Przywrócenie sankcji może przynieść skutki odwrotne od zamierzonych i wzmocnić władze w Teheranie.
Znów waży się przyszłość porozumienia nuklearnego z Iranem. Prezydent Donald Trump, który nazywa je „jedną z najgorszych umów, jakie podpisały Stany Zjednoczone”, do piątku musi podjąć decyzję, czy przedłuża zawieszenie sankcji na Iran. Ich odnowienie oznacza w praktyce, że umowa przestaje obowiązywać.
Zgodnie z ustawą przyjętą przez amerykański Kongres w 2015 r., gdy kończyły się negocjacje sześciu mocarstw z Iranem, prezydent co 120 dni musi odnawiać zawieszenie sankcji nałożonych na ten kraj w związku z programem nuklearnym, a co 90 dni stwierdzać, czy Teheran wypełnia swoją część umowy. Przewiduje ona m.in., że w zamian za ograniczenie przez Iran programu jądrowego do celów cywilnych i poddanie go międzynarodowej kontroli zostaną zniesione sankcje gospodarcze, w tym embargo na sprzedaż ropy naftowej. Termin na decyzję w sprawie odwieszenia sankcji przypada w piątek, zaś w sprawie wypełniania warunków umowy – w przyszłym tygodniu.
W czasie kampanii prezydenckiej Trump bardzo ostro krytykował umowę i zapowiadał, że jej wypowiedzenie będzie jedną z pierwszych rzeczy, jakie zrobi po wprowadzeniu się do Białego Domu. Po objęciu władzy trochę złagodził ton. Gdy poprzednio musiał podjąć decyzję, przedłużył zawieszenie sankcji, natomiast w październiku nie potwierdził, że Iran dotrzymuje umowy, zwracając się zarazem do Kongresu, by jednostronnie naprawił luki w umowie. Ale ponieważ Kongres nie podjął żadnych działań, układ w dalszym ciągu obowiązuje w pierwotnym kształcie.
Rzeczniczka Białego Domu Susan Sanders mówiła w zeszłym tygodniu, że Trump nie podjął jeszcze decyzji, co zrobi tym razem. Natomiast według źródeł w administracji zapewne ponownie uzna, że Iran nie wypełnia warunków umowy. Dla jej przyszłości ważniejsza jest ta pierwsza sprawa, bo przywrócenie sankcji przez Stany Zjednoczone jest de facto wypowiedzeniem porozumienia. Część bliskiego otoczenia prezydenta – sekretarze stanu Rex Tillerson i obrony James Mattis oraz doradca ds. bezpieczeństwa narodowego Herbert McMaster – przekonuje Trumpa, by nie zrywał umowy, bo przyniesie to więcej szkód niż korzyści. W poniedziałek list otwarty wzywający do utrzymania porozumienia opublikowało 52 emerytowanych wojskowych, byłych ambasadorów, członków Kongresu oraz ekspertów do spraw polityki zagranicznej, w tym wielu związanych z Republikanami.
Sytuację komplikują jednak niedawne antyrządowe protesty w Iranie. Trump, który poparł demonstrujących na Twitterze, może być teraz bardziej skłonny do zerwania umowy, uważając, że represje dowodzą braku zmian w Iranie, a sankcje uderzą we władze w Teheranie. Problem w tym, że według ekspertów będzie dokładnie odwrotnie i przywrócenie sankcji wzmocni rząd Iranu, który będzie mógł obarczać USA winą za wszystkie problemy gospodarcze. – Narracja reżimu, że cały świat jest przeciwko niemu, nie zmienia się od 38 lat. Przywrócenie sankcji doskonale się w nią wpisze – uważa Ray Takeyh, ekspert od Iranu z nowojorskiej Council on Foreign Relations. W demonstracjach w Iranie, których pierwotną przyczyną była stagnacja gospodarcza, zginęły co najmniej 24 osoby. Według irańskich władz, protesty zostały już opanowane.