Wyjaśnienie sprawy śmierci warszawskiej działaczki lokatorskiej Jolanty Brzeskiej, to dla nas kwestia honoru - powiedział wiceminister sprawiedliwości Michał Wójcik. Komisja weryfikacyjna zajmuje się reprywatyzacją nieruchomości przy ul. Nabielaka, w której mieszkała Brzeska.

Działaczka Warszawskiego Stowarzyszenia Lokatorów zginęła w 2011 r. w niewyjaśnionych okolicznościach; dowody wskazują na zabójstwo. Śledztwo w tej sprawie prowadzi obecnie Prokuratura Regionalna w Gdańsku. Przesłuchano dotąd ok. 150 świadków, uzyskano wiele opinii m.in. z zakresu psychologii, daktyloskopii i DNA.

Zapytany w TVP1, czy komisja weryfikacyjna może rzucić nowe światło na śmierć Jolanty Brzeskiej, Wójcik odpowiedział: - Dla nas sprawa Jolanty Brzeskiej to sprawa honoru, bo to jest właśnie ten symbol walki z mafią reprywatyzacyjną, z tymi gangsterami, którzy wyrzucali ludzi na bruk. Jolanta Brzeska była tą osobą, która im się sprzeciwiła i została najpewniej zamordowana - powiedział.

Podkreślił, że także dla ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry to "sprawa niezwykłej wagi". - Już dziś wiemy, że w tej sprawie popełniono szereg błędów - dodał. Przypomniał, że w toku śledztwa zgromadzono ponad 20 tomów akt, łącznie ponad 2000 stron, a część dokumentacji była niszczona. - To postępowanie ma bardziej poszlakowy charakter - powiedział.

Ocenił, że komisja weryfikacyjna "przyczyni się zapewne do wyjaśnienia mechanizmu przejęcia kamienicy przy Nabielaka, której nie chciała opuścić Jolanta Brzeska, a którą odbudowywał jej mąż".

Ciało działaczki Warszawskiego Stowarzyszenia Lokatorów znaleziono w marcu 2011 r. w Parku Kultury w Powsinie. Wszczęto wówczas śledztwo, które formalnie dotyczyło nieumyślnego spowodowania śmierci, ale prokuratura badała w nim kilka możliwych wersji, w tym samobójstwa i zabójstwa.

W 2013 r. z powodu niewykrycia sprawców śledztwo zostało umorzone. Jak informowała wówczas Prokuratura Okręgowa w Warszawie, przyczyną śmierci kobiety było podpalenie naftą skutkujące wstrząsem termicznym i rozległymi oparzeniami ciała oraz podtruciem tlenkiem węgla.

Biegli nie znaleźli przesłanek, które wyraźnie przemawiałyby za tym, że Brzeska popełniła samobójstwo. Prokuratura stwierdziła, że wiele przesłanek wskazuje, że do śmierci przyczyniły się osoby trzecie, lecz część ujawnionych okoliczności nie pozwala także kategorycznie odrzucić wersji o samobójstwie, choć wydaje się ono mało prawdopodobne. Śledczy zaznaczyli jednak, że więcej okoliczności wskazuje na zabójstwo.

W 2013 r. prokuratura informowała, że śledztwo zostaje umorzone w związku z wyczerpaniem się inicjatywy dowodowej i przeprowadzeniem wszelkich możliwych czynności, jednak "w przypadku pojawienia się nowych okoliczności w sprawie, postępowanie zostanie podjęte i będzie kontynuowane w celu ustalenia i zatrzymania sprawców przestępstwa".

Po śmierci kobiety odbywały się, organizowane m.in. przez Komitet Obrony Lokatorów, demonstracje przypominające o niewyjaśnionej sprawie. Jak podawały lokalne media, kobiecie groziła eksmisja, ponieważ była winna kilkadziesiąt tysięcy złotych nowemu, prywatnemu właścicielowi kamienicy, który przejął dawniej komunalny budynek.