Do stołecznego sądu trafił akt oskarżenia wobec dwóch mężczyzn, którym zarzucono handel ludźmi - poinformowała w czwartek Prokuratura Okręgowa w Warszawie. W sprawie chodzi o werbunek Ukraińców i Białorusinów do niewolniczej pracy w lokalach gastronomicznych.

Jak poinformował rzecznik prasowy warszawskiej prokuratury okręgowej prok. Łukasz Łapczyński zarzuty z aktu oskarżenia dotyczą okresu od lipca 2015 r. do października 2016 r. "Przestępstwo handlu ludźmi jest zbrodnią, zagrożoną karą pozbawienia wolności na czas nie krótszy od trzech lat, a górna granica kary, jaka może zostać wymierzona za to przestępstwo, to 15 lat pozbawienia wolności" - przypomniał prokurator.

Rzecznik prokuratury przekazał, że oskarżeni mężczyźni - Mirosław K. i Borys S. - z procederu handlu ludźmi "uczynili sobie stałe źródło dochodów". Oskarżono ich zarówno o dokonanie tego typu przestępstw, jak i o przygotowywanie kolejnych takich czynów "poprzez zwerbowanie kolejnych osób i doprowadzenie do podpisania dokumentów uzależniających ekonomicznie pokrzywdzonych od oskarżonych".

Ponad 40-letni K. i ponad 30-letni S. (obywatel Ukrainy) zatrzymani zostali w Warszawie w październiku zeszłego roku. "Borys S. przyznał się do zarzucanych mu przestępstw i złożył obszerne wyjaśnienia, w których opisał szczegóły przestępstw. Dodał, że pracę dla Mirosława K., rozpoczął w 2015 r., początkowo jako pracownik fizyczny kierowany do pracy na terenie restauracji. Po jakimś czasie K. zaproponował mu pracę w charakterze nadzorcy nad pozostałymi pracownikami oraz osoby poszukującej kolejnych osób do pracy" - powiedział prokurator.

Łapczyński dodał, że "Mirosław K. nie przyznał się do zarzucanych mu przestępstw i skorzystał z prawa do odmowy złożenia wyjaśnień". Jak poinformował K. przebywa w areszcie, zaś wobec S. stosowane są wolnościowe środki zapobiegawcze.

Jeszcze w zeszłym roku prok. Łapczyński mówił PAP, iż z ustaleń śledczych wynika, że ofiarą obu mężczyzn mogło paść co najmniej 17 osób. Osoby te zostały objęte rządowym programem wsparcia ofiar handlu ludźmi. Oskarżeni ponadto czynili przygotowania do popełnienia przestępstwa wobec dwóch kolejnych Ukrainek "poprzez zakwaterowanie je w kontrolowanym przez nich hostelu i doprowadzenie do podpisania umów pożyczek i deklaracji wekslowych".

"Jak ustaliliśmy, organizatorzy procederu wykorzystując krytyczną sytuację materialną osób zza wschodniej granicy, rekrutowali ich na terenie Białorusi i Ukrainy, a następnie organizowali ich przyjazd do Polski pod pozorem pewnej i dobrze płatnej pracy" – relacjonował Łapczyński.

Jak dodawał cudzoziemcy nie znali procedur obowiązujących w Polsce dot. świadczenia pracy, legalizacji pobytu. "Trafiali do lokali gastronomicznych na terenie Warszawy, gdzie byli wykorzystywani do wielogodzinnej pracy w wymiarze przekraczającym 350 godzin miesięcznie. Nie otrzymywali za to wynagrodzenia w terminie, bądź też jego wypłata była uzależniana od dalszego świadczenia pracy, co uniemożliwiało im samodzielne z niej zrezygnowanie z obawy przed utratą już zarobionych pieniędzy" – dodawał prokurator.

Wobec rekrutowanych osób stosowana była przemoc psychiczna, werbalna, a także kary finansowe. "Grozili im również wypełnieniem blankietów wekslowych i zawarciem umów pożyczek na ich dane osobowe" – mówił Łapczyński.

Zwerbowani pracownicy mieszkali w hotelach robotniczych oraz prywatnych mieszkaniach na terenie Warszawy, wynajętych przez organizatorów procederu. Panujące tam warunki śledczy nieoficjalnie określają "jako skandaliczne". Dodatkowo ich życie był pod pełną kontrolą handlarzy.

Śledztwo w tej sprawie Prokuratura Okręgowa w Warszawie prowadziła wspólnie z placówką Straży Granicznej Warszawa-Okęcie. Akt oskarżenia trafił do Sądu Okręgowego w Warszawie.