Ratowanie umowy atomowej z Iranem i niedopuszczenie, by kryzys syryjski przerodził się w głęboki kryzys międzynarodowy - takie będą główne tematy planowanego na środę spotkania prezydentów Francji i Rosji, Emmanuela Macrona i Władimira Putina, w Petersburgu.

Jak podkreślają źródła zbliżone do Pałacu Elizejskiego, wizyta Macrona ma się przyczynić do zacieśnienia dwustronnych stosunków, przede wszystkim na polu gospodarki, ale również nauki, kultury i sportu.

Prezydentowi Francji towarzyszyć będzie delegacja rządowa, w której oprócz ważnych ministrów znajdzie się uważany za rusofila lewicowy eurosceptyk Jean-Pierre Chevenement. Ten były minister w rządach socjalistów jest „specjalnym przedstawicielem Francji do spraw stosunków Rosją”. W 2017 r. został odznaczony rosyjskim Orderem Przyjaźni, który w Moskwie wręczył osobiście Putin. Do Petersburga pojadą też przedsiębiorcy i przedstawiciele francuskiego świata nauki i kultury.

Osoby z otoczenia Macrona podkreślają, że francuski prezydent zawsze w sposób jednoznaczny wskazywał punkty, w których Paryż nie zgadza się z Moskwą, ale jednocześnie zaznaczał, że Rosja jest mocarstwem, którego nie sposób pominąć w poszukiwaniu rozwiązania kryzysów międzynarodowych. Eksponował przy tym wielokrotnie stanowisko, według którego niezgoda polityczna nie powinna wpływać na rozwój kontaktów.

Wspomniane źródła zwracają uwagę, że niedawna wspólna interwencja Francji, USA i Wielkiej Brytanii w Syrii (przedstawiona jako odwet za użycie broni chemicznej przez syryjskie władze) nie doprowadziła do zerwania stałych kontaktów Francji z Moskwą.

Gdy obok kryzysu syryjskiego mamy do czynienia ze sprawą przeniesienia ambasady USA z Tel Awiwu do Jerozolimy i zerwaniem przez Waszyngton porozumienia jądrowego z Iranem, Francja - świadoma trudności, ale zdecydowana, by doszło do rzeczywistych dokonań - pragnie stworzenia konkretnego planu współdziałania na Bliskim Wschodzie, gdzie Rosja jest bardzo obecna – tłumaczą osoby z otoczenia prezydenta Francji. Jak dodają, Paryż rozmawia w tych kwestiach ze wszystkimi mocarstwami światowymi i regionalnymi. I to samo dotyczy Ukrainy.

Według źródeł w Pałacu Elizejskim w Petersburgu nie będzie mowy o anektowanym przez Rosję Krymie, gdyż ważniejszy jest Donbas, gdzie w konflikcie z prorosyjskimi separatystami giną ludzie i dlatego w tej kwestii prezydent Francji starać się będzie o skuteczne zawieszenie broni i realizację porozumień mińskich. Zwraca się uwagę, że choć już od dawna nie było osobistego spotkania przywódców „normandzkiej czwórki” (Rosja, Ukraina, Francja, Niemcy), której celem jest polityczne rozwiązanie kryzysu ukraińskiego, to przeprowadzają oni częste telekonferencje.

Najważniejszym punktem rozmów Macrona i Putina ma być porozumienie atomowe z Iranem, z którego wystąpił prezydent USA Donald Trump. Paryż i Moskwa mają wspólne stanowisko i uważają, że należy zrobić wszystko, by ratować tę umowę – zapowiadają źródła. Tłumaczą przy tym, że Francja i Rosja jako stali członkowie Rady Bezpieczeństwa ONZ mają obowiązek troszczenia się o zbiorowe bezpieczeństwo, ponadto oba państwa mają interesy w tym regionie.

Tymczasem francuskie media i politolodzy zauważają, że porozumienie z Iranem ma wiele niedociągnięć. „W lipcu 2015 przedstawiano porozumienie jako wielki sukces dyplomatyczny, z którego wszyscy będą mieli korzyści. Pod przewodem (ówczesnego prezydenta USA) Baracka Obamy, gotowego do ustępstw, aby uniknąć nowego konfliktu na Bliskim Wschodzie, państwa sygnatariusze wolały ukrywać niedostatki tej umowy” - napisała Isabelle Lasserre z „Le Figaro”

Cytowany przez ten dziennik politolog Jean-Sylvestre Mongrenier z francusko-belgijskiego think tanku Institut Thomas More pisał, że „zamiast uspokojonej i włączonej w globalizację, islamskiej demokracji rynkowej na Bliskim Wschodzie usadowił się wspólny front rosyjsko-szyicki”.

Starając się ratować porozumienie jądrowe, Francja chciałaby, aby europejskie firmy nie wycofywały się z Iranu w obawie przed nałożonymi na ten kraj sankcjami USA, na które Paryż szuka odpowiedzi. Kilka wielkich koncernów, w tym petrochemiczny gigant Total zapowiedziały już jednak, że wstrzymują działalność w Iranie.

Politolog Manuel Lafont Rapnouil, dyrektor paryskiego biura think tanku ECFR (Europejska Rada Stosunków Zagranicznych) w wypowiedzi dla PAP bardzo sceptycznie oceniał możliwość obrony europejskich przedsiębiorstw przed amerykańskimi sankcjami. Przewiduje, że USA będą wywierały wielokierunkowe naciski ekonomiczne i polityczne na Iran, ale nie sądzi, by doszło do wojny w regionie. Nie jest pewien, czy jedność europejska wobec Waszyngtonu się utrzyma.