Mimo Brexitu Wielka Brytania pozostanie ważnym europejskim krajem, członkiem NATO; jest oczywiste, że jesteśmy skazani na wzajemną współpracę – powiedział w czwartek wiceszef PE Ryszard Czarnecki (PiS), otwierając pierwsze spotkanie Polsko-Brytyjskiego Forum Belwederskiego w Warszawie.

Czarnecki kieruje komitetem sterującym Forum, wraz z Malcolmem Rifkindem – konserwatywnym politykiem, b. szefem brytyjskiej dyplomacji. Otwierając czwartkowe wydarzenie polski eurodeputowany przypomniał, że jest ono efektem listopadowych konsultacji międzyrządowych z udziałem szefowych rządu Polski Beaty Szydło i Wielkiej Brytanii Theresy May, a były to pierwsze takie konsultacje w dziejach relacji polsko-brytyjskich

Jak zaznaczył wiceszef europarlamentu, w pierwszym z cyklu polsko-brytyjskich spotkań udział wezmą m.in. eksperci, naukowcy, działacze społeczni, samorządowcy i dziennikarze.

Podkreślił, że w najbliższych latach, niezależnie od Brexitu, „Wielka Brytania dalej będzie wielkim i ważnym europejskim krajem, ważnym członkiem NATO”. „Jest po prostu rzeczą oczywistą, że jesteśmy (na siebie) skazani – bo tego chcemy i bo to jest w naszym interesie, (żeby) współpracować” – dodał Czarnecki.

Polityk odwołał się w tym kontekście do słów dziewiętnastowiecznego brytyjskiego premiera Lorda Palmerstona, iż Wielka Brytania nie ma wiecznych sojuszników, ani wiecznych wrogów; wieczne są tylko interesy Wielkiej Brytanii i obowiązek ich ochrony. "Jestem przekonany, że stałym interesem jest Wielkiej Brytanii, tak samo jak stałym interesem Polski jest bardzo bliska współpraca. Jest to, jak sądzę, absolutnie fundamentalny interes obu stron, a nic tak nie łączy, jak interesy i nic tak nie łączy, jak dobra atmosfera" – mówił wiceprzewodniczący PE.

Po Czarneckim głos zabrał Rifkind, który podkreślił, że polsko-brytyjskie forum to szansa, by stosunki polsko-brytyjskie w wymiarze obywatelskim weszły na nowy, wyższy poziom.

"Jedną z cech współczesnego świata jest fakt, że rządy – przynajmniej w społeczeństwach demokratycznych – nie mają monopolu na władzę. Społeczeństwa są bardzo wykształcone, mamy nowoczesne technologie informacyjne (…), dzięki którym władze mogą być pociągane do odpowiedzialności. W różnych społeczeństwach i na różne sposoby czynnik obywatelski, opinia publiczna narzuca swoją wolę rządom" – powiedział.

Polityk z Wysp odniósł się w tym kontekście do ubiegłorocznego referendum w sprawie Brexitu, w którym Brytyjczycy wyrazili wolę opuszczenia UE. "Czy ten rezultat się komuś podoba, czy nie, nikt nie może podać w wątpliwość tego, że było to demokratyczny wybór. Dziesiątki milionów obywateli poszło do urn wyborczych i wyraziło swoją opinię, a rząd musiał zgodzić się na jej wdrożenie, chociaż sam zalecał postępowanie odwrotne" – podkreślał.

Zaznaczył, że - tak jak powiedziała brytyjska premier Theresa May - Wielka Brytania "wychodzi z UE, ale nie opuszcza Europy". "Niektórzy mogą odpowiedzieć: bardzo ładnie powiedziane, ale co by to miało znaczyć w praktyce?" – przyznał Rifkind. Zapewnił w tym kontekście, że polityka brytyjska nie ma skłonności do izolacjonizmu.

"Bez względu na poglądy Brytyjczyków na temat Unii Europejskiej nigdy nie mieliśmy wątpliwości, że nasz kraj jest elementem szerszej międzynarodowej układanki i ma w związku z tym pewne obowiązki" - podkreślił. Jak dodał b. minister, historia jego kraju pokazuje, że już na długo przed powstaniem Unii, Wielka Brytania działała "na podstawie założenia, że każde zagrożenie dla (…) waszego bezpieczeństwa, jest też zagrożeniem dla naszego bezpieczeństwa". "To zdanie wciąż prawdziwe. Myślę, że Polska może być spokojna, że bez względu na to, jakie formy instytucjonalne obierze nasza solidarność, efekt końcowy będzie jak zawsze silny i pozytywny" – przekonywał.

Odnosząc się do przyszłości stosunków między społeczeństwami obywatelskimi Polski i Wielkiej Brytanii Rifkind zaznaczył również, że "nie działają (one) w próżni". "Tylko w społeczeństwach, które wierzą wciąż w rządy prawa, prawa człowieka i demokrację, społeczeństwo obywatelskie może być czymś więcej niż sloganem" - podkreślił. "Jest różnica pomiędzy rządami prawa, a rządami poprzez prawo (…); polega (to) nie na tym, czy rząd też przestrzega prawa, (ale) czy podlega mu i uznaje niezależność sądownictwa" – dodał brytyjski polityk.

Tematem pierwszego Forum Belwederskiego jest przyszłość relacji polsko-brytyjskich, w kontekście wyjścia tego kraju z UE w okolicach roku 2025. To pierwsze z cyklu spotkań, które mają się odbywać naprzemiennie w Polsce i Wielkiej Brytanii. Ich głównym celem jest nadanie nowej dynamiki kontaktom środowisk pozarządowych obu krajów. (PAP)