Wrześniowe białorusko-rosyjskie manewry postawiły kontrwywiad VSD w stan wzmożonej gotowości. „Jeśli dostrzegłeś uzbrojonych ludzi na podwórku, nie podchodź do nich, bo możesz stać się ich celem lub ofiarą zabłąkanej kuli” – radzi litewskie ministerstwo obrony w broszurce z poradami, jak zachować się w razie wojny. Władze w Wilnie są wrażliwe na wszelkie przejawy zagrożeń hybrydowych.
21 maja antyterroryści z jednostki Aras zatrzymali w lesie pod Niemenczynem 12 mężczyzn z bronią automatyczną, ubranych w rosyjskie mundury. Dopiero później okazało się, że znaleziono przy nich przede wszystkim pneumatyczne repliki karabinów, stosowane w strikeballu. Strikeballiści zaprzeczyli, jakoby mieli cokolwiek wspólnego z nielegalną działalnością. – Przygotowaliśmy się do gry, podzieliliśmy na grupy i w tym momencie podjechały dwa mikrobusy, z których wyskoczyli żołnierze Arasa – opowiadał agencji Delfi jeden z zatrzymanych Jevgenijus Denisovas. – Posiadaczy litewsko brzmiących nazwisk położyli z jednej strony, nas, z rosyjskimi nazwiskami, z drugiej. I tylko tych drugich odwieźli na komisariat – dodawał.
Domy strikeballistów zostały przeszukane. W jednym znaleziono niezarejestrowaną broń i materiały wybuchowe. Grupy paintballowe i strikeballowe są na Litwie pod obserwacją kontrwywiadu VSD. Przed paroma laty VSD zwróciła uwagę na udział dwóch takich grup w turnieju w obwodzie kaliningradzkim, w ramach którego zawodnicy uczestniczyli w szkoleniu dotyczącym rosyjskiej taktyki na polu walki. Po wysłaniu przez Kreml „zielonych ludzików” na Krym i Zagłębie Donieckie litewskie kluby wzmogły ostrożność. Większość zrezygnowała z rosyjskiej symboliki i wyjazdów na zawody w Rosji czy na Białorusi.
O podwyższonym zaniepokojeniu władz świadczą też kwietniowe ćwiczenia, które wywołały oburzenie wśród polskiej mniejszości. Scenariusz przewidywał atak na Litwę wojsk fikcyjnego państwa Udija, wsparty przez grupę dywersantów, którzy mieli zająć posterunek policji w podwileńskich Solecznikach. Podczas manewrów „dywersanci” proklamowali Solecznicką Republikę Ludową. Problem w tym, że rejon solecznicki jest w 80 proc. zamieszkany przez Polaków, a słowo Udija przypomina nazwę Gudija, archaiczne określenie związanej z Rosją sojuszem wojskowym Białorusi.
Lokalne władze, które nie wiedziały o manewrach, potraktowały je jako wotum nieufności wobec Polaków i sugestię, że w razie ataku Rosjan stanęliby oni po stronie agresora. Tego typu obawy wyraża litewska prawica, przypominając, że na przełomie lat 80. i 90. część miejscowych Polaków chciała tu utworzyć Wschodniopolską Socjalistyczną Republikę Radziecką. Wątpliwości budzi też prorosyjska retoryka obecnych liderów Akcji Wyborczej Polaków na Litwie.
Ćwiczenia w Solecznikach zostały powszechnie skrytykowane. – Nie planowano wykorzystania tego sformułowania (o Solecznickiej RL – red.). Jeden z funkcjonariuszy zbytnio się wczuł w sytuację – bronił się szef MSW Eimutis Misiunas na spotkaniu w Solecznikach. Argumentował, że miasto zostało wybrane ze względu na bliskość granicy. – Nie braliśmy pod uwagę, że to kraina zamieszkana przez Polaków – przekonywał. – Nie trzeba poszukiwać na naszym terenie wrogów. Tutaj mieszkają patrioci swojej ziemi ojczystej i swego kraju – Litwy – mówił Radiu znad Wilii mer rejonu solecznickiego Zdzisław Palewicz.
Władze zapewniły, że kolejne ćwiczenia zostaną lepiej przygotowane i skoordynowane z samorządami, ale na pewno się odbędą. – Ważnym aspektem jest obrona przed zagrożeniami hybrydowymi, zwłaszcza w okolicach przesmyku suwalskiego – mówi DGP wiceminister obrony Vytautas Umbrasas. Przesmyk suwalski to wąskie gardło między Kaliningradem a Białorusią, którego utrata odcięłaby państwa bałtyckie od reszty NATO. – Będziemy obserwować wrześniowe białorusko-rosyjskie manewry Zapad. Nie przewidujemy inwazji, ale nie można wykluczyć np., że jakiś batalion „pomyli drogę” i przekroczy granicę, testując w ten sposób nasze reakcje – podsumowuje Umbrasas.
Utrata przesmyku suwalskiego odcięłaby państwa bałtyckie od NATO.