W brytyjskim parlamencie odbędą się 20 lutego dwie debata w związku z dwoma wzajemnie sprzecznymi petycjami w sprawie wizyty państwowej prezydenta USA Donalda Trumpa w W. Brytanii.

Ponad 1,6 miliona osób podpisało się pod petycją wzywającą do odwołania planowanej wizyty Trumpa, by uniknąć stawiania królowej w kłopotliwej sytuacji. Petycję wzywającą do zrealizowania wizyty Trumpa podpisało ponad 100 tys. osób.

Brytyjski rząd odpowiada na wszystkie petycje, pod którymi podpisze się ponad 10 tys. osób. By odbyła się debata parlamentarna, pod petycją musi się znaleźć 100 tys. podpisów.

Brytyjski dziennik "Times" poinformował we wtorek, że Pałac Buckingham jest "skonsternowany" tym, iż zaproszenie dla prezydenta USA Donalda Trumpa do złożenia wizyty u królowej Elżbiety II zostało użyte jako narzędzie dyplomacji brytyjsko-amerykańskiej.

Powołując się na źródło w królewskiej rezydencji, gazeta podkreśliła, że formuła poinformowania opinii publicznej o zaproszeniu - podczas wspólnej konferencji prasowej premier Theresy May i prezydenta Trumpa po ich spotkaniu w Białym Domu w ubiegłym tygodniu - sugerowała, że była to polityczna decyzja Downing Street.

"Times" opublikował także list byłego stałego sekretarza w resorcie spraw zagranicznych Petera Rickettsa, który ocenił, że brytyjska premier postawiła królową "w bardzo trudnej sytuacji" i zasugerował, że powinna zapaść decyzja o obniżeniu rangi wizyty. Jak podkreślił, niezbędne decyzje powinny zapaść "niezwłocznie, aby uchronić królową przed dalszymi kontrowersjami".

Rzecznik premier May podkreślił, że zaproszenie wystosowano po rekomendacji komitetu odpowiedzialnego za oficjalne wizyty państwowe, którym towarzyszy bogaty ceremoniał, i po konsultacji z Pałacem Buckingham. Jak zaznaczył, szefowa rządu "z radością przekazała je w imieniu królowej Elżbiety II i zostało ono przyjęte".

Według sondażu telewizji Sky News za odwołaniem zaproszenia do wizyty państwowej dla Trumpa jest 49 proc. Brytyjczyków; przeciwnego zdania jest 34 proc. obywateli.