarki, stało się teraz jedynie kolejnym teatrem walk w chybionej wojnie handlowej prezydenta Trumpa" - zauważył "FT". Dziennik podkreślił, że propozycja ponownego zaproszenia Rosji do udziału w G7 pomimo aneksji Krymu jest dowodem na złamanie przez Stany Zjednoczone globalnego konsensusu w tej sprawie.

"G6 i podobnie myślące kraje muszą zacząć współpracować wszędzie gdzie to możliwe, aby powstrzymać protekcjonizm i próbować obejść Trumpa przez podpisywanie porozumień handlowych, które wykluczają Stany Zjednoczone, jednocześnie utrzymując aparat współpracy międzynarodowej na poziomie funkcjonalnym tak długo jak potrafią, do czasu aż do Białego Domu powróci rozsądek. Ten weekend pokazał świat w nieładzie, w którym Ameryka zrzekła się swoich obowiązków. Reszta globu powinna wyciągnąć wnioski" - napisano.

Liberalny "Guardian" ocenił z kolei, że szczyt był "przełomem dla państw demokratycznych w XXI wieku", a "zakłócenie międzynarodowego porządku przez Donalda Trumpa przesunęło się z poziomu irytującego zagrożenia do szkodliwej rzeczywistości". "W momencie, w którym zakończy się jego północnokoreański szczyt, Trump może być w lepszych relacjach z autorytarnym dyktatorem niż z demokratycznymi sojusznikami Stanów Zjednoczonych" - gorzko zaznaczyła gazeta.

Według "Guardiana" G7 musi spróbować utrzymać istniejący ład międzynarodowy pomimo trudnej postawy Trumpa. W przeciwnym razie "Europa, Kanada i Japonia będą stały otworem dla rosyjskich zakłóceń, chińskiego strategicznego autorytaryzmu i trumpowskiego natywizmu, co zagraża liberalnemu systemowi wartości, na którym opiera się demokracja, pokój, handel, wolność i rządy prawa" - czytamy.

Na 13 lipca zaplanowana jest wizyta robocza Trumpa w Wielkiej Brytanii. Media od miesięcy ostrzegają przed wielotysięcznymi demonstracjami przeciwko jego polityce, które mogą towarzyszyć jego przyjazdowi do kraju.