Prezydent Korei Płd. Mun Dze In w rozmowie telefonicznej z premierem Japonii Shinzo Abe powiedział we wtorek, że obecnie nie jest czas na dialog z Koreą Płn. - przekazała agencja Kyodo, powołując się na źródła w japońskim rządzie.

Obaj przywódcy zgodnie wyrazili konieczność zajęcia twardego stanowiska wobec północnokoreańskich prowokacji. Mun i Abe zgodzili się, że są one "nie do zaakceptowania", i potwierdzili, że będą promować dwu- oraz trójstronną koordynację w zakresie bezpieczeństwa w regionie z udziałem ich wspólnego sojusznika, czyli Stanów Zjednoczonych.

Shinzo Abe stwierdził, iż dialog prowadzony dla samego dialogu nie ma sensu i że ważne jest zwiększanie presji na Koreę Płn., także podkreślając kluczową rolę Chin.

Agencja Kyodo przypomina, że Mun podczas kampanii wyborczej oraz bezpośrednio po objęciu urzędu prezydenta w odróżnieniu do swoich dwojga poprzedników podkreślał wagę dialogu między dwoma państwami koreańskimi.

W rozmowie telefonicznej trwającej 15 minut Mun Dze In podkreślił konieczność powtarzania Korei Płn., że dialog jest możliwy, ale jedynie za cenę porzucenia programu zbrojeń atomowych.

Prezydent Korei Płd. podziękował także premierowi Japonii za jego wkład w umieszczenie w końcowym oświadczeniu po zeszłotygodniowym szczycie państw G7 fragmentu dotyczącego reżimu w Pjongjangu. W dokumencie zawarto ponaglenie pod adresem Korei Płn. do zaprzestania programu atomowego i rakietowego.

Kancelaria prezydenta Korei Płd. poinformowała o planie premiera Abe, który zapowiedział wysłanie do Seulu swojego specjalnego wysłannika. Byłaby to odpowiedź na niedawne analogiczne działanie ze strony Mun Dze Ina, który w maju wysłał do Tokio swojego przedstawiciela w celu poprawy stosunków między oboma krajami.

Północnokoreańska agencja informacyjna KCNA oświadczyła, że poniedziałkowa próba pocisku średniego zasięgu zakończyła się sukcesem i pozwoliła na przetestowanie nowego systemu precyzyjnego sterowania lotem. Według Pjongjangu rakieta zniszczyła cel z dokładnością siedmiu metrów. Władze Korei Płn. oskarżyły we wtorek USA o zorganizowanie przelotu pary bombowców strategicznych B-1B w pobliżu swojego terytorium i o balansowanie na krawędzi wojny nuklearnej.

Rafał Tomański (PAP)