Funkcjonariusze Biura Kontroli KGP nie mieli możliwości obejrzenia nagrania ws. śmierci Igora Stachowiaka; prokurator wyraził zgodę na zapoznanie się z aktami sprawy, bez możliwości kopiowania znajdujących się w nich materiałów - podkreśla KGP, odnosząc się do informacji medialnych.

W środę Fakty TVN podały, że 18 maja, trzy dni po śmierci Stachowiaka, na polecenie Komendanta Głównego Policji policyjne biuro kontroli zwróciło się do prokuratora z wnioskiem o zapoznanie się z aktami i otrzymało zgodę, a dzień później dwaj funkcjonariusze potwierdzili fakt zapoznania się z aktami własnoręcznymi podpisami.

Cytowana w materiale Ewa Bialik z Prokuratury Krajowej przekazała, że 19 maja 2016 roku kontrolerzy zapoznali się z aktami sprawy, w których znajdował się zapis z paralizatora Taser X2. Dodała, że funkcjonariusze policji mieli możliwość obejrzenia i wykonania kopii materiału dowodowego przekazanego im w całości.

Policja temu zaprzecza. W czwartkowym komunikacie Komenda Główna Policji podała: "Komendant Główny Policji, jak i nikt z kierownictwa policji, nie miał dostępu i nie widział nagrania, którym już od dnia 15 maja 2016 roku dysponował i dysponuje nadal prokurator" - podkreślono.

"O wydanie kopii nagrania i wyrażenie zgody na włączenie go procesowo do postępowania dyscyplinarnego, (...) prowadzący postępowanie dyscyplinarne przeciwko funkcjonariuszowi, który użył paralizatora, zwracał się do prokuratora kilkukrotnie telefonicznie i pisemnie m.in. w dniu 27 maja 2016 roku, 9 czerwca 2016 roku jak i w lipcu i sierpniu" - dodano. Jak poinformowano, prowadzący postępowanie nie otrzymał jednak w tym zakresie pisemnej decyzji prokuratora.

"Zrozumiałym jest, że gdyby prowadzący postępowanie otrzymał zgodę wydaną przez prokuratora na włączenie do akt postępowania dyscyplinarnego kopii nagrania jako dowód, nie zwracałby się kilkukrotnie o jego wydanie" - podkreśla policja.

W oświadczeniu przypomniano, że od momentu zgrania materiału zarejestrowanego przez kamerę paralizatora na płytę DVD, stał się on dowodem w śledztwie prokuratorskim stanowiącym tajemnicę śledztwa i wyłącznie prokurator mógł nim dysponować - bez zgody prokuratora nikt z policji nie mógł wykorzystywać w jakikolwiek sposób nagrania. Dlatego też - jak tłumaczy KGP - prowadzący postępowanie dyscyplinarne kilkukrotnie prosił prokuraturę o przekazanie kopii nagrania.

"W dniu 19 maja 2016 roku funkcjonariusze Biura Kontroli KGP nie mieli możliwości obejrzenia nagrania, a prokurator wyraził zgodę na zapoznanie się z aktami sprawy, bez możliwości dokonywania kopii znajdujących się w nich materiałów. Funkcjonariusze mogli sporządzić wyłącznie notatki na potrzeby przygotowania informacji dla Sejmowej Komisji Spraw Wewnętrznych i Administracji" - wskazała policja.

W komunikacie przypomniano, że zarówno w stosunku do prowadzącego postępowanie dyscyplinarne, jak i jego przełożonych wszczęto postępowania dyscyplinarne, których celem jest m.in. ustalenie zaniedbań związanych ze zbyt powolnym wyjaśnieniem okoliczności zdarzenia oraz tego, jak wyglądała w tym zakresie współpraca z prokuraturą.

Igor Stachowiak w połowie maja ub.r. został zatrzymany na wrocławskim Rynku. Według funkcjonariuszy był agresywny i dlatego musieli oni użyć paralizatora. Po przewiezieniu na komisariat stracił przytomność i pomimo reanimacji zmarł. Według pierwszej opinii lekarza, przyczyną śmierci była ostra niewydolność krążeniowo-oddechowa.

Sprawa wróciła po wyemitowaniu w maju br. reportażu w TVN24, gdzie m.in. pokazano zapis z kamery paralizatora.

Śledztwo w tej sprawie prowadzi Prokuratura Okręgowa w Poznaniu. Śledczy nie wykluczają postawienia zarzutów znęcania się tym policjantom, którzy zatrzymali Igora Stachowiaka i używali wobec niego paralizatora na komisariacie. W związku z tą sprawą odwołano m.in. komendanta dolnośląskiej policji, jego zastępcę ds. prewencji oraz komendanta miejskiego we Wrocławiu. (PAP)